35. Sztywniak i Różyczka powracają z ciemnością.

3K 99 22
                                    

Piątek
19 czerwca 2020r.

— Ha kurwa! I co? Zdałem, kurwa! —Cameron właśnie wystawiał środkowe palce w stronę naszej szkoły, kierując słowa do tych nielubianych przez niego nauczycieli. Czyli do wszystkich, oprócz pana od wychowania fizycznego, mimo że ten również nie był najlepszy. Ale Cam nie umiał wytłumaczyć dlaczego akurat ten nauczyciel jest w miarę okej.

Zaśmiałam się z jego radości. Pogoda nam dopisywała, a mi w białych, zwiewnych spodniach i czarnym topie było gorąco. Marynarkę zdjęłam, bo bym się udusiła. Trzeba się cieszyć, ponieważ zapowiadają burze na następne dni.

— Muszę poczekać na Dylana — westchnęłam, wchodząc na parking przed szkołą.

Przeniosłam wzrok na Lucy, która wpatrywała się w jeden punkt. Uśmiech zniknął z mojej twarzy. Odbiłam się od murku, stając bliżej przyjaciółki. Pomachałam jej dłonią przed twarzą, a ta się otrząsnęła. Obdarzyliśmy się z Cameronem zmartwionymi spojrzeniami. Przeniosłam spojrzenie ponownie na Lucy, wzięłam swoje świadectwo pod pachę i położyłam ręce na jej ramionach, karząc jej na mnie spojrzeć.

— Widzimy, że coś się dzieję. Znów nie spałaś? — Po dobrym przyglądaniu się jej twarzy, mogłam stwierdzić że nawet makijaż nie był w stanie zasłonić worów pod oczami. Były bardzo lekko widoczne, lecz jednak.

Zielonooka pokiwała głową, narzucając na usta smutny uśmiech.

— Zastanawiam się czy nie mogą dać sobie spokoju i się rozwieść —wyszeptała. Przybrałam jeszcze poważniejszy wyraz twarzy. — To głupie. Ich własne dziecko chcę, aby się rozwiedli.

— To nie jest głupie. Po prostu chcesz żeby to się skończyło i masz dość. Całkowicie to rozumiemy. Dziecko również ma dość, a czasami rodzice nie zdają sobie z tego sprawy, co jest bardzo smutne i w pewien sposób egoistyczne ze strony dorosłych —odparłam, opuszczając ramiona wzdłuż ciała, po czym kartka znów wylądowała w mojej dłoni.

— Poczekam jeszcze trochę, a potem może im powiem, że wszystko słyszałam. — Uśmiechnęła się lekko.

— Twój lovelas idzie — wyszeptał Cam tuż przy Lucy.

— Nie jesteśmy jeszcze razem — rzekła stanowczo dziewczyna w trochę lepszym humorze.

— A mi się wydaje, że tak. — Zaśmiałam się krótko.

— Dziewczyny! — Odwróciłyśmy głowy w stronę krzyczącej Clary, która szybkim krokiem do nas podeszła. Zgarnęła mnie i Brown do uścisku. Odwzajemniłam przytulasa, układając brodę na ramieniu blondynki, jednak nie do końca blondynki bo to był ciemny blond.

Przymknęłam powieki, uśmiechając się i próbując nie pognieść świadectwa.

— Dziękuję za ten rok. Mam nadzieję, że mimo, że nie będziemy już chodzić razem do szkoły to utrzymamy kontakt. — wyznała cicho. Przytuliła nas jeszcze mocniej, po czym się oddaliła. —Cameron! — Podeszła do chłopaka i go również obdarzyła czułym uściskiem.

Ukradkiem widziałam jak Luke podszedł do Lucy. Uśmiechnęli się do siebie, a chłopak stanął obok Brown. Reszta paczki również przyszła.

— Widzimy się wieczorem na plaży? —zapytał Jordan, chcąc się upewnić.

Wszyscy pokiwaliśmy głowami, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Wsiadłam z Dylanem do jego mustanga. Oparłam głowę o boczną szybę. Wyjechaliśmy spod szkoły.

— Podjedziesz do sklepu? — zapytałam, w odpowiedzi skinął głową.

Po kilkunastu minutach weszłam do marketu. Przemierzałam korytarze pomiędzy półkami, aż w końcu znalazłam wodę. Zabrałam ze sobą dwie małe butelki i ruszyłam w stronę kasy. Odkręciłam już jedną i upiłam z niej spory łyk. Zakręciłam butelkę, gdy nagle zza zakrętu wyszła dziewczyna. Zerknęłam na nią, lekko zaskoczona w środku.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz