26. Pomożesz mi z bólem?

6.2K 160 48
                                    

Mam nadzieję, że uważnie czytaliście poprzednie rozdziały.
Miłego czytania kochani!

Dylan Nolan Williams po raz pierwszy wyglądał krucho.

Beznadziejna pogoda ani trochę nie pomagała. Było ślisko, nawet na trawie.
Rozbieganym wzrokiem zaczęłam szukać czegoś, co by mi pomogło. Bez zastanowienia pociągnęłam za ręczny. Od razu nas nie zatrzymało, ale
się udało. Całym autem szarpnęło, uderzyłam głową w sufit pojazdu, przez co na chwilę mnie zamroczyło. Oddychałam ciężko, wyjrzałam przez przednią szybę. Niedaleko nas stało drzewo, gdyby nie to, było by gorzej.

Mój koszmar z dzieciństwa się obudził.

Kręciło mi się głowie, ale spojrzałam na Dylana rozmazanym wzrokiem. Jego głowa zwisała, z jego twarzy sączyła się krew. A poduszka z środka kierownicy się otworzyła. Musiał się uderzyć podczas zatrzymania. Najważniejsze było to, że nie wylądowaliśmy na drzewie.

— Obudź się do cholery — zawołałam. — Taki z ciebie kolega — prychnęłam przez łzy.

Trzęsącymi dłońmi chciałam odpiąć pas, ale on się zaciął. Zapłakałam głośniej, mocując się z tym pierdolonym gównem. Jednak szybko porzuciłam tą czynność. Pochyliłam się w stronę bruneta na tyle ile pozwalał mi pas i próbowałam odpiąć jego. Z tym poszło mi lepiej. Bałam się ruszyć głowę Dylana, nie chciałam się przyczynić do pogorszenia jego stanu.

Gorączkowo szukałam swojego telefonu, na wycieraczce, na fotelu, nawet odwróciłam głowę do tyłu z przeszywającym bólem w karku. Musiał wpaść pomiędzy siedzenia. Szlag by to. Szarpnęłam za klamkę drzwi w tym samym momencie co ktoś po drugiej stronie. Z ulgą dojrzałam w ciemnościach znajome twarze. Oparłam tył głowy o zagłówek. Trzymałam kolejną falę łez, nie chcąc już tutaj być. Nie zgadzałam się na odkopanie prawdziwego koszmaru.
Max i Jordan szarpali drzwi po mojej stronie, które w końcu uległy.

— Nie mogłam znaleźć telefonu — oznajmiłam z westchnięciem, gdy Jordan tak samo jak ja, próbował odpiąć pasy a raczej wyszarpać.

— Spokojnie, widzieliśmy co się dzieję, dlatego tu jesteśmy — uśmiechnął się lekko do mnie.

Bez odpowiedzi, obróciłam twarz w stronę bruneta do którego również dobili się przyjaciele. Luke z Loganem próbowali wyciągnąć go ze środka. Jordan złapał mnie za ramiona i pomógł wysiąść. Byłam dziwnie słaba żeby ustać samodzielnie na nogach. Odetchnęłam, wdychając świeże powietrze. Przytuliłam się do dwójki chłopaków, szukając wsparcia, które dawali mi w ciszy.

— Nic jej nie jest? — zapytał znany mi zatroskany głos. — Trzeba zaprowadzić ich do samochodów i jak najszybciej stąd spadać. Mówiłam, że to zły pomysł.

— Hej, Clara, nic się nie stało — wyszeptałam, chcąc przekonać samą siebie. Obróciłam się w jej stronę.

— Stało się, Emi — odparła równie cicho, łamiącym głosem. Po chwili poczułam miękkie, kobiece ramiona otulające moją talie. — Byłam głupia, że się na to zgodziłam.

— Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. To ja się uparłam — powiedziałam słabo.

— Trzymajcie ją. Jest zbyt słaba, za dużo emocji i nią szarpnęło — dodała dziewczyna, odsuwając się.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz