23. Nikt nigdy.

5.8K 143 51
                                    

Kurwa, znikam stąd.

Większość osób się we mnie wpatrywało. Uśmiechnęłam się lekko zadziornie i niechętnie wstałam z podłogi. Poprawiłam sukienkę, ruszyłam w stronę Williamsa, który pokazał abym weszła na górę. Ominęłam go, posyłając mu pełne politowania spojrzenie i wspięłam się na schody. Dylan mnie wyprzedził i otworzył drzwi do pokoju który był praktycznie na samym końcu korytarza. Z torebki wyjęłam telefon, ale nawet nie zdążyłam zapalić latarki, kiedy chłopak się odezwał.

— Wiesz jakie są zasady.

— Wiem, ale jakoś muszę wejść i chociaż usiąść — odpowiedziałam, wywracając oczami.

Ze sztucznym światłem weszłam do środka, drzwi zostały zamknięte. Usiadłam na łóżku i dopiero wtedy zgasiłam latarkę. Panowała taka ciemność, że jedyne co widziałam to zarysy naszych ciał, choć z tym też był problem.

— Co niby mamy tutaj robić przez dwadzieścia minut? — spytałam wzdychając i oklapnęłam plecami na materac.

— Lepsze pytanie. Co się robi w nocy w pokoju, gdy jest ze sobą dwójka ludzi? — zapytał cichszym tonem niż zwykle.

— Na pewno nie układa puzzle —parsknęłam, a na moich wargach ułożył się mały uśmiech. — Chociaż, mogłabym poukładać puzzle, może Luke gdzieś ma? — dodałam, pytając.

— Na pewno nie ma — odpowiedział pewny.

— Poszukam — stwierdziłam.

Podniosłam się do siadu, po czym oświetliłam pomieszczenie latarką, szukając wzrokiem chłopaka. Opierał się o sporą szafkę plecami, prosto się we mnie wpatrując. Wstałam i podeszłam do szafki o którą się opierał.

— Przesuń się. Może tutaj będą —fuknęłam niemiło, na co zirytowany się przesunął. Nie fajnie jest grzebać w czyichś rzeczach, dlatego to nie ja zamierzałam szukać. — Albo jednak się przydasz. Poszukasz puzzli — rzekłam stanowczo, nakierowując na niego sztuczne światło.

Chwilę pomarudził, ale w końcu zabrał się za szukanie. Ja zajmowałam się oświetlanie. miejsca w którym akurat szukał.

— Świecisz, kurwa, mi czy sobie? — syknął ostro, zaglądając na mnie przez ramię.

Zaśmiałam się szczerze.

— Kłamałeś! — podniosłam głos, schylając się po pudełko.

— Drzesz mi się do ucha — mruknął znużony, zamykając szufladę.

Bez słowa położyłam pudełko z puzzlami na podłodze, a sama usiadłam na kolanach. Oparłam telefon o łóżko, aby oświetlało mi pole gdzie będę działać. Wysypałam elementy, nie były ani małe ani duże. Naprzeciwko siebie ustawiłam pudełko przedstawiające śliczny krajobraz z zachodem słońca. Musiałam to ułożyć, ale na pewno mi się nie uda.

— Będziesz tak stał przez cały ten czas czy ruszysz się, aby mi pomóc? — zawołałam zaczepnie, zerkając na bruneta.

— Przypominam, że to ty chciałaś je układać — wskazał podbródkiem na rozsypane puzzle.

Jednak po krótkich minutach, usiadł obok mnie, pomagając mi z układaniem.

— Pytanie za pytanie, odpowiedź za odpowiedź — powiedziałam nagle, bo ta cisza mnie dobijała. Jedynie było słychać przytłumioną muzykę na dole.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz