14. Makaron.

5.9K 150 22
                                    

Piątek,
18 października 2019r.

Pamiętałam, że zasypiałam z Dylanem, nie chciałam się odwracać. Z westchnięciem wstałam z łóżka i założyłam swoje kapcie. Rozciągnęłam się na szybko i powędrowałam do łazienki. Tam umyłam zęby i rozczesałam włosy. W garderobie ubrałam biały top i jeansy z dziurami, które są trochę szerokie. Na górę jeszcze założyłam jeansową czarną bacebolówkę, ma ona kilka zielonych i białych elementów. Wyszłam z garderoby i usiadłam przy toaletce. Zalotką zrobiłam rzęsy i je pomalowałam maskarą. Nałożyłam błyszczyk na usta. Zazwyczaj nie chciało mi się robić więcej. Założyłam biżuterię i popryskałam się perfumami. Wstając z małej pufy, zauważyłam że chłopak się obudził. Myślałam, że uda mi się wyjść z pokoju zanim się obudzi. Schyliłam się po mój plecak.

- Nie wstajesz? - zapytałam, bo brunet wygodnie sobie leżał.

- Nie jestem babą, więc nie potrzebuje dużo czasu. - odpowiedział z lekką chrypką. Przewróciłam oczami. Z szafki nocnej zabrałam telefon.

- Nie chcę się spóźnić. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.

Zbiegłam po schodach, pokierowałam się do kuchni. Rzuciłam plecak przy ścianie. Zrobiłam sobie tosty i nastawiłam wodę na herbatę. Uwielbiam tosty i można powiedzieć że jestem od nich uzależniona.

Po paru minutach usłyszałam kroki, kiedy ja jadłam. Miałam tylko zerknąć na schody, ale zatrzymałam się na nich dłuższą chwilę. Schodził po nich wyluzowany chłopak. Ubrał bluzę, tą którą dostał ode mnie w prezencie na dziewiętnaste urodziny. Zrobiło mi się cieplej w środku, ogarnęłam się że za długo na niego patrzę.

- Masz. - odparłam, podając mu talerz z tostami które dla niego zrobiłam. Na ogół jestem miła i pomocna, ale nie lubię być taka często. Nie chciałam powrócić do swojej dawnej wersji.

•••

Byłam obok sali, gdy zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy gdzie było już kilka osób w tym Cam i Lucy.

- Hejka. - przywitałam się, gdy do nich podeszłam.

- Hej. - powiedziała Lucy i mnie mocno przytuliła, oddałam uścisk.

- Siema przyjaciółeczko. - powiedział uradowany Cameron, który siedział rozwalony na krześle. Szybko go przytuliłam.

- Dzień dobry klaso, siadajcie. - powiedziała Bore czyli nauczycielka matematyki.

Usiadłam na miejscu od ściany i wyjęłam matematykę. Pani sprawdzała obecność.

- Brown. - powiedziała nauczycielka.

- Jestem. - oznajmiła Lucy.

Po chwili byłam ja.

- Evans. - powiedziała babka.

- Jestem. - odpowiedziałam.

•••

Wyszliśmy z klasy po piątej lekcji, kierowaliśmy się na stołówkę.

- Musisz nam opowiedzieć co to było wczoraj z Dylanem. - szepnął mi do ucha Cam, który musiał się schylić.

- Przecież nic takiego się nie wydarzyło. - stwierdziłam lekko zirytowana.

Przekroczyliśmy próg stołówki. Zatrzymaliśmy się gwałtownie, patrząc w stronę naszego stolika przy którym siedzieliśmy od zawsze.

Co tu się dzieję?

- Siedzimy tam od zawsze. - stwierdził przyjaciel. - Podoba się to wam?

- Nie wiem. - odpowiedziałyśmy obydwie.

- Dopiero wpadli na ten niesamowity pomysł. - odparłam ruszając jako pierwsza w stronę chłopaków którzy skończyli łączyć dwa stoły i przystawiać ławki. Zmierzyłam spokojnym  wzrokiem Williamsa.

- Hej, Emily. - odparli razem.

- Cześć, sztywniaczko. - a ten jak zwykle się wyróżnia.

Również się przywitałam i spytałam.

- Czyli rozumiem, że od dzisiaj siedzimy razem? - uśmiechnęłam się, Luke pokiwał głową zajmując miejsce na ławce. - Mi pasuje.

Po chwili wracałam z powrotem do stolika z jakimś makaronem. Widziałam, że przy siedzieli już Lucy oraz Cameron. Jedyne wolne miejsce było obok tego gbura, więc je zajęłam. Bez słowa zaczęłam spożywać posiłek. Wyłączyłam się, nieprzyjemne myśli krążyły po mojej głowie. Zamrugałam szybko powiekami, kiedy koszmar zaczął pojawiać się przed moim spojrzeniem. Głowa zaczęła mnie niemiłosiernie boleć, aż nie mogłam wytrzymać z bólu. Zacisnęłam usta w prostą linię.

- Emily. - zwróciłam uwagę na szept. Smith kiwnął na mnie głową, dlatego bez słowa sprzeciwu wstałam. Cameron objął mnie ramieniem i pokierował do wyjścia ze stołówki. Przeszliśmy przez korytarz i Cameron poprowadził nas do wolnej klasy. Gdy tylko zamknął drzwi, rzuciłam się w jego ramiona. Oddał uścisk. Nie wiem ile tak staliśmy. Po chwili się odsunęliśmy.

- O czym myślałaś? - zapytał łagodnym głosem trzymając mnie za ręce.

- O ojcu... znowu nawiedza moje myśli. - odpowiedziałam cicho nie patrząc na niego. Gdy odzywała się moja przeszłość, nie byłam tą Emily Evans co na codzień.

- Spróbuj o nim nie myśleć, myśl o osobach, które cię otaczają.

- Spróbuję. - obiecałam, patrząc w jego oczy.

- No chodź tu. - powiedział i znowu otworzył dla mnie ramiona.

Szybko poprawił mi humor, ale nie na tyle aby ojciec nie nawiedzał moich myśli.

- Wracajmy do reszty.

Zwolniłam tempo, gdy przyszło mi powiadomienie. Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomość. Uniosłam brwi, z lekkim strachem odczytując treść.

Od: Numer Nieznany
Dobry był chociaż tamten makaron?

Przełknęłam ślinę i rozejrzałam się dookoła. Widziałam tylko uczniów, którzy przechadzali się korytarzem lub stali pod ścianą i rozmawiali ze swoimi towarzyszami. Nic podejrzanego nie rzuciło mi się oczy.

- Emily! - usłyszałam z dala krzyk przyjaciela.

Uśmiechnęłam się w jego stronę, ruszając za nim, a on poszedł dalej. Szybko zablokowałam numer i wkroczyłam na stołówkę.

•••

Pomachałam do Lucy i Cam'a zza szyby, którzy odeszli w swoje strony, zostawiając mnie samą w autobusie. Przejechałam zaledwie kawałek i wysiadłam na swoim przystanku, żegnając się uprzejmie z kierowcą. Założyłam słuchawki, włączyłam playlistę. Dylan musiał zostać dłużej na treningu, dlatego poradziłam sobie sama tak jak kiedyś. Zawsze jeździłam sama autobusem do szkoły i wracałam bo miałam daleko. Teraz nie muszę się martwić o dojazd.

Przyspieszyłam kroku, kiedy auto zamiast przejechać dalej, zwolniło. Wyłączyłam muzykę, lecz nie wyjmowałam słuchawek z uszu. Szłam jak gdyby nigdy nic, jednak czułam duży strach. Kątem oka widziałam, że pojazd całkowicie stanął, a z niego wysiadł jakiś facet. Nadal szłam szybkim tempem, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Usłyszałam za sobą krzyk mężczyzny, po chwili zostałam szarpnięta. Przerażona stałam przed osobą płci przeciwnej. Cofnęłam się parę kroków do tyłu, gdy kolejny mężczyzna wysiadł z samochodu. Wybałuszyłam oczy, chyba wiedziałam kto to był. Schowałam słuchawki do kieszeni, chciałam uciec, ale nie było mi to dane przez wiotkie nogi.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się perfidnie i raczej negatywnie facet który jako drugi wyszedł z auta. Schowałam drżące dłonie do kieszeni kurtki.

Proszę, niech nie robią mi krzywdy.

- Ci gówniarze cały czas mi przeszkadzali, cały czas byli blisko ciebie. - powiedział głębokim i wywołującym ciarki głosem.

Marcho.

==========================

Hejka! Zostawcie coś po sobie, będzie mi miło<33

Do następnego,
Buziaki

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz