36. Okrutne okrucieństwo świata.

883 40 7
                                    

Wyprowadzamy się.

Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. W mojej głowie wisiało jedno, jedyne pytanie, które bałam się zadać, ale ostatecznie się zdecydowałam.

— Proszę, powiedz tylko, że nie daleko. Że nie daleko od moich przyjaciół — zaniepokoiłam się, a moje oczy zaszły mgłą, wpatrując się w mamę.

— Nie, nie, spokojnie — zaprzeczyła prędko. — Wyprowadzamy się do naszego domu — wytłumaczyła, biorąc głęboki wdech.

Tylko naszego domu.

— Rozstałaś się z Carsonem? — spytałam cicho, marszcząc lekko brwi.

— Tak — odparła dosyć spokojnie, ale miałam świadomość, że wcale tak nie było.

Wyszła z pokoju, przymykając za sobą drzwi. Zamrugałam szybko, by łzy nie wydostały się na zewnątrz. Rozejrzałam się po wnętrzu, aż nie dowierzając. Zadomowiłam się tutaj. Było mi tutaj dobrze. Ale właśnie. Było.

Sprawnie otworzyłam drzwi, wychodząc na korytarz. Dźwięki zmusiły mnie bym odwróciła głowę w lewo. Chłopak stał tam, oparty o framugę z pustym spojrzeniem. Tyłem do mnie stał jego podobnie wysoki ojciec. Cisza pomiędzy nimi wskazywała na to, że usłyszeli iż wychodzę z pokoju. Dylan podniósł głowę, po czym na mnie zerknął. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, tylko jakie słowa można było wypowiedzieć w takiej sytuacji?

Kilka dni później udało się przenieść wszystkie rzeczy do mojego rodzinnego domu. Mojego domu. Mojego i mamy.

Moja mama zaplanowała sobie wszystko, dotyczące wyprowadzki. Powiedziała mi o wyprowadzce dopiero wtedy, gdy sama miała praktycznie wszystko spakowane. Nie mogłam o tym wiedzieć, bo nie wchodziłam do sypialni Carsona i mojej mamy. W miarę szybko się ze wszystkim uwinęłam żeby mama nie musiała spędzać czasu z byłym chłopakiem. Rozmawiałam na kamerkach z Lucy i Cameronem, tak samo jak ja, byli zaskoczeni obrotem spraw. Z Dylanem mało rozmawiałam, a z resztą przyjaciół ani trochę. Jednak wiedziałam, że oni wiedzą.

Zamknęłam za sobą ciężkie drzwi. Odwróciłam się, widząc przestrzeń tak bardzo mi znaną, ale która nieco zanikła w mojej pamięci przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Uśmiechnęłam się smutno. Smutno, bo znów będę musiała oswoić się ze złymi wspomnieniami z dzieciństwa, które niemalże chodziły po tych korytarzach.

Kartony stały dosłownie wszędzie, oczywiście zamierzałam z nimi pomóc. Tym razem byłyśmy same, we dwie. Przy poprzedniej przeprowadzce, która odbyła się kilka miesięcy temu, pomagał przecież Carson.

Powędrowałam do kuchni w ciszy, obserwując białe ściany. Nasz dom był o wiele mniejszy od tego Carsona. Wchodząc do środka ciągnął się krótki korytarz. Po lewej była wystarczająca kuchnia, a naprzeciwko niej, znajdowały się drzwi do niewielkiej łazienki dla gości. Dalej po lewej, był otwarty salon. Szara kanapa stojąca praktycznie na środku tej strefy, miała za sobą masę wspomnień. Niedaleko telewizora, który był zakryty, stał stół z miejscami dla czterech osób. Bardziej po prawej stronie znajdowały się schody na górę, gdzie znajdował się mój pokój i sypialnia mamy.

Zastałam w kuchni matkę, wkładającą zakupy spożywcze do lodówki. Jak już wspominałam, zaplanowała to sobie, więc kiedy tutaj wróciłyśmy miałyśmy już prąd, ciepłą wodę i wszystko inne co jest potrzebne do życia.

Zdjęłam folię z telewizora i zgniotłam ją, po czym wrzuciłam do worka na śmieci. Do samego późna obie sprzątałyśmy. Powycierałam kurze na meblach, odkurzyłam cały parter, mama w między czasie ogarniała kuchnię. Rozpakowałyśmy prawie wszystkie kartony z muzyką w tle. Co jakiś czas się do siebie uśmiechałyśmy, obie wiedząc, że znów w naszym życiu dużo się dzieję. Ale żadna z nas nie miała zamiaru mówić tego na głos.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz