5. Zawsze słuchaj.

7.9K 174 45
                                    

Koniec sierpnia,
2019r.

Weszłam do łazienki, rozebrałam się ze stroju do biegania i wrzuciłam go do kosza na pranie. Zrobiłam koka, ponieważ włosów nie musiałam jeszcze myć i weszłam pod prysznic. Nogi lekko mnie pobolewały, a na barkach raz karku czułam nieprzyjemne pieczenie. Chciałam się potem rozciągnąć, ale z doświadczenia wiem że i tak ciało będzie mnie boleć. Po lekcjach z wychowania fizycznego, zawsze mnie coś boli i nie przestaje nawet po kilku dniach. Wyszłam spod strumienia ciepłej wody i owinęłam się ręcznikiem. Umyłam zęby i rozpuściłam włosy. Nałożyłam krem na twarz, który był jednym z trzech które posiadałam. Więcej kosmetyków miałam do włosów i do ust, niż do samej twarzy. Otworzyłam drzwi, odetchnęłam od duszącego powietrza w łazience. Zasiadłam do toaletki i zaczęłam nakładać następujące produkty. Trochę korektora na niedoskonałości, puder, trochę różu i bronzera, tusz do rzęs i delikatna różowa szminka, której prawie nie widać, a na nią nałożyłam przezroczysty błyszczyk. Postanowiłam, że ubiorę czarną bluzę z kapturem, która nie jest gruba i jest idealna na takie letnie wieczory, założyłam również nie do końca dopasowane zwykłe jeansy z przetarciami. Na stopy założyłam Nike przed kostkę. Ponownie zasiadłam do toaletki, rozczesałam włosy i je ułożyłam ręką do przodu. Popryskałam się perfumami.

Wzięłam mój telefon z łóżka, który wskazywał siedemnastą pięćdziesiąt. Schowałam go do tylnej kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Zeszłam schodami na dół i pokierowałam się do kuchni. Złapałam za jabłko i usiadłam przy wyspie.

Jadłam jabłko i przeglądałam różne bzdety w telefonie, gdy po kilku minutach na dół zszedł Dylan.

Ubrany w czarną bluzę z kapturem i w czarne jeansy, prezentował się tak jak na co dzień. Włosy jak zwykle ułożone ręką. Na nogach miał sportowe buty.

Trzymałam tylko ogryzek po jabłku, schowałam telefon.

- Gotowa? - zapytał, wchodząc do kuchni.

- Myślałam, że nie zapytasz. - zaśmiałam się i wyrzuciłam resztkę do kosza po czym wyszliśmy z domu. Tym razem bez żadnych docinek, dałam się przepuścić w drzwiach. Dylan zamknął drzwi na klucz i pomaszerowaliśmy do auta.

- Będziesz się ścigał tym samochodem? - zapytałam nawiązując do pojazdu którym właśnie jedziemy. Jedynie skinął głową, rozglądając się na boki. Wcisnął gaz, kręcąc kierownicą jedną ręką. Przegryzłam dolną wargę, odwracając głowę.

Czy tylko mnie kręci, gdy chłopak kieruje jedną dłonią?

Po kilkunastu minutach jazdy, telefon Dylana zawibrował. Chłopak wyjął go i odczytał wiadomość po czym się odezwał.

- Ojciec do mnie napisał, pyta się gdzie jesteśmy, bo wrócili właśnie do domu. - opowiedział. - Napisałem mu, że zabrałem cię do swoich znajomych.

Z nudów myślałam, że zasnę na bocznej szybie. Jechaliśmy jakieś dwadzieścia minut i miałam nadzieję, że nasza podróż zaraz dobiegnie końca. Byłam trochę podekscytowana, wyobrażałam sobie jak to wszystko może tam wyglądać.

- Za ile będziemy? - spytałam, przekręcając głowę w jego stronę.

- Właśnie, teraz. - gdy to wypowiedział, wjechaliśmy w niedużą uliczkę, a po chwili widziałam z daleka tłumy ludzie.

Tłumy ludzi na nielegalnych wyścigach to w większości napalone laski.

- Zgaduję, że będzie więcej osób. - powiedziałam lekko zaskoczona.

- Masz rację.

Wjechaliśmy na miejsce parkingowe, które musiały być oddalone od całego zbiegowiska. Wysiedliśmy z auta, chłopak kazał mi być obok na co niechętnie przytaknęłam. Szliśmy bokiem już bliżej wszystkich ludzi. Porozglądałam się. Stare ulice i stare bloki robią swoją robotę. Bloki zasłaniają wszystko co się dzieję, a opusztoszałe ulice robią za tor wyścigowy. Nie da się zobaczyć całego toru, bo jest aż taki długi. Zakręcał za budynkami rożnej wysokości.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz