Rozdział 10

635 41 96
                                    

Liam i Zayn wrócili do domu o osiemnastej czterdzieści. Jack dawał dzisiaj męczące zadania i jedyne o czym marzyli to kolacja i ciepłe łóżko.

- Harry jesteśmy! - zawołał Liam.

Odpowiedziała mu cisza.

- Harry?!

Znowu cisza.

- Dziwne, powinien już tu przybiec i cię podrywać - stwierdził Zayn.

- Sprawdzę jego pokój i łazienkę a ty idź zobaczyć w salonie i kuchni.

Liam po sprawdzeniu wyznaczonych pomieszczeń poszedł do kuchni w której był Zayn.

- Nie ma go pewnie poszedł do sklepu lub gdzieś na spacer, zadzwonię i zapytam - stwierdził Malik.

Wyszukał numer do loczka i nacisnął zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci...

- Włącza się poczta - poinformował.

Próbowali jeszcze kilka razy, ale za każdym razem odpowiadała im poczta głosowa.

- Pojedźmy do warsztatu, może tam usnął lub zgubił telefon dlatego nie odbiera - powiedział Liam z nadzieją wyczuwalną w głosie.

***

Na miejscu okazało się iż drzwi są otwarte a w środku nikogo nie ma. Zaczęli rozglądać się po pomieszczeniach w celu znalezienia czegokolwiek, gdy niespodziewanie do warsztatu wszedł mały chłopiec.

- Przepraszam, panie Liam - pociągnął chłopaka za rękę.

Znali się odkąd Liam stworzył tutaj warsztat, dzieciak często tu przychodzi w wakacje i lubi patrzeć na naprawiane samochody.

- Co ty tu robisz o tej godzinie kolego? - zapytał łagodnym głosem.

- Uciekłem mamusi bo zobaczyłem, że przyjechałeś. Muszę ci coś powiedzieć - powiedział chłopczyk.

- No dobrze, więc mów.

- Wcześniej bawiłem się z przyjaciółmi ale zachciało mi się pić, szedłem do domu i zobaczyłem jak jacyś panowie wynoszą stąd ślicznego chłopaka z włosami jak sprężynki. Wyglądał jakby spał. Ci panowie coś mówili ale nic nie zrozumiałem bo to nie było po naszemu. Czy pan loczek źle się poczuł i dlatego go zabrali? - zapytał niczego nieświadomy chłopiec.

Liam spojrzał przerażony na męża.

- Tak, ten chłopak z loczkami źle się czuł i go zabrali aby wyzdrowiał. Jest już późno, wracaj do mamy dobrze? - poprosił Zayn.

- Dobrze! Do widzenia panie Liam! - powiedział i pobiegł w stronę swojego domu.

- Kurwa! - wrzasnął Liam.

Zayn zaczął błądzić wzrokiem po warsztacie, nagle dostrzegł karteczkę leżącą na podłodze. Podszedł do niej i przeczytał zapisane słowa.

"Dzięki za kolejną zabawkę!"

- Liam! Podejdź tutaj! Patrz - pokazał mu karteczkę i widział jak jego mąż robi się blady.

- Kurwa mać! Ja pierdolę! Zrobią mu krzywdę i to wszystko moja pieprzona wina! - krzyczał. - Muszę go znaleźć i to jak najszybciej. Jadę do East Horsley prosić chłopaków o pomoc, zawiozę cię do domu a ty weźmiesz drugi samochód i pojedziesz do Horana? Może będzie mógł jakoś pomóż.

- Jasne Lee, chodźmy.

Szukali Harry'ego cała noc, niestety na darmo. Nigdzie go nie było.

***

Chance | Larry StylinsonWo Geschichten leben. Entdecke jetzt