Rozdział 19

660 46 83
                                    

Sprawdźcie czy przeczytaliście poprzedni bo coś mała aktywność pod 18.

-----------------------------

22 LIPCA 2017

Był piątek, Liam był w warsztacie także Harry miał wolne, więc postanowił odebrać Louisa ze szpitala. Johannah opuściła szpital wczoraj gdyż musiała wracać do najmłodszych córek. Stan szatyna był odpowiedni aby wypuścić go do domu na co chłopak się cieszył.

Zielonooki wszedł do sali w której przebywał pakujący się Louis.

- Dzień dobry, Lewis! - zawołał Harry.
Tomlinson przerwał pakowanie i odwrócił się w stronę dobrze znanego głosu.

- Cześć, Haroldzie - uśmiechnął się. - Co Ty tutaj robisz?

- Zabieram Cię do domu. Gotowy? - zapytał wskazując głową na torbę do której pakował się niebieskooki.

- Prawie.

Po spakowaniu ostatnich rzeczy do torby, Louis poszedł po wypis, a Harry wziął torbę i czekał przy wyjściu ze szpitala. Po chwili szatyn do niego dołączył i ruszyli razem do samochodu, w którym zajęli miejsca i brunet włączył się do ruchu. Jechali w komfortowej ciszy, którą przerwał Harry.

- Masz ochotę na śmieciowe jedzenie? -
Louis spojrzał na niego przez chwilę myśląc nad odpowiedzią.

- Pewnie - posłał uśmiech w stronę młodszego.

Harry oderwał wzrok od jezdni aby spojrzeć na towarzysza, zaraz na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.

- Musisz się ogolić, Lewis. W zaroście wyglądasz seksownie ale z taką brodą przypominasz mi tanią wersje świętego Mikołaja - Louis parsknął na to porównanie. - Poważnie, taki stary dziad. Fuj.

- Odczep się - zaśmiał się szatyn. - Mi przynajmniej coś rośnie, a nie tak jak Tobie, trzy włoski i wielki mężczyzna.

- Hej! Rośnie mi broda ale od razu ją golę! Jestem mężczyzną!

- Jasne, Styles. Wmawiaj to sobie. Jesteś jak panienka, która jest gładziutka jak pupcia niemowlaczka.

- Tomlinson.

- No co? Nawet nogi masz gładkie i to nie przez golenie tylko naprawdę masz mało włosków.

- Co ty gadasz? Mam dużo włosów na ciele - sprzeciwiał się brunet.

- Och, zależy o której części ciała mówimy - puścił mu figlarnie oczko.

- O głowie, Lewis.

- Oczywiście - zaśmiał się. - Na całym twoim ciele są tylko dwa miejsca gdzie masz więcej włosów - oznajmił z chytrym uśmieszkiem.

- Czyli? - zapytał zaciekawiony.

- Tak jak powiedziałeś, na głowie i tutaj - złapał lekko jego za krocze.

Harry spojrzał w dół i nie dowierzał że Louis tak po prostu trzyma rękę na jego penisie.

- Zabieraj łapę, Tomlinson - fuknął mimo iż ten dotyk był przyjemny.

- Boisz się, że podniecisz się w samochodzie? I to przeze mnie? - pytał z cwanym uśmieszkiem. - Przyjemnie? - ścisnął przez spodnie przyrodzenie chłopaka na co ten sapnął.

- Louis - mruknął z zarumienionymi policzkami.

- Mam przestać? - zapytał i bezczelnie poruszał dłonią po jego kroczu.

- Nie - odpowiedział i z całych sił skupiał się na drodze.

Louis pocierał jego krocze co było bardzo przyjemnym uczuciem, Harry chciał zjechać na pobocze jednak szatyn nagle zabrał rękę.

Chance | Larry Stylinsonحيث تعيش القصص. اكتشف الآن