Rozdział 25

715 42 72
                                    

12 SIERPNIA 2017

HARRY

- Już ci mówiłem, Lee. Nie wiem co mam zrobić - westchnąłem chowając twarz w dłoniach. Tuż przed treningiem Liam zatrzymał mnie w kuchni i zapytał co z moimi studiami. Problem polegał na tym, że ja sam nie wiedziałem jak to wszystko rozegrać. Mam tak po prostu zrezygnować z mafii i Louisa? Mam po prostu wyjechać i wrócić na studia?

- Harry, musisz zdecydować co zrobisz. Nie zostawiaj tego na ostatnią chwilę - powiedział Liam.

- Wiesz, myślałem o tym ostatnio i chyba przejdę na zaoczne. W tygodniu byłbym tutaj, w Londynie, a na weekend wracałbym do Birmingham - podzieliłem się swoim pomysłem.

- Dasz radę tak? Nie będzie cię to męczyło? Oprócz roboty w mafii musiałbyś się uczyć.

- Przecież wiem - jęknąłem. - Wydaje mi się, że to będzie dobra decyzja, ale teraz przepraszam, muszę jechać po się spóźnię.

- Zaczekaj. Wrócisz dzisiaj? Może zrobimy sobie wspólny wieczór? Zayna nie będzie - dodał.

- Wrócę - uśmiechnąłem się. - Z chęcią z tobą posiedzę, Payno - puściłem mu oczko i wyszedłem z domu.

***

Dzisiaj byliśmy umówieni na odległej strzelnicy w Londynie, nie chciało nam się jechać do Rochford tylko po to by postrzelać.

- Dzień dobry, Lewis - przywitałem go z uśmieszkiem.

- Cześć, Harold - odwzajemnił uśmiech. - Idziemy?

- Jasne, prowadź - wzięliśmy bronie i przeszliśmy na odpowiednie pola. Wiedziałem co mam robić, więc po prostu strzelałem w ruchomą tarczę, a Louis robił to samo na polu obok. Po trzech rundach postanowiłem na chwilę przerwać aby poobserwować swojego chłopaka, który wyglądał niesamowicie seksownie. Niestety nie mogłem nic zrobić gdyż na innych stanowiskach byli ludzie. Przynajmniej nikt mi nie zabroni patrzeć na jego tyłek.

- Dlaczego się gapisz? - zapytał Louis odkładając broń. Spłonąłem rumieńcem, nie chciałem by o tym wiedział.

- Podziwiam co moje - oznajmiłem pewnie na co oczy szatyna zabłyszczały. - Możemy porozmawiać? Mam dylemat i nie wiem co zrobić - mruknąłem.

- Pewnie, chodź, przejdziemy się po lesie.

- Masz zamiar wrzucić mnie w pokrzywy? Bo jeżeli tak to wolę tu zostać - chłopak parsknął śmiechem i pociągnął mnie w stronę lasu.

- Słucham uważnie, co cię trapi? - zapytał idąc spokojnie przed siebie.

- Studiowałeś?

- Tak, ukończyłem studia.

- Nie wiem co powinienem zrobić ze swoimi studiami. W październiku zacznie się mój trzeci rok, ale nie mam pojęcia czy to co wymyśliłem to dobry pomysł.

- Co takiego wymyśliłeś?

-Cóż, przeszedłbym na zaoczne. Zostałbym tutaj, a na weekend jeździłbym do Birmingham, co sądzisz? - spojrzałem na niego, naprawdę chciałem, aby to on mi doradził.

- Pomysł dobry i wierzę, że dałbyś radę. Dlaczego nie jesteś do tego przekonany?

- Nie wiem czy dam radę - parsknąłem. - Rozmawiałem rano z Liamem i uświadomił mnie w czymś. Wcześniej ledwo godziłem życie z nauką, a teraz dojdzie do tego praca i zadania z mafii. Nie wiem czy sobie poradzę - westchnąłem ciężko.

- Hej, nie wątp w siebie - spojrzał na mnie i posłał pocieszający uśmiech. - Nie zdecyduję za ciebie, ale mogę obiecać, że ci pomogę i będę cię wspierał.

Chance | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now