Rozdział 29

545 38 57
                                    

Ostatni na dzisiaj! Miłego czytania!

-----------------------

LOUIS

- Hej, Lee. Przepraszam, że tak późno ale jest u was Harry? - zapytałem przeczesując nerwowo włosy.

- Nie? Mówił, że po spotkaniu z Martinem pojedzie do ciebie.

- Nie ma go. Od dwóch godzin nie odebrał telefonu, Martin tak samo. Martwię się, co jeśli coś się stało? Jezu, a jak go znowu porwali i teraz go krzywdzą? - panikowałem.

- Louis, przestań! Na pewno wszystko jest w porządku, tak? Może któremuś pękło koło?

- Albo Harry miał wypadek i leży w szpitalu, a ja nic nie wiem!

- Uspokój się, Lou. Wiesz gdzie mieli się spotkać?

- Nie. Kurwa, nie zapytałem o to! Jestem taki głupi! Może on teraz potrzebuje mojej pomocy, a ja sobie siedzę w mieszkaniu?!

- Nie jesteś głupi, nie panikuj. Jeśli nie pojawi się w przeciągu pół godziny to pojedziemy ich szukać - powiedział rozłączając się. Krążyłem po mieszkaniu mając w głowie coraz gorsze scenariusze. Bałem się, że Harry jest w niebezpieczeństwie, a ja mu nie pomagam. Styles nie dawał znaku życia od dwóch i pół godziny. Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc podbiegłem do nich, otworzyłem je i zastałem wesołego Harry'ego, który jak gdyby nigdy nic wszedł do środka.

- Jeju, Lou! Ten motor jest cudowny! Muszę ci wszystko opowiedzieć! Martin...

- Nie! Żartujesz sobie ze mnie?! - krzyknąłem.

- O co ci chodzi? - zapytał zdezorientowany.

- Zachowujesz się jak niedojrzały bachor, kurwa! Dlaczego nie odebrałeś telefonu?!

- Rozładował się, a wcześniej nie było zasięgu - machnął lekceważąco ręką. - Słuchaj...

- Nie! Zamknij się! Nie będę tego słuchał, skończony kretynie!

- O chuj ci chodzi, Louis? Nic się nie stało...

- Ale mogło kurwa! Nie pomyślałeś, że mogę się martwić?! Zapomniałeś w jakim środowisku żyjemy? Porwali cię! Prawie umarłeś, idioto! Myślałem, że ktoś cię znowu porwał i krzywdzi! Zdajesz sobie sprawę jak się bałem?! Kurewsko mocno, Harry! - oddychałem ciężko, a on wystawił rękę w moją stronę. - Nie dotykaj mnie, kurwa! Co ty sobie myślisz do cholery?!

- Louis...

- Wyjdź stąd - fuknąłem.

- Słucham?

- Wyjdź. Nie chcę cię dzisiaj widzieć - oznajmiłem wściekły.

- Lou, prze...

- Wynoś się z mojego mieszkania, kurwa! - krzyknąłem i chyba się wystraszył, ponieważ po chwili usłyszałem trzask drzwi. Wysłałem Liamowi szybką wiadomość aby napisał mi jak Harry wejdzie do domu i usiadłem na podłodze wybuchając płaczem. Bolało mnie to, że kiedy ja się zamartwiałem, on się dobrze bawił i nawet o mnie nie pomyślał. Bałem się o ważną osobę, którą kocham podczas gdy ta mnie zignorowała. Nie wiem ile tak przesiedziałem, ale w końcu Liam napisał, że Harry wrócił i czy się pokłóciliśmy. Nie odpisałem na to tylko poszedłem do sypialni i zasnąłem z bolącą głową.

***

28 SIERPNIA 2017

- Ktoś chętny? - zapytał Jack rozglądając się po naszych twarzach. Z samego rana Herman zwołał spotkanie w Rochford dla wszystkich członków mafii. Chodziło o ochotników na wyścigi samochodowe co całkiem mnie zainteresowało. Wiedziałem, że Harry co chwilę na mnie spogląda, lecz ja na niego nie spojrzałem ani razu, nawet nie widziałem w co jest ubrany. Zignorowałem wszystkie jego wiadomości i połączenia z wieczoru i dzisiejszego ranka.

Chance | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz