Rozdział 27

582 44 63
                                    

Wszystkiego dobrego z okazji dnia dziecka! Czas zacząć maraton!

Zaczynamy również miesiąc dumy, dlatego wysyłam każdemu z was dużo miłości! Kochajcie kogo chcecie i bądźcie sobą x.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

- Proszę się odsunąć od męża, muszę go zbadać - powiedział lekarz, a Harry wybałuszył oczy.

- Co? - zapytał zdezorientowany patrząc na mnie, pochyliłem się i szepnąłem, że później wszystko wyjaśnię, następnie na prośbę lekarza odsunąłem się do chłopaków i wtedy zobaczyłem ich zaskoczone miny. Och, pocałunek.

- Jak się czujesz? - zapytał doktor oglądając jego kartę zdrowia.

- Nie wiem, myślę, że w porządku, ale nie mam siły - oznajmił zielonooki.

- To normalne po truciźnie jaką otrzymałeś. Będziesz słaby przez kilka następnych dni i będziesz musiał zastosować się do moich poleceń, lecz to potem. Jestem przekonany, że przez ból mięśni, który będziesz odczuwał nie będziesz chciał nic robić, więc masz kogoś kto cię zmusi? Mąż? - spojrzał na mnie.

- Tak, zajmę się nim - udawanie męża Harry'ego bardzo mi się podobało.

- W porządku, teraz kwestia tego czy mam zadzwonić po policję? Mógł Pan umrzeć, Panie Styles. Trucizna była mocna i niewiele brakowało.

- Nie, załatwię to, proszę się nie przejmować.

- Dobrze, ma Pan kogoś kto będzie dawał zastrzyki? Musi Pan przyjmować leki, ale tylko taką metodą.

- Bez problemu dam mu zastrzyk - odezwałem się w końcu miałem w tym wprawę. Harry spojrzał na mnie i widziałem po nim zmęczenie pomimo tego, iż dopiero się obudził.

- W takim razie to wszystko na tę chwilę. Zalecenia podam przy wypisie, a teraz proszę odpoczywać - powiedział i wyszedł z sali.

- Mam zaniki pamięci i zapomniałem, że mam męża czy jak? - zapytał zdezorientowany.

- Wpisałem Louisa jako twojego męża żeby bez problemu podawali mu wszystkie informacje - odpowiedział Jack. - To jak gołąbeczki? Może za niedługo prawdziwy ślub? - wyszczerzył się.

- Rany, on teraz nie da nam spokoju - jęknąłem i oparłem się o ścianę obok łóżka. Harry zaśmiał się i spojrzał na Liama.

- A ty co tak stoisz? Chodź do mnie, miśku - zachęcił przyjaciela, a Liam podszedł do niego i ucałował go w czoło.

- Wykończycie mnie z Louisem, najpierw on potem ty - pokręcił głową. - Ale wiecie co? Żeby przede mną się ukrywać? Jesteście okropni - burknął na co się zaśmialiśmy. - Opowiecie mi wszystko jak stąd wyjdziesz, nie daruję wam.

- Dobrze, ale teraz powiedźcie mi szczerze jak bardzo źle wyglądam? - Harry rozejrzał się po naszych twarzach.

- Nie jest źle, Louis nawet w takim stanie zgarnąłby cię pod ołtarz - odparł Jack i cóż, miał rację. Harry spojrzał na mnie, więc odpowiedziałem mu uśmiechem. - Muszę lecieć, robota czeka. Wracaj do zdrowia, Harry - pożegnał się i wyszedł.

- Nikomu nie powiedzieliśmy, Lee - odezwał się zielonooki. - To całkiem świeże.

- Rozumiem, ale chcę wiedzieć tak z czystej ciekawości, jak mówiłeś, że macie trening to naprawdę trenowaliście czy robiliście sobie randki? - parsknąłem śmiechem na to pytanie.

- Trenowaliśmy, czasem po treningu robiliśmy coś innego albo gdy mówiłem, że idę na imprezę do byłem u Lou - wyznał z uśmieszkiem.

- Osz ty! A ja się o ciebie martwiłem!

Chance | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now