Rozdział 3: objawienie

43 4 0
                                    

– Wstawaj, Novokribirsk płonie!

Valeria poderwała się tak gwałtownie, że niemal spadła z ławki, ku wielkiej radości Nadine, która przed chwilą wywrzeszczała jej dziwne zdanie prosto do ucha. Kiedy umysł Słonecznej nieco się rozbudził pojęła, że nie była to rzeczywista wiadomość o tragicznym losie miasta, a obrana przez przyjaciółkę strategia obudzenia jej. Jęknęła cicho.

– No dawaj, wstawaj. – Formatorka szturchnęła ją w bok. – Nie chcę zużywać węgla, bo jaśnie pani zaspała. – po czym zachichotała z niezamierzonej gry słownej.

Val przeciągnęła się, po czym sięgnęła po leżące na podłodze spodnie, po drodze wznosząc pod sufit kabiny kolejne ze swoich miniaturowych słońc. W pomieszczeniu od razu zrobiło się jaśniej, więc Nadine zgasiła lampę stojącą na stole, przy okazji oszczędzając naftę. Chwilę później wróciła do kuchni, gdzie dalej mieszała ciasto na naleśniki, nie tylko na śniadanie dla nich, ale i by mieć czym poczęstować klientów po drodze. Zazwyczaj kiedy jedli byli o wiele spokojniejsi. Ze smażeniem czekała jednak na przyjaciółkę, by nie musieć napoczynać zapasu węgla, ten miał się przydać podczas przeprawy, gdy Valeria zajęta była na stanowisku sternika.

Nie była to najwygodniejsza noc, ale perspektywa słonecznej plaży skutecznie zrekompensowała ją Val. Nadine nie miała z kolei żadnego problemu ze spaniem na twardym podłożu, jak długo po takim noclegu na śniadanie mogła pochłonąć pięć naleśników z domowym dżemem, była szczęśliwa. Jak na złość jednak ta partia nie wyszła najlepiej i była o wiele zbyt rzadka, za co Formatorka winą obarczała kończący się cukier. Wydała na niego sporo pieniędzy, ale wykupiła cały nakład, co, jak się okazało, wciąż nie było wystarczające. Konsystencja na szczęście nie zmieniała jednak smaku i po pochłonięciu po kilka placków, obmyciu się w miednicy z wodą i ubraniu do końca, były już gotowe. Nadine zamiast swojej zwykłej koszuli i luźnych spodni włożyła typową dla mieszczańskich kobiet prostą suknię z fartuchem i zaczęła już modelować sobie twarz na wzór Marleny Patkievitch, żony Demjana i gospodyni rodzinnego przemytniczego interesu, kiedy do zamkniętego trapu rozległo się walenie.

– Uwińmy się z tym szybko, bo planuję jeszcze dzisiaj złapać parę godzin snu. – powiedziała Tia, wchodząc na pokład. – Kiedy ci klienci raczą się pojawić?

Valeria wyjrzała na zewnątrz skifu, za plecy Szkwalniczki. Było jeszcze ciemnawo, choć nad majaczącym z daleka miastem widać już było nikły blask przedświtu. Słońce jednak nie wzniosło się jeszcze nad horyzont, a to świt wyznaczyły dla klientów jako czas stawienia się, miały więc jeszcze chwilę czasu. Patrząc na ich obecny stan, powinny zdążyć akurat na styk. Zadowolona z oceny wróciła z Tatianą do środka, gdzie Formatorka prawie skończyła już swoją przemianę.

– Powinni być za dziesięć minut najdalej, zaraz wzejdzie słońce. – zdała raport towarzyszom Val. – Nadine, długo jeszcze?

– Chwila. – odparła zapytana, wstając od stolika i odkładając metalowy półmisek używany przez nią jako lustro. – W zasadzie możecie już iść na górę, zajmę się resztą.

Val i Tia przytaknęły, po czym przeszły przez ulokowaną na rufie kuchnię, gdzie Słoneczna otworzyła prowadzącą do kabiny sternika klapę w suficie i rozłożyła drabinkę, do tej pory złożoną w harmonijkę. Razem wspięły się na stanowisko, dokładnie zamknęły wejście i bez zbędnego gadania, wiedząc dokładnie, co należy zrobić, zajęły swoje zwykłe pozycje: Tatiana z przodu, tuż przy krawędzi dachu, skąd miała prosty dostęp do żagla, Valeria nieco za jej plecami, przy kole sterowym, skąd jednak wciąż miała widok na to, co dzieje się przed dziobem skifu. To nie była smukła, pięknie wykonana łódka z rodzaju tych używanych przez armię, w porównaniu do nich, Generał Admirał wyglądał jak drewniana skrzynia z żaglem i na płozie, ale w przeciwieństwie do tamtych, nigdy nie zawiódł. Refya, Fabrykatorka z czarnego rynku, z którą wciąż od czasu do czasu współpracowały, wykonała przy nim iście nieziemską robotę. Val pomyślała, że smutno będzie rozstać się z łodzią, na której pozostało tyle wspomnień. Jednak wizja słonecznej plaży i żeglowania po otwartym morzu zamiast otaczającej ich ciemności wygrała.

W okruchach - GrishaverseWhere stories live. Discover now