Rozdział 11: Pan chyba śni

59 5 0
                                    

Biblioteka Małego Pałacu, jak na dobrą bibliotekę przystało, posiadała gigantyczne zbiory. Wśród nich znalazły się oczywiście „Żywoty Świętych", od których Valeria zaczęła poszukiwania, ale historia życia Ilyi w Łańcuchach nie do końca spełniła jej oczekiwania. „Żywoty" wspomniały jedynie o dokonaniu przez niego cudu ozdrowienia, których był zresztą patronem, oraz o tym, że za to dokonanie został zakuty w łańcuchy, skąd wziął się jego przydomek, a następnie utopiony przez wieśniaków. Zgrzytając zębami zagłębiła się więc w mniej wiarygodne źródła, pełne teorii spiskowych, ale z tych dowiedziała się jedynie, że ożenił się z kobietą niebędącą Griszą, miał dwie córki, albo jednego syna, oraz, że stworzył wzmacniacze, o czym już wiedziała. Jednak imiona jego bliskich w ogóle nie padły i to właśnie ją zirytowało. Na jednej z lekcji nawet zapytała o to Yuliana, ale jej nauczyciel nie powiedział jej niestety wiele więcej, niż to, co już sama wiedziała, wspomniał jej jednak o powtarzanej szeptem teorii, jakoby Czarny Heretyk, twórca Fałdy, był jego potomkiem. Teorii, o której jednak nikt nie mówił głośno, bo ponoć generał tego nie lubił. „Ale to nawet by się zgadzało", pomyślała. „Kirigan sam przyznał, że Czarny Heretyk to jego przodek, w końcu mają tę samą zdolność. I cały pałac sądzi, że ja też..."

W głębi duszy czuła jednak, że jest w tym jeszcze coś więcej. W końcu skąd ta stara kobieta wiedziała, jak myślą ludzie z tej konkretnej rodziny? Val bardzo poważnie wątpiła, że Baghra użyłaby nazwiska dawno wygasłego rodu do powiedzenia, że jakaś dziewczyna i generał myślą podobnie. A nawet jeśli, czemu nie powiedziała Kirigan? Za dużo pytań i zdecydowanie za mało odpowiedzi...

Nadine z kolei poszczęściło się o wiele bardziej. Oprócz ich wspólnych służących nawiązała też kontakty z częścią straży pałacowej, w tym z paroma Oprycznikami, którzy może nie dzielili się informacjami chętnie, za to te kawałki, które im się wypsnęły, miały naprawdę sporą wartość. Okazało się na przykład, że praktycznie żaden z nich nie lubił Aliny, pierwszej Przywoływaczki, uważali ją za snobkę, która nie umie docenić tego, co dostała od losu. Przez prawie pół roku, jakie tu mieszkała, najpierw zdawała się niezadowolona ze wszystkiego, by później wpaść po uszy w, jak się okazało przelotny, romans z generałem. Nie żeby jego przelotność była dla kogokolwiek zaskoczeniem, bo według, prawdopodobnie co prawda lekko przesadzonych, informacji od gwardzistów, połowę pałacu stanowiły byłe dziewczyny Kirigana. Nic dziwnego, że pierwszą rzeczą, o jaką zapytali ich znajomi Oprycznicy, było czy Valeria zdążyła już powiększyć to grono i jej stanowcze zaprzeczenie wydawało się szczerze im zaimponować. Na tyle, że rozmawiali z nimi coraz chętniej, a raz na jakiś czas któryś, gdy skończył służbę, dał im się nawet zaprosić na herbatkę. Co oczywiście było przedmiotem kolejnej masy spekulacji, ale tym razem całkiem przychylnych. Mimo to opinia na temat przyjaciółek w Małym Pałacu brzmiała mniej więcej "jedna aspołeczna, druga po prostu dziwna", tym bardziej, że Nadine bardzo wkręciła się w działalność Somatyków. To, czego instruktorzy nie pozwalali jej robić na zajęciach, z zapałem uskuteczniała na swoim szczurze, w rezultacie zwierzątko zaczynało coraz mniej przypominać swój gatunek. Miało kręcone futro, jedną dodatkową łapę (albo dwie, jak rozpowiadali jej znajomi z warsztatu) i było całe fioletowe. Poza tym jednak wciąż było zupełnie, jak szczur. I pod wieloma względami miało z Formatorką o wiele lepiej, niż gryzonie w warsztacie, bowiem tamte zwykle wcześniej, czy później, były po prostu zabijane. Dziewczyna traktowała natomiast szczura jako swoje dość nietypowe zwierzątko, które jednak budziło zdziwienie wśród gości, którzy od czasu do czasu odwiedzali ich apartament. A odkąd rozpoczęły swoją kampanię zbierania informacji, miało to miejsce dużo częściej, a stały skład, oprócz ich służących oraz Dunyi i Mery, rozrósł się o Zakhara i Gleba, parę Opryczników, oraz pięcioro członków regularnej straży pałacowej. Co jakiś czas wpadało także kilkoro Fabrykatorów, czy Eteryków, ich sąsiadów z korytarza, a nawet więcej pokojówek po służbie, a przyjaciółki wszystkich ich raczyły herbatą i ciasteczkami, przynoszonymi im po znajomości przez dziewczyny z kuchni, przy okazji wymieniając się plotkami. I to rzeczywiście odnosiło skutek, rozmowy kwitły, a ich notatki się rozbudowywały, wraz z wiedzą na temat ostatnich wydarzeń w Małym Pałacu. Nadal nie przybliżyły się do związku generała z Ilyą Morozovą, ale pozostałe wyniki były niezłe. Odkryły na przykład, że Kirigan umawiał się zazwyczaj z dziewczynami będącymi na tamten moment najlepszymi w jakiejś dziedzinie, wybitnymi żołnierzami, lub kimś dobrego pochodzenia. Od pary Opryczników dowiedziały się o kobiecie poprzedzającej Alinę, niejakiej Zoyi, z którą związek rozpadł się ponoć właśnie przez Przywoływaczkę Słońca. Już samo to było wielką czerwoną flagą, a kiedy Valeria, która odpuściła sobie wreszcie genealogię i zajęła się okolicznościami politycznymi, odkryła związek pomiędzy relacjami z dobrze urodzonymi dziewczynami, a trwającymi akurat w tamtym czasie konfliktami generała z królem, przyjaciółki były już praktycznie pewne działania systemu wartości Darklinga. W pewnym sensie to, co powiedziała Baghra także nabrało sensu, a przynajmniej po części. Wszak sama Słoneczna z upodobaniem przysłuchiwała się narzekaniom wspomnianego i wypytywała jego ludzi, by jak najlepiej to później wykorzystać. W zasadzie wszystko, co aktualnie robiły dążyło do jak najszybszego odkrycia tajemnicy generała Drugiej Armii, a tym samym ocenienia, czy należy się bać o własne życie i jak najprędzej uciekać, bo czerwonych flag było coraz więcej.

W okruchach - GrishaverseWhere stories live. Discover now