Rozdział 23: someone in the crowd

37 4 0
                                    

W kolejnych dniach ravczańska arystokracja znacząco przystopowała z wyjściami i kolacjami, co Kirigan przyjął z wielką ulgą, choć wiedział, że to ledwie cisza przed burzą. Powód był prosty - zbliżał się urodzinowy bal królowej, jedno z tych wydarzeń, na których zdecydowanie należało się pojawić, bo władczyni uwielbiała robić szopkę wokół siebie. Na dodatek zdawał sobie sprawę, że choć jemu takie przyjęcie jawiło się jako najgorszy koszmar, większość Drugiej Armii z niecierpliwością go wyczekiwała. To była okazja do dobrej zabawy, włożenia swoich najlepszych strojów i przetańczenia całej nocy, okazja, którą łatwo było przegapić. Jednak dla niego istniała jedna potworność większa, niż sam bal: przygotowania do niego.

W przeciwieństwie jednak do generała, para przemytniczek w sytuacji odnalazła się bardzo szybko i jeszcze szybciej postanowiła ją wykorzystać. Dokładniej fakt, że warsztat Fabrykatorów musiał zająć się szykowaniem wieczorowych mundurów dla tych, którzy z jakichś powodów ich nie mieli i panował w nim o wiele większy chaos, niż zazwyczaj. Innymi słowy sytuacja wymarzona na przeszpiegi zwłaszcza, gdy szukały właśnie metody na przekazanie swoich informacji jak największej liczbie osób.

– Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. – powiedziała Nadine, kiedy wróciła wieczorem po kolejnej już w tym tygodniu infiltracji warsztatu. – Zła jest taka, że tym razem nie udało mi się podpieprzyć tylu koralików, ile chciałaś. – Valeria, haftująca właśnie pieczołowicie wzór na spódnicy nowego projektu, zaśmiała się, po czym wzruszyła ramionami. Przeliczyła już ozdoby i na dokończenie strojów powinno jej wystarczyć. – A dobra, że chyba mam pomysł, jak, że tak powiem, przesłać wiadomość do ludu.

Słoneczna wyprostowała się i odłożyła na bok robótkę. Podczas swoich ostatnich wieczornych dyskusji ustaliły, że lepiej będzie wyjść z informacjami do wszystkich, niż wybierać konkretne osoby, jasne, niektórzy wezmą to za żart, próbę zasiania chaosu, czy zemstę, ale niektórzy... może była szansa. I właśnie pod tym kątem robiły teraz rozeznanie, bo obciążające Kirigana informacje należało rozprowadzić szybko. I zaraz potem dyskretnie się ulotnić.

– Warsztat ma własną prasę drukarską! – powiedziała Nadine z błyskiem w oku. – Wystarczy ułożyć tekst, potem godzina pracy i załatwione!

– Nadal, potrzebujesz godziny. – zauważyła Val, choć pomysł mocno przypadł jej do gustu. – Podczas której nikt nie zauważy, że coś jest nie tak i nikt nie będzie chciał z tej prasy skorzystać.

– Dlatego idealną okazją będzie bal! Wszyscy będą na przyjęciu!

Ręka Valerii zamarła w połowie drogi do materiału. Przecież bal był za raptem kilka dni! Wtedy miały uciec? A dręczące ją rozterki dotyczące jej własnych ambicji i pragnień, wcale nie zrobiły się mniejsze... bardzo jednak nie chciała się nimi dzielić. Wątpiła, że Nadine to zrozumie, raczej po prostu skarci ją za zachowywanie się jak zakochana idiotka. „A może faktycznie jesteś zakochana?" odezwał się wredny głos w jej głowie. „Nie bądź głupia!" odpowiedział mu ten bardziej przyzwoity. „Zwyczajnie zasługujesz na bycie szczęśliwą!"

Nadine od razu zauważyła zmianę w twarzy przyjaciółki. Myślała nad tym już jakiś czas, bo coraz bardziej dochodziła do wniosku, że nie mogą dłużej czekać z ujawnieniem spisku, tym bardziej, że zachowanie Val zaczynało ją niepokoić. Nie podobało jej się, że do tej pory pewna planu Słoneczna... zaczyna się wahać. Miała tylko nadzieję, że nie chodziło tutaj o Kirigana. Zamyśliła się na chwilę. Jeśli skonfrontuje Valerię tu i teraz, skutki mogły być bardzo przykre, gdyby którąś poniosły emocje, z drugiej strony nie mogło być między nimi niedopowiedzeń, nie kiedy tyle od tego zależało. Pomyślała, że bez względu na to, co usłyszy, musiała się zachowywać spokojnie, co wcale nie było proste, po czym wzięła głęboki oddech.

W okruchach - GrishaverseWhere stories live. Discover now