Rozdział 7: powrót do domu

71 5 0
                                    

Kirigan nie miał zamiaru marnować czasu, a Valeria domyślała się, dlaczego. Bądź co bądź, znajdowali się na mocno niepewnym, wrogim Griszom terytorium, a jego nowa Przywoływaczka wciąż była niepewną kartą. Val sama nie mogła szczerze obiecać, że nie spróbuje dać nogi przy pierwszej okazji, a w miejscu, które znała tak dobrze, było to relatywnie łatwe, gdyby nadarzyły się sprzyjające okoliczności. Toteż grupka członków Drugiej Armii postawiła sobie za priorytet by do takich okoliczności nie dopuścić i jak najprędzej zawinąć się z powrotem na wschód. Toteż mimo, że na zewnątrz zaczynało robić się ciemno, pod knajpę Łysego (który wraz z towarzyszami rzeczywiście nie robili kłopotów, ale gdy Val przebrana za Genyę opuszczała bar z bandą Griszów, miny mieli nietęgie) podstawiono dwa powozy, które miały zabrać ich pod granicę Fałdy. A Valeria zorientowała się, że prawdopodobnie czeka ją dzisiaj jeszcze jedna robota.

– No bez jaj. – zaśmiała się, gdy powóz zatrzymał się dokładnie tam, gdzie się spodziewała - na znikającej w Fałdzie drodze, którą nie dalej, jak tego ranka biegły, jakby je wszyscy diabli gonili.

Nadine także parsknęła śmiechem, gdy wyjrzała przez okno i zobaczyła majaczący w ciemności znajomy kształt starego, dobrego Generała Admirała. Akurat teraz, gdy myślała, że dzień dzisiejszy nie może stać się jeszcze bardziej absurdalny, miały wraz z bandą Griszów ich własnym skifem wrócić na wschód, by, jak ona sama określiła wcześniejsze zajście (choć dbając o to, by Kirigan nie słyszał), oddać się dobrowolnie w ręce władz. Czy to nie było dosłowne wbijanie gwoździ do własnej trumny?

– Chciałyście uniknąć szopki. – powiedział siedzący naprzeciwko nich generał. – To, albo ściągamy nową łódź z Os Kervo, razem z załogą do niej. Oczywiście możemy też ściągnąć samą załogę i część drogi przejść pieszo licząc, że coś zostało z tych w Novokribirsku...

– Dobra, nie było tematu. – przerwała Val, widząc jego niezwykle sugestywny wyraz twarzy. – Ale nie mamy Szkwalnika, naszemu uczciwie kazałyśmy ratować skórę, więc teraz jest święci wiedzą, gdzie, poza tym taką robotę by raczej odrzucił...

Urwała widząc wysiadającą z sąsiedniego powozu postać w niebieskim, haftowanym na biało płaszczu. Skubani, pomyśleli o wszystkim. To pewnie dlatego ten drugi powóz dogonił ich nieco później, musieli po drodze zabrać jeszcze jednego kolegę z miejskiego garnizonu. Jednak perspektywa kolejnej osoby w grupie także niezbyt jej się uśmiechała.

– Jest całkowicie lojalny, zatrzyma twój sekret. – zapewnił ją Kirigan. – Poza tym naprawdę wolałabyś iść pieszo? Jesteście zmęczone, tutaj nie możemy zostać, a po wschodniej stronie będzie dużo czasu na odpoczynek.

Valeria fuknęła wściekle. Cholerny Grisza szybko poznał się na jej talencie do wyszukiwania furtek w czyimś rozumowaniu i zamknął wszystkie, z których potencjalnie mogła teraz skorzystać. Nie pozostawało jej nic innego, jak kontynuować zgodnie z jego planem. Ku własnemu zdumieniu, wciąż nie czuła się na tyle zmęczona, żeby nie zdołać przekroczyć Fałdy. Adrenalina wciąż krążyła w jej żyłach, w tej sytuacji, gdy była praktycznie otoczona przez wrogów, wciąż napędzała jej ciało, by mogło funkcjonować na najwyższych obrotach. To samo tyczyło się jej umiejętności, choć do niedawna zdawała się ona rządzić swoimi własnymi prawami, a w sytuacjach stresowych nie działać prawie w ogóle, Novokribirsk jednak obudził w Słonecznej pokłady mocy, których się po sobie nie spodziewała, teraz upewniła się w swoim wniosku, że problemy, jakie napotykała wcześniej, miały źródło w niej samej, instynktownie bała się pokazywać więcej siły, niż to było absolutnie konieczne, ale lęk ten stracił na znaczeniu, gdy była zmuszona dać pokaz przed kilkudziesięcioma ocalałymi. To właśnie to wewnętrzne światło dawało jej energię, zgodnie z jednym z fundamentalnych praw Małej Nauki. Intensywne używanie talentu nie męczyło Griszy, a go wzmacniało, ale tylko, jeśli nie walczył z własną zdolnością, tak, jak ona właśnie przestała. Nadal, co to była w ogóle za sytuacja?

W okruchach - GrishaverseWhere stories live. Discover now