Rozdział 6: czerń, chloroform i desperaci

69 6 3
                                    

Dla Nadine droga przebiegła zupełnie spokojnie, choć od zawsze miała niewytłumaczalną wręcz zdolność do nie bycia zauważoną. Dzięki temu specyficznemu talentowi nie tylko przeszła przez miasto bez najmniejszych problemów, a zdążyła jeszcze wstąpić do piekarni na rogu, gdzie kupiła kilka rogali. Jeden zjadła po drodze, drugi trzymała dla przyjaciółki, ale zaledwie dowlokła się do "Leniwego Wieloryba", zorientowała się, że coś poszło nie tak. I to już kolejny raz w ciągu jednego dnia. Atmosfera wewnątrz lokalu była napięta, jak nigdy, klienci zamiast pić i pogrążać się w plotkach, spoglądali na przemian na siebie i na nią, a właściciel tawerny wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię i cały czas zerkał nerwowo w kierunku schodów. Formatorka pobladła i podbiegła do baru mając nadzieję, że cokolwiek się stało, nie było to to, o czym pomyślała.

– Co się dzieje? – wyjąkała. – Val tu była...?

Spojrzenie Łysego powiedziało jej wszystko, co musiała, acz bardzo nie chciała, wiedzieć.

– Zabrali ją na górę. – wymamrotał mężczyzna. – Dosłownie kilka minut temu.

Nadine zaklęła tak głośno i siarczyście, że uważnie przysłuchujący się goście aż podskoczyli na miejscach. Przegrana sprawa! Chyba, że...

– To cholerna pomyłka! – krzyknęła. – Val nie zrobiła nic, oprócz bycia podobną do tej, której faktycznie szukają! Do jasnej cholery, próbowali nas wywlec z mieszkania na podstawie niepotwierdzonego donosu!

Cichy pomruk przeszedł przez salę. Dobrze, Nadine musiała odpowiednio ich podburzyć, żeby w razie czego pomogli jej zrobić aferę i umożliwili ulotnienie się wraz z przyjaciółką. Znając Valerię, pewnie grała na czas, udając głupią, ale nie mogła tego robić wiecznie, a jeśli Griszowie ją przetestują, nic już nie pomoże. Formatorka musiała działać. Do tego stopnia zaaferowała się w rozważaniach, co należy teraz robić, że nie zauważyła jak jeden z potężnych klientów, chyba fjerdański marynarz-przemytnik, powstał i zbliżył się do niej. W ręce wciąż trzymał do połowy pełny kufel piwa.

– Potrzebujecie pomocy, żeby się stąd wyrwać. – powiedział, kładąc jej potężną dłoń na ramieniu. – Ta dziewczyna, którą zabrali, to twoja przyjaciółka?

Nadine przytaknęła, czując łzy w oczach. Nie miała pojęcia, co robić, żeby zdołać uciec.

– Widzieliśmy jak ci plugawcy zawlekli ją na górę. Nadal tam są. Posłuchaj, jeśli tylko wymyślisz sposób, żeby ich stamtąd wywabić, odpłacimy im za panoszenie się i aresztowanie naszej dziewczyny. Ich jest czterech i jedna kobieta. Nas... – powiódł wzrokiem po sali. – Więcej.

– Aye! – zawołała banda Fjerdan od strony stolika w rogu, unosząc kufle.

– Aye! – ryknęła reszta klientów. – Nie są tu u siebie! – wrzasnął jakiś pojedynczy głos.

Nadine pociągnęła nosem. Chyba nigdy w życiu tak nie kochała Fjerdan. Doszła teraz do wniosku, że chociaż gdyby wiedzieli, czym jest, zabiliby ją bez wahania, mimo wszystko była dla nich zbyt surowa w ocenie.

Nagle Łysy podskoczył za barem, po czym pociągnął Nadine pod kontuar. Dziewczyna zaklęła i już miała pytać o powód, ale wtedy mężczyzna wskazał na schody. Do głównej sali zszedł po nich ten potężny Ciałobójca, którego widziały już na skifie. Formatorka znowu zaklęła i schowała się głębiej pod ladę.

– Jak rozumiem z latryną już nie ma problemu. – rzucił zjadliwie mężczyzna w czerwieni, po czym przemaszerował przez salę, obserwowany uważnie przez wszystkich i trzasnął drzwiami na podwórze.

Nadine po chwili wychyliła głowę zza baru i złapała się na tym, że ma naprawdę desperacki pomysł. Ale skoro ten facet właśnie wyszedł... skoro on mógł zmienić się w dzieciaka, czemu nie miała zrobić czegoś odwrotnego? To jednak wymagało przygotowania i czegoś, co powinna mieć w torbie...

W okruchach - GrishaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz