Rozdział 16: gra tajemnic

48 3 1
                                    

Następnego ranka żadna z przyjaciółek nie panowała nad ziewaniem. Poprzedniego wieczoru rozmawiały niemal do świtu, na każdy temat, jaki wypłynął tego dnia. Zgadzały się co do faktu, że nagła choroba króla mogła być wywołana trucizną, ale teoria Nadine jakoby za wszystkim stała Genya była czymś nowym i, po prawdzie, przerażającym. Jak daleko sięgała ta konspiracja? I czy komuś w tym miejscu naprawdę można było ufać? Obydwie były też przekonane, że to, co odstawiło się tuż przed ich przyjazdem tutaj, było nieudaną próbą zamachu stanu, którą generał bardzo umiejętnie zatuszował. To dawało im wyraźny sygnał, że Kirigan bynajmniej nie jest głupi, wiedząc, że jego plan zawiódł, wsadził dumę do kieszeni i zdołał to wszystko jeszcze odkręcić. Nie były tylko pewne, co w tym koncepcie tak naprawdę poszło nie tak, według Nadine było to otrucie króla, w końcu jakoś nie kopnął w kalendarz, ale Valeria natychmiast skontrowała to bardzo uzasadnionym pytaniem o to, co generał porabiał w tym czasie w Os Kervo i dlaczego, gdy widziały go po raz pierwszy, wyglądał jak siedem nieszczęść. A zaraz potem kolejnym, gdzie podziała się Alina Starkov. W rezultacie spędziły prawie całą noc na teoretyzowaniu i składaniu posiadanych informacji w kolejne możliwości, jedną bardziej absurdalną od drugiej, począwszy od szeregu bardzo niefortunnych zbiegów okoliczności (w co żadna z nich nie wierzyła), a skończywszy na szalonej, wielostopniowej teorii, która ukształtowała się wraz z opróżnianiem przez nie pudełka z ciasteczkami i ich ostatniej butelki kvasu.

– Wyobraź sobie, Nad. – zaczęła Valeria, nieco niewyraźnie. – To się zaczęło od jelenia na granicy, prawda? Kirigan pakuje manaty i idzie szukać sobie wzmacniacza. I chyba go znajduje, choć przede mną i generalnie wszystkimi się z tym kryje, co pochwalam. – pociągnęła ze szklanki kolejny łyk. – Kiedy tu jechaliśmy, łysole w Fałdzie bardzo chciały go zaciukać, więc na poprzednią wycieczkę wziął sobie Starkov, która mu załatwia elegancki przejazd. Zlatan akurat wtedy chciał odłączać Zachód, strzelając w ten sposób policzek Kiriganowi, więc ten wykorzystał swoją zdobycz i mu pokazał. To by się oczywiście nie spodobało królowi, więc jego otrucie zlecił Genyi tuż przed swoim wyjazdem. Ale na samej wycieczce też coś poszło nie tak, nie wiem, Starkov nie spodobało się masowe ludobójstwo w Novokribirsku, więc się na niego wypięła, sama uciekła, a Kirigan został bez Przywoływaczki i bez planu, za to po zachodniej stronie z tęgim problemem, bo mu się cały plan posypał, ktoś odkryje zamach, a on nawet nie ma jak wrócić. Dlatego był taki ugodowy kiedy nas spotkał.

Nadine zamilkła i jeszcze raz przestudiowała wszystko, co jej przyjaciółka właśnie powiedziała. Kvas zdążył już namieszać jej w głowie, ale sądziła, że nawet na trzeźwo podtrzyma swoją opinię.

– To porąbane. – zawyrokowała.

– Gorsze rzeczy się już okazywały prawdą! – Val podniosła szklankę. – Ale zgadzam się, trochę przesadziłam. Nie ma opcji, że coś takiego by przeszło bez echa.

Nadine zgodziła się z nią unosząc własny napitek i razem pociągnęły łyk. Mogły sobie o generale myśleć co chciały, ale pewne rzeczy były po prostu niemożliwe, a to była jedna z nich.

– Mógł nam zapłacić za przejazd! – powiedziała Formatorka. – Jakby z kasy wyskoczył to my byśmy go do wiatru nie wystawiły! I nie wystawiłyśmy!

– I zapłaciłyśmy za to! – zauważyła jej przyjaciółka, po czym obie ryknęły śmiechem.

Do łóżek położyły się dopiero, gdy niebo zaczęło szarzeć, czego o poranku błyskawicznie pożałowały. Co prawda odpuszczono im spóźnienie się na śniadanie, ale nieubłaganie zbliżała się ich audiencja u króla, o czym przypomnieli im kolejno Ivan, Aleksander i Genya, ta ostatnia w najprzyjemniejszy sposób i przy okazji oferując swoją pomoc, za którą jednak podziękowały, w pośpiechu pochłonęły jajecznicę na bekonie i pognały z powrotem na górę, gdzie już zasadziły się na nie ich pokojówki. Indze i Lilii nie udało się przekonać Nadine, by pozbyła się różowych końcówek, osiągnęły jedynie tyle, że założyła sukienkę, ale jej narzekania słychać było aż z łazienki Valerii, która z kolei kompulsywnie wręcz starała się doprowadzić się do porządku. Przyjaciółka pospieszyła jej na pomoc w kwestii wyglądu jej cery i kręgów pod oczami, wokół których dodała też trochę dodatkowego pigmentu i czarne linie, a Oksana zadbała o gładko ułożone włosy, w mnóstwo upiętych do góry warkoczyków, ale Val czuła się bardzo podobnie, co pierwszego dnia w Małym Pałacu. Tutaj lęk był ten sam, tym bardziej, że król nigdy jej nie lubił, teraz musiała mu schlebiać, a na dodatek dla jego humorów odstawić najtrudniejszą świetlną sztuczkę, jaką znała. Nie sądziła, że może być wiele gorzej... ale przeliczyła się i to tęgo.

W okruchach - GrishaverseKde žijí příběhy. Začni objevovat