Kac morderca

541 14 4
                                    

Mimo ze bardzo uwielbiałam imprezować, tak dnia po nienawidziłam. Zawsze czułam się tak fatalnie ze nie ruszałam się z łóżka cały dzień. Zwłaszcza gdy dostawałam w ten dzień okres.

Czyli idealny dzień czas zacząć.

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam ze leżałam w swoim łóżku. Byłam w czyjeś koszulce, która na pewno nie należała do mnie. Do pokoju wdzierały się promienie słońca, co tylko zwiększyło mój ból głowy.

Jak wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, zobaczyłam że dostałam okres, przez co zaczęłam klnąc pod nosem jak pojebana. Zaaplikowałam tampona i podeszłam do lustra.

Spojrzałam na swoje odbicie i mogłam stwierdzić ze nie wyglądałam tak źle. Miałam, nie pamiętałam jakim cudem, zmyty makijaż oraz ogromne wory pod powiekami. Włosy były potargane na wszystkie możliwe strony. Spojrzałam na koszulkę. Czarną koszulkę Nathana.

Nie pamiętałam jakim cudem ona zalazła się na moim ciele. Bałam się tylko, ze wczoraj powiedziałam coś czego nie powinnam. A takie rzeczy po pijaku mi się zdarzały.

Ogarnęłam sobie twarz w łazience a następnie wyszłam i poszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki tabletki przeciwbólowe a następnie połknęłam jedną. Otworzyłam lodówkę i patrzyłam się na jej zawartość.

- Jak się czujesz, diamenciku? - usłyszałam głos Nathana za plecami.

Gdy się odwróciłam od razu zderzyłam się z jego torsem.

Wyglądał gorąco. Miał na sobie szare dresy, które luźno zwisały mu na biodrach, ukazując jego V. Koszulki nie miał, przez co biło od niego jeszcze większe ciepło. Spojrzałam na jego twarz. Na ustach błąkał się typowy dla niego uśmiech, zielone oczy były wpatrzone we mnie, a jego brązowe włosy były potargane i lekko wilgotne.

- Odpowiedz na moje pytanie, gdy przestaniesz mnie pożerać wzrokiem - zaśmiał się.

Założyłam dłonie pod piersią i spojrzałam na niego spod uniesionych brwi.

- Źle. Czuje się fatalnie. Nie pamiętam połowy wieczoru. Na dodatek jestem w twojej koszulce, nie wiem jak wróciłam do domu, i nie wiem gdzie jest mój pieprzony brat! - powiedziałam ze słowa na słowo zaczynając coraz bardziej krzyczeć.

Chłopak zaśmiał się a następnie podszedł do jednej z szuflad i wyjął z niej szklankę. Sięgnął po sok i nalał do naczynia, po chwili upijając zawartość kartonika.

- Po cholerę nalewałeś sobie do szklanki, skoro właśnie wypiłeś z kartonika - mruknęłam pod nosem.

Byłam zła. Zła na wszystko dookoła a to przez ból głowy, okres i nic nie pamiętania z imprezy.

- Wypiłem, bo do szklanki już by się nie zmieściła, a był tutaj taki mały łyczek - westchnął a następnie odwrócił się do mnie.

Zamknęłam lodówkę z trzaskiem. Podeszłam do blatu i oparłam się o niego pośladkami patrząc na Nathana, który cały czas wzrok miał utkwiony w moich oczach.

- Przypomnij mi wczorajszy dzień, błagam - powiedziałam.

Nathan zaśmiał się a następnie odstawił szklankę obok siebie.

- Wróciłaś ze mną i Nailem. A gdy wsadzałem cię do samochodu powiedziałaś coś na mój temat....

- Co? Co powiedziałam? - przerwałam Nathanowi wypowiedź.

- Coś na temat tego, że gdy się uśmiecham jestem seksowniejszy - zaśmiał się a ja poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec. - Wracając do tematu, to twój brat powiedział ci wczoraj, jak byłaś trzeźwa, no w miarę, że dzisiaj rano wyjeżdża.

Fighting for youWhere stories live. Discover now