Szpital

259 8 3
                                    

Wróciłam właśnie z targów. Było zajebiscie. A wy? Byliście czy raczej w domu?
Miłego czytania diamenciki!

Obudziłam się i pierwsze co zobaczyłam, to biel. Do moich nozdrzy dotarł zapach środków do dezynfekcji.

Czułam jak głowa mi pulsuje. Byłam tak bardzo zmęczona.

Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że leżałam w szpitalu. Białe ściany, jakaś szafeczka z lekami. Kroplówka, która była przypięta do mojej dłoni. Jakieś urządzenie, które cały czas pikało. Mały telewizor, który był wyłączony.

Drzwi od mojej sali się otworzyły i wszedł do nich Zaccharia ubrany w strój lekarza oraz w ręce trzymał zapewne wyniki moich badań.

- Dzień dobry, jak się czujesz? - spojrzał na mnie i podszedł bliżej.

- Dobrze - skłamałam, a mój głos był strasznie zachrypnięty, więc musiałam kilka razy odchrząknąć.

- Jasne, nic cię nie boli? - patrzył na kartkę przed sobą. - Nie czujesz, że będziesz wymiotować?

Pokręciłam głową.

- Troszeczkę może głowa, ale ostatnio tak mam. To z przemęczenia - powiedziałam.

Zaccharia wysunął krzesełko spod łóżka, na którym leżałam i usiadł na nie. Patrzył się na mnie współczującym wzrokiem.

- Nicole, nie mam dobrych wieści - zaczął niepewnie. - Twój organizm jest wyniszczony, przez to, że ograniczałaś posiłki do minimum. Twój brat powiedział, że czasami nic nie jadłaś, a jak już to zrobiłaś to zaraz wymiotowałaś. Powiedz mi tylko, czy robiłaś to specjalnie?

- Nie, naprawdę. Ale nie mogłam nad tym zapanować - przyznałam szczerzę.

Zaczęło się wszystko od tej cholernej rozmowy z Nailem.

- Zdarzyło ci się krwawienie z nosa? - pokręciłam przecząco głową. - Miewałaś częste bóle głowy? Migreny?

- Nie tak bardzo częste, ale czasem się zdarzyło, po nieprzespanej nocy, lub coś tego typu.

Bałam się do czego dążył. Czy byłam chora? Zniszczyłam swój organizm?

- Duszności?

- Czasami.

Pokiwał głową i zerknął jeszcze raz na kartę a później na mnie.

- Osłabienie? Bóle stawów lub kości?

- Też czasami, zależy w sumie od dnia - powiedziałam a po tym zaczęłam kaszleć.

- I ostatnie pytanie, zauważyłaś na swojej skórze może jakieś czerwone plamki? - pokręciłam głową.

- Co mi jest?

Wstał i wsunął krzesło z powrotem pod łóżko. Zawołał pielęgniarki i kazał wymienić kroplówkę.

- Jesteś chora, Nicole, na białaczkę szpikową.

Patrzyłam na niego otępiona. Myślałam, że żartował. Ale jego poważna mina wykluczała moje przypuszczenia.

Przecież to było niemożliwe. Byłam zdrowa. Nic mi nie było. Czułam się świetnie, co prawda czasami, ale to przez te wszystkie sytuacje.

- Nie martw się, została ona szybko wykryta, więc im szybciej zaczniemy leczenie tym większe prawdopodobieństwo, że z tego wyjdziesz.

Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Nie chciałam z nim rozmawiać. Odwróciłam się na drugi bok, plecami do niego. Skuliłam się i zamknęłam oczy, chcąc zasnąć.

Fighting for youWhere stories live. Discover now