Otworzyłam oczy, czując jak cała głowa mi pulsuje. Zmarszczyłam brwi i sięgnęłam po telefon, żeby zobaczyć, która jest godzina.
12.57
- Kurwa - przeklęłam pod nosem.
Byłam spóźniona pięć godzin. Super.
Zerwałam się z łóżka, przez co przed oczami pojawiły mi się mroczki. Złapałam się krzesła i wzięłam kilka wdechów, żeby zaraz nie zemdleć. Znowu. Jednak nie chciały przejść. Wróciłam na łóżko i usiadłam starając się uspokoić szybko bijące serce.
- Hej, Nicole - usłyszałam trzask drzwi, a następnie poczułam czyjeś dłonie na kolanach. - Co się stało? Znowu ci słabo? Chcesz wody? Jedzenia?
Pokręciłam przecząco głową i spojrzałam na Naila.
- Zrobiło mi się ciemno przed oczami, tyle. Czemu mnie nie obudziłeś? - zapytałam z wyrzutem wstając.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne spodnie dresowe, tego samego koloru koszulkę i bieliznę.
- Nie idziesz dzisiaj do szkoły, Ni - powiedział poważnym głosem brat.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Jeżeli serio myślał, że odpuszczę sobie te dwie lekcje, z czego na pierwszej miałam mieć sprawdzian, na który uczyłam się pół nocy, to mnie ewidentnie nie znał.
- Czemu niby? Muszę napisać ten sprawdzian, Nail - wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni, żeby włączyć ekspres.
- Zemdlałaś wczoraj z przemęczenia. Musisz odpocząć - wszedł za mną do kuchni.
Przewróciłam oczami. Odpoczywać chciałam jak już miałam mieć przerwę świąteczną, wakacje i ferie. A nie wtedy, kiedy miałam szkołę i dużo nauki.
Postawiłam kubek w odpowiednie miejsce i kliknęłam start. Wyminęłam Naila i udałam się do łazienki. Szybko się ubrałam, umyłam i zrobiłam szybki makijaż.
Poszłam po kawę i wróciłam do siebie do pokoju. Nail o dziwo zniknął i już mnie nie męczył. Wzięłam plecak i już chciałam wychodzić z domu, gdy zobaczyłam jak na podwórko wjeżdża dobrze znany mi samochód.
Włożyłam słuchawki do uszu i wyszłam. Starałam się udawać, że go nie widziałam, jednak było to bardzo trudne.
Kiedy przechodził obok, poczułam jak łapie mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego pytająco i wyjęłam słuchawkę.
- Spieszę się na autobus, coś chciałeś?
Uniósł brwi.
- Do szkoły tak? - pokiwałam głową, wypuszczając powietrze z płuc. - Możesz sobie pomarzyć, diamenciku. Wracaj do domu.
Spojrzałam na niego jak na kretyna. Dobrali się z moim bratem, serio.
- Nigdzie nie idę - powiedziałam stanowczo.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, jednak nie było mi to pisane. Nathan przerzucił mnie przez swoje ramię, przez co krzyknęłam i zaczęłam go uderzać w plecy.
- Puszczaj mnie, kretynie! - wydarłam się gdy otworzył drzwi od domu.
Klepnęłam go w tyłek, na co zatrzymał się gwałtownie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie zrobiłaś tego - powiedział.
Znowu go uderzyłam.
- Puszczaj mnie, nie żartuje. Zaraz cię ugryzę - zagroziłam.
CZYTASZ
Fighting for you
RomanceDedykacja: Dla każdego kto walczył za bardzo. Usiądź i odpocznij, niech oni teraz walczą o ciebie Stawałam się zniszczoną dziewczyną, która jest coraz bliżej końca, na który nie była gotowa. Wiedziałam, że to nie zniszczy mnie. To zniszczy nas. Pi...