Plaża

289 8 0
                                    

Gdy się obudziłam, od razu pobiegłam do łazienki zwrócić zawartość żołądka. Usiadłam na zimnych kafelkach opierając się plecami o ścianę.

Już więcej tak dużo nie pije na tym wyjeździe.

Usłyszałam ciche pukanie w drzwi.

- Wszystko w porządku, Nicole? - zapytał Nathan.

- Nie.

- Mogę wejść?

Nie odpowiedziałam, co chłopak przyjął za ,,tak". Podszedł do mnie i kucnął. Spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem a następnie szybko przybliżyłam się do toalety i zwymiotowałam.

Położył dłoń na dole moich pleców i zaczął je masować. Natomiast drugą ręką trzymał mi włosy.

Boże, jak ja czułam się zawstydzona, tym że Nathan widział mnie w takim stanie.

- Już więcej tyle nie wypije na tym wyjeździe, obiecuje - powiedziałam znowu opierając się o ściane.

Czułam, że już nie będę wymiotować. Często tak miałam gdy wypiłam o wiele za dużo. Rano był dramat, natomiast później, było już dobrze.

- Co dzisiaj robimy? - zapytałam chłopaka, wstając z ziemi.

Wyszliśmy z małego pomieszczenia, i stanęliśmy przy zlewie. Zaczęłam myć twarz i zęby.

- Mamy zamiar przejechać się na taką plażę, gdzie możesz surfować - powiedział opierając się ramieniem o ścianę i patrząc prosto na mnie

Wyplułam wodę pomieszaną z pastą do zlewu i spojrzałam na niego zszokowana.

- Nikt mi o niczym nie powiedział na ten temat. Poza tym, ja nie umiem tego robić - powiedziałam i sięgnęłam po szczotkę do włosów, zaczynając czesać swoje kudły.

- Gadaliśmy o tym wczoraj, ale ty możesz nie pamiętać - zaśmiał się na co posłałam mu zabójcze spojrzenie. - A dalej się nie martw. Nauczę cię.

- Co? Ty umiesz surfować? - zapytałam w lekkim szoku.

- Tak. Ale to długa historia, a teraz się mamy wyszykować i jedziemy. Śniadanie zjemy na miejscu.

Ubrałam na siebie ten sam komplet co miałam wczoraj. Na to założyłam czerwoną sukienkę. Miała ona wycięcie na plecach i była bardzo lekka, przez co stwierdziłam, że nadaje się idealnie na ciepłe kraje.

Nathan miał na sobie czarne krótkie spodenki i do tego białą koszulę.

Gdy wychodziliśmy, sięgnęłam jeszcze po okulary przeciwsłoneczne. Jednak moje nie pasowały do mojej kreacji dzisiaj, więc wzięłam okulary Nathana.

- Ej! - krzyknął chłopak, gdy zobaczył co założyłam na nos. - To są moje okulary, Smith.

- E tam - powiedziałam zakładając buty. - Załóż moje i będziemy kwita, Walker. Moje by mi nie pasowały do sukienki.

Faktycznie założył moje okulary. Założyliśmy buty i wyszliśmy z pokoju.

- Ah te baby - mruknął pod nosem, co niestety lub stety usłyszałam.

- Gdyby nie baby, byście w ogóle nie istnieli. Więc nie mrucz tam pod nosem do siebie, bo i tak wszystko słyszę - pogroziłam mu paluszkiem i poszłam do wind.

Przy dźwięku jego śmiechu zjechaliśmy na parter i wyszliśmy przed hotel i wsiedliśmy do taksówki, gdzie czekała na nas reszta.

Na miejscu znaleźliśmy się około dwadzieścia minut później. Widoki były piękne. Woda była tak czysta, że było widać dno. Słońce świeciło bardzo mocno. Ptaszki śpiewały i latały.

Fighting for youWhere stories live. Discover now