Klub

228 10 0
                                    

Poszłam tam, gdzie mnie nogi zaprowadziły. Czyli do opuszczonego budynku. Tam gdzie się wszystko zaczęło, i zepsuło.

Usiadłam na dachu i wyjęłam jednego papierosa. Zapaliłam go zapalniczką i wciągnęłam nikotynę do płuc. Kochałam to uczucie cholernie.

Nie płakałam już, o dziwo. Czułam coś w rodzaju..... pustki. Byłam obojętna. Fakt, faktem, że zabolało mnie to cholernie, co powiedział Nail. Jednak czułam, że to była prawda.

Jestem problemem.

To wszystko przeze mnie.

Jestem beznadziejna..

Nie mogłam uwierzyć w to co wcześniej usłyszałam. Nail nigdy na mnie nie narzekał, bo raczej nie byłam kłopotliwym dzieckiem. Nic złego nigdy nie zrobiłam. Nail nie brzmiał w tamtym momencie jak mój brat, z którym się wychowywałam. Brzmiał jak zupełnie obca mi osoba.

Strzepałam popiół na betonową posadzę i zaczęłam machać nogami. Widok był piękny. Idealny na oglądanie zachodu słońca, ponieważ to właśnie tam było go widać najlepiej. Drzewa, które tylko dodawały klimatu. Mały staw niedaleko, którego nigdy nie widziałam. W oddali jeszcze widziałam domek letniskowy i unoszący się obok niego dym z ogniska.

Marzyłam, żeby mieszkać w takim domu, takim miejscu. Cisza, spokój. Z dala od popierdolonych ludzi. Tylko ty sam z książką w ręce oglądając na tarasie zachód słońca.

W słuchawkach zaczęła lecieć Apocalypse - Cigarettes After Sex. Szczerze lubiłam tą piosenkę. I mimo, że często słuchałam piosenek, których tekst akurat przypominał obecną sytuację. Tutaj jednak tak nie było. Po prostu czułam zalążek spokoju, słuchając jej.

Zaciągnęłam się trucizną, cały czas patrząc na drewniany domek w oddali. Po sekundzie wypuściłam chmurę dymu i odchyliłam głowę do tyłu. Wydałam z siebie ciche westchnienie.

Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego to wszystko przydarzyło się właśnie mnie? Dlaczego los nie mógł wybrać kogoś innego? Ja po prostu chciałam, żeby było tak jak dawniej.

Niestety, ale to były tylko głupie zachcianki. Czasu nie można cofać. Niestety.

Przymknęłam oczy i znowu zaciągnęłam się papierosem. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej i oparłam na kolanach brodę, jedną ręką obejmując łydki, a w drugiej trzymałam końcówkę peta.

Lekki deszcz zaczął padać. Zamknęłam oczy i zgasiłam papierosa o beton i wyrzuciłam go na dół. Objęłam tym razem dwoma rękoma łydki i zamknęłam oczy. Zaczęłam bujać się w rytm piosenki na boki, uśmiechając się lekko pod nosem.

Jestem problemem...

Niestety, ale gdy tylko chciałam zaznać chwilę spokoju, nawet sekundę, niemal od raz przypomniało mi się to pieprzone słowo.

Jestem problemem.

Nikt mnie nie potrzebuje.

Mój telefon już któryś raz z rzędu wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam go z kieszeni i zerknęłam na dwa nieodebrane połączenia od Zoili, cztery od Naila, i trzy wiadomości od niego.

Nail: cholrea, nje chcialem tegjo pojedziec
           przeraszram nigolr
gdje estes! bjo naprewno nie w homu

Szybko wystukałam wiadomość.

Nicole: zaraz wróce, idź spać.

Był nawalony w trzy dupy. Zaczęłam się zastanawiać jak zrobił to w tak krótkim czasie. Chyba, że już wcześniej był. Jednak nie było to możliwe, bo gdy ze mną rozmawiał to był trzeźwy. Wkurwiony to fakt, ale trzeźwy.

Fighting for youWhere stories live. Discover now