rozdział nie sprawdzony, ale miłego czytania!
- Nail, do kurwy nędzy, dalej bo się spóźnimy! - krzyknęłam stojąc w korytarzu i zakładając buty.
Szliśmy właśnie na pogrzeb Lydii. Miałam na sobie czarne spodnie oraz do tego czarną koszulę. Narzuciłam na górę tego samego koloru płaszcz.
Nie byłam gotowa się z nią ostatni raz pożegnać. Minęły dwa dni od dnia jej śmierci. Tak samo jak od dwóch dni nie ma kontaktu z Nathanem. Martwiłam się o niego, bo zniknął bez żadnego słowa.
Ale przecież był dorosły, mógł robić co mu się żywnie podobało. To dlaczego do cholery, się tak strasznie o niego martwiłam?!
- No idę! - krzyknął mój brat pojawiając się w przejściu. - Spróbuj zadzwonić do Nathana.
Pokiwałam głową i wyciągnęłam, z tylnej kieszeni spodni, telefon. Wystukałam imię chłopaka i zadzwoniłam.
Gdy już myślałam, że nie odbierze usłyszałam jego śmiech.
Masz wpierdol, kochany..
- Nathan? - zapytałam.
W słuchawce słyszałam jakieś krzyki, czyiś śmiech i bardzo głośną muzykę.
- Nicole? - zdziwił się. - Co byś chciała, piękna?
Był pijany. Można to było stwierdzić po dwóch rzeczach. Pierwsza, to jego głos, a druga to to jak mnie nazwał. Nigdy nie nazywał mnie piękną. Może dlatego, że wcale taka nie byłam.
- Co ja bym chciała? Może dowiedzieć się, dlaczego od dwóch dni nie ma z tobą kontaktu? - zapytałam patrząc na Naila.
Kiwnął głową na drzwi, więc je otworzyłam i wyszłam.
- Hm... nie wiem - zaśmiał się. - Musiałem pomyśleć.
Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas.
- Nad czym? - dociekałam.
- Nad wszystkim, diamenciku - znowu się zaśmiał.
Ciężko westchnęłam i patrzyłam na drogę, którą przemierzaliśmy.
- Kiedy wrócisz? - zapytałam.
- A co stęskniłaś się?
Tak.
- Pojebało cię? - zaśmiałam się.
W pewnym momencie usłyszałam czyiś bardzo głośny krzyk, ale to był raczej krzyk przerażenia. Później przekleństwo Nathana i sygnał sygnalizujący zakończenie połączenia.
Spojrzałam ze zmarszczonymi brwiami na ekran a później na Naila.
- Coś się tam wydarzyło - powiedziałam bardziej do siebie.
Wystukałam wiadomość do Nathana.
Nicole: wszystko okej?
Nicole: oddzwoń jak odczytasz
Gdy zaparkowaliśmy pod na parkingu obok cmentarza, zerknęłam na wyświetlacz i wystukałam ostatnią wiadomość do chłopaka.
Nicole: martwie się
Schowałam telefon do kieszeni, i wysiadłam z samochodu. Podeszłam do bagażnika i wyjęłam znicz jak i jakieś kwiaty. Następnie złapałam brata pod rękę i ruszyliśmy.
***
Było już po wszystkim. Każdy położył już kwiaty i znicze a następnie rozeszli się, poprzednio składając mi i Nailowi kondolencje. My jeszcze chwile zostaliśmy. Głównie dlatego, że ja chciałam.
YOU ARE READING
Fighting for you
RomanceDedykacja: Dla każdego kto walczył za bardzo. Usiądź i odpocznij, niech oni teraz walczą o ciebie Stawałam się zniszczoną dziewczyną, która jest coraz bliżej końca, na który nie była gotowa. Wiedziałam, że to nie zniszczy mnie. To zniszczy nas. Pi...