zanim zaczniecie, chciałabym wam podziękować za 2 tysiące wyświetleń. Jestem tak cholernie dumna i wdzięczna, że to czytacie, że nie możecie sobie tego wyobrazić. trzeci rozdział wleci dzisiaj wieczorem lub w nocy jakoś, bo muszę jeszcze dopisać niektóre rzeczy. a teraz miłego czytania i do zobaczyska. kocham <3
Następnego dnia, gdy rano wstaliśmy i poszliśmy na śniadanie, to ustaliliśmy plan dzisiejszego dnia. Chcieliśmy iść na bazarki. Raczej ja, Zoila oraz Elizabeth. Reszta wiedziała jak to się skończy i zaczęli narzekać na dzisiejszy dzień, mimo że on się dopiero zaczął.
- Gotowa? - zapytał Nathan pojawiając się w przejściu między korytarzem a zlewem łazienkowym.
Przejechałam czerwoną szminką po wargach i zrobiłam dziubek do lustra, wiedząc, że zielonooki też to widział.
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się szeroko. Czułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd. A to był dopiero początek dzisiejszych wrażeń.
- Gotowa. Możemy iść - powiedziałam ubierając białe trampki.
Miałam na sobie mój ulubiony czerwony kombinezon, który był strasznie przewiewny. Czyli idealny na taką pogodę. Włosy związałam w wysokiego kucyka, oczy podkreśliłam kreską no i czerwone usta.
- Odstrzeliłaś się jakbyś szła na jakąś imprezę - zaśmiał się Nathan.
On natomiast miał na sobie czarne spodnie oraz do tego luźną, tego samego koloru, koszulkę. Włosy miał roztrzepane na każdą stronę a na serdecznym palcu, zauważyłam sygnet, który idealnie komponował z jego tatuażami.
- Ty natomiast wyglądasz jakbyś szedł na pogrzeb, mój drogi - powiedziałam zabierając swoją małą torebkę i chowając do niej Iphone'a.
- Bo po tych zakupach idę na pogrzeb - powiedział poważny a ja posłałam mu pytające spojrzenie. - Pogrzeb mojego portfela, moja droga.
Zaśmiałam się wychodząc z pokoju a za mną brunet.
- Nie będziesz za mnie płacił, Nathan - ostrzegłam go.
Miałam własne pieniądze i chciałam je trochę wydać, co rzadko się zdarzało w Daly City.
- Będę, czy tego chcesz czy nie.
***
Wyszłam z taksówki i jak zobaczyłam widok przed sobą pomyślałam, że muszę wejść do każdego sklepu.
Było to na otwartym terenie. Miało jedynie dach pomiędzy sobą. Wchodziło się w jedną alejkę, po czym był taki jeden długi rząd od którego można było skręcać w inne alejki. Przypominało to trochę duży kwadrat.
- Jezu, już się nie mogę doczekać, aż kupię coś zajebistego - powiedziała ruda obok mnie.
Uśmiechnęłam się do niej i przytaknęłam. Odwróciłam się w stronę chłopaków, który wyglądali na załamanych patrząc na to. No nie licząc w tym momencie Nicholasa, który był tak samo zafascynowany jak my.
- Jezus Maria! Zostanę bankrutem - krzyknął podekscytowany i zarzucił ręce na ramiona Elizabeth i Zoili ruszając przed siebie.
- Idziemy? - zapytał mój brat na co przytaknęłam. - Wiesz, muszę ci coś powiedzieć Ni.
- No, mów? Coś się stało? Wpadłeś w tarapaty? Powiedziałeś Mili....
- Wyjeżdżam prędzej - przerwał mi a mnie zamurowało. - Muszę coś załatwić w Daly City, bo tak w sumie nie uzgodniłem dokładnego terminu mojego wolnego z szefem i się wkurwił.
YOU ARE READING
Fighting for you
RomanceDedykacja: Dla każdego kto walczył za bardzo. Usiądź i odpocznij, niech oni teraz walczą o ciebie Stawałam się zniszczoną dziewczyną, która jest coraz bliżej końca, na który nie była gotowa. Wiedziałam, że to nie zniszczy mnie. To zniszczy nas. Pi...