Rozdział XXV

15 4 10
                                    

— Poddaję się. — westchnął Eran, rzucając wszystkie swoje zgromadzone karty na planszę Monopoly.

— No wiesz co, miałeś to wygrać dla mnie. — burknęła Adeline, która już dawno zbankrutowała.

— W życiu nie wygracie w tej grze z wiekowym wampirem — skwitował Crispin, puszczając im oczko. — Przynajmniej skończyliśmy idealnie na wyjście.

Był dosyć późno wieczór, a w mieszkaniu panował półmrok. Kiedy tylko Eran skończył trening z Adeline, zaproponował jej planszówki na odstresowanie. Nie przypuszczał, że Crispin się przyłączy, ale wyszła z tego całkiem niezła zabawa.

— To my idziemy z tobą? — zdziwił się Eran.

Na komisariacie miało się odbyć spotkanie w jakiejś nowej sprawie, o czym poinformował ich niedawno Jerome.

— Podobno to lekka sprawa, dlaczego nie miałbyś brać w niej udziału, skoro poradziłeś sobie w posiadłości księcia? — uniósł brew i ubrał płaszcz.

Adeline zawsze się zastanawiała, po co wszystkie wampiry ubierają płaszcze, skoro i tak nie odczuwają zimna. Cieszyła się, że nie pomyślała o tym przy Willu, bo ten pewnie by jej odpowiedział czymś ironicznym.

W milczeniu ruszyli więc pod osłoną Londyńskiego nieba na Scotland Yard.

Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest tam tylko Anthony, więc nikt się nie odzywał. Wkrótce dołączyła również Theresa wraz z Celine.

— Boże. — wydukał Eliot na jej widok. Anthony uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.

— Co ona tutaj robi? — zapytał Crispin, niezbyt grzecznie. Celine spiorunowała go wzrokiem.

— Ona ma imię — posłała mu ironiczny uśmiech. — Jestem tutaj na prośbę Williama. Swoją drogą, gdzie on jest?

— Spóźni się pewnie z dziesięć minut, ale i tak będzie na nas narzekał — stwierdził Eliot. — Bardziej mnie ciekawi obecność tej dwójki. — skinął na Erana i Adeline.

— Nie powinna. — Eran założył ręce na krzyż.

— Ma rację. — odezwała się Celine. Choć od ostatnich wydarzeń minęły dwa tygodnie, nadal miała w pamięci moment, w którym chłopak wparowała do jej pokoju w stroju ogrodnika.

Adeline w tym momencie pomyślała, że Celine naprawdę jest ładniejsza od Tessy.

— Nie zgadzam się. — powiedział William, przekraczając próg i patrząc prosto na nią. Zarumieniła się momentalnie, a później wymownie poruszyła brwiami.

Czy on właśnie przyznał, że Theresa jest piękniejsza? I to jej!

— Nie wnikam — odchrząknął Jerome, obserwując tę sytuację z boku. — Zgłoszono nam zaginięcie trzech dziewczyn. Potem znaleźliśmy ich ciała w jakiejś starej ruderze. W tle były jakieś dziwne znaki namalowane krwią. Ofiary łączył wiek i fakt, że każda z nich była dziewicą.

— Uuu, to teraz musisz podwójnie uważać. — skomentował Will, mając na myśli Theresę.

— Ale ja nie jestem... — potrząsnęła głową. — Nieważne. Co my mamy z tym wspólnego?

— Ugryzienia wampirze, na szyi. Nie, to nie Skażeni — sprostował Jerome. — Tu jest lokalizacja miejsca. Chciałbym, żebyście się tym zajęli w międzyczasie, skoro to wasz gatunek za to odpowiada.

— Już widziałem ten znaki — powiedział nagle Crispin. — To rytuał. Stary, wampirzy i nieprawdziwy. Wierzą w niego fanatycy. Następni będą chłopcy.

Skażona KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz