Adeline nie potrafiła opanować łez, które spływały po jej policzkach, ale przez te kilka dni płakała po cichu. Zdradzały ją tylko mokre i zaczerwienione oczy, a czasem pociągnięcie nosem.
Teraz w dłoni trzymała sztylet z żelaza, a jej ramię ściskał Jerome.
Nie rozumiał dokładnie, co łączyło jego córkę z chłopcem, na którego patrzył, ale i ona nie potrafiła tego określić.
— Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? — zapytał ostrożnie Jerome, na co skinęła głową twierdząco.
— Zanim przyjdzie Crispin. Żeby nie musiał na to patrzeć — otarła rękawem łzy, a później wzięła głęboki oddech i weszła na salę przesłuchań, bo właśnie tam go przeniesiono.
Eran siedział związany łańcuchami na krześle bez ruchu. Jego oczy choć czarne, były puste.
Adeline nie widziała w nich chłopaka, w którym zaczęła się zakochiwać, ale wiedziała, że gdzieś tam jest.
— Tak mi przykro — padła na podłogę i oparła dłonie na jego kolanach. — To ja miałam umrzeć pierwsza. Ja.
Odważyła się dotknąć jego policzka. Zero reakcji. Zamknęła oczy i drążącą ręką podniosła sztylet do jego skroni.
— Nie zasłużyłeś na to — szepnęła, a wtedy drzwi otworzyły się z impetem.
— Nie! — krzyknął Crispin. — Nie rób tego — podbiegł do dziewczyny i wytrącił jej żelazo z ręki. — Doceniam, że chciałaś zadbać o moje zdrowie psychiczne. — posłał jej uśmiech.
— Co ty robisz? — usiadła na podłodze i zaczęła się wpatrywać w szmaragdowe tęczówki.
Crispin wyjął z kieszeni płaszcza fiolkę z krwią i ujął ją w dwa palce, kciuk i wskazujący, a następnie zaprezentował jej to przed nosem.
— Krew Tessy może go uratować.
— Co? — bąknęła i zerwała się na równe nogi.
Jerome uniósł brwi zaskoczony. Skoro jej krew mogła uratować Skażonych, dlaczego jeszcze nie poinformowali o tym posterunku?
Crispin ostrożnie otworzył fiolkę, rozchylił wargi Erana i wlał mu na język krew.
— Połknij — prosił cicho. Eran, musisz to połknąć.
Położył dłoń na jego karku, a czoło oparł o jego i szeptał ciągle prośbę, jakby była modlitwą.
Adeline zamknęła oczy i odwróciła się do szyby. Jeżeli miało to się okazać porażką, nie chciała tego oglądać.
Głowa Erana poruszyła się niespokojnie.
— Cr...Crispin...? — wymamrotał.
Adeline zakryła usta dłonią i zaniosła się płaczem. Tym razem szczęścia.
— Boże, udało się — odetchnął Crispin. Jednym uderzeniem laski, rozwalił łańcuchy i spojrzał w oczy swojego wychowanka.
Czerń zniknęła.
— Słodki Jezu — Adeline ledwo zdołała do niego podejść. Rzuciła mu się na szyję i gdyby jej nie objął, pewnie upadłaby na ziemię.
Jerome wszedł do sali razem z Eliotem, który właśnie dołączył. Oboje nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Szeryf kręcił głową z uśmiechem, a jego zastępca trzymał buzię otworzoną tak szeroko, jakby siedział na fotelu dentystycznym.
— Dlaczego wszyscy płaczą, co robię na Scotland Yard i po co te łańcuchy? — zapytał w końcu Eran. Nie rozumiał sytuacji. — Adeline, dusisz mnie.
YOU ARE READING
Skażona Krew
VampireKiedy Londyn zaczyna zalewać fala dziwnych ataków, ludzie uciekają z miasta, komisarz Scotland Yard zdaje sobie sprawę z faktu, że ma do czynienia z siłami nadnaturalnymi. Theresa, William, Crispin i Anthony zgadzając się na pomoc, zaczynają tworzy...