Rozdział 6

437 34 15
                                    

Powoli wybijała 8 rano Osamu delikatnie się przebudził i spojrzał na zegarek
- Jest jeszcze wcześnie - mruknął pod nosem, po czym jeszcze bardziej zakrył się kadrą - nie chce mi się wstawać za wygodnie mi teraz..  - Mruknął nie zauważając kiedy jeszcze zasnął.

Kiedy wybiła 10 chuuya przebudził się powoli czując okropny ból głowy spowodowany kacem jak i ból gardła połączony z delikatnym dreszczem...
- uh.. łeb mi pęka... - Mruknął cicho odczuwając jeszcze większy ból gardła.
- pochorowałem się... Świetnie..  - odparł w poduszkę przykrywając się kołdrą bardziej.

Osamu siedział już w salonie przebrany w swoje codzienne ubrania i pił kawę rozmyślając co mógł zrobić...
- Hm.. do parku mi się nie chce iść, tam też nie ...noo czuję, że ten dzień nie będzie dla mnie... - odparł kiedy zadzwonił jego telefon. Osamu Westchnął a następnie po prostu odebrał.
- halo ?

- Dazai ?  Gdzieś ty się wczoraj podziewał, przecież byliśmy umówieni w tym barze co zwykle ! - ze słuchawki dobiegł go głos Ango

Dazai Westchnął cicho
-  nie miałem wczoraj jakoś ochoty, przepraszam ,że cię nie powiadomiłem..

- Ehh.. w porządku. Uważaj na siebie ostanio w mieście nie dzieję się za dobrze...

- Tak tak wiem..

Ango Westchnął.
- będę kończył, mam kilka spraw do załatwienia - odparł a następnie się rozłączył .

Osamu odłożył  telefon obok siebie i westchnął
- że też tak z rana od raz musi dzwonić... - mruknął dopijając kawę.

Nizołek Podniósł się leniwie z łóżka a następnie udał się do swojej szafy gdzie założył dres i bluzę. Po czym wyszedł z budynku mafii ,idąc do jakiegoś lekarza aby ten przepisał mu jakieś leki. Z racji, że chuuya nie był w stanie prowadzić auta, szedł sobie ulicami czując jak robi mu się słabo, ale musiał jakoś dojść do kliniki w końcu była niedaleko...

Osamu zaś wziął list do ręki, który wczoraj mu donieśli i po prostu go wyrzucił ,nawet go nie otwierając
- Pewnie znowu jakieś bzdury ... Nie interesują mnie takie rzeczy. Pójdę się przewietrzyć - odparł a następnie wstał poszedł się przebrać i wyszedł z domu.

Po niedługiej chwili chuuya wyszedł z kliniki i udał się kupić leki do apteki. Nizołek wszedł do środka czując jak pieką go policzki od gorączki.
Rudowłosy podał kobiecie receptę a ta wydała mu leki.
- dziękuję... - odparł płacąc za wszystko a następnie spakował je do woreczka i wyszedł z apteki idąc do mafii.

Po drodze chuuya  poczuł, że jego ciało odmawiam mu współpracy. Chuuya usiadł na ławce łapiąc się za głowę.
- uhm ... Zmęczony jestem chcę się położyć... - Mruknął cicho.

Osamu zszedł ulicami kiedy spojrzał przed siebie a jego oczą ukazał się chuuya siedzący na ławce.
Brunet podbiegł do niego i  kucnął przed nim
- Chuuya? 

- huh? - Rudowłosy spojrzał na bruneta - co się stało? - mruknął mrugając kilka razy aby wyostrzyć sobie wzrok.

Osamu patrzył na Chuuyę zmartwionym spojrzeniem
- jeszcze się pytasz..? Patrz jak ty wyglądasz... - odparł smutno łapiąc go za dłonie

Chuuya mruknął coś pod nosem i złapał się za skroń - to nic, jestem zmęczony i mam małe przeziębienie... Wezmę leki i będzie dobrze - odparł wstając powoli. Kiedy jednak to zrobił uderzył go okropny ból głowy.

Osamu także wstał.
- pomogę ci... - odparł a następnie wziął go na ręce jak pannę młodą .

Chuuya speszył się delikatnie.
- ... W porządku... Ale dał bym sobie radę... - Mruknął a po czym jednak oparł się głową o klatkę piersiową bruneta.

Amnezja /Soukoku Where stories live. Discover now