Rozdział 23

147 10 52
                                    

Minęły dwa dni... Chamaru nie odezwał się do Osamu ani nie oddał mu płaszcza, po prostu leżał chory w łóżku nie mając na nic siły. A gorączka i ból głowy dawały o sobie znaki razem z bólem kości i gardła.

Osamu siedział w tym czasie na ławce w parku zamartwiając się trochę, że Chamaru się do niego nie odezwał. Myślał czy przypadkiem nie zrobił czegoś źle, po chwili brunet popatrzył  przed siebie a następnie wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do Chamaru
- Odbierz... - odparł do siebie ciho

Chłopak słysząc dzwoniący telefon, leniwie po niego sięgnął.
- ..uh... Halo..? - mruknął cichym i zachrypniętym głosem

- Chamaru stało się coś..? Nie odzywasz się przez ostatnie dwa dni..

- Osamu..? - kaszlnął - nie .. po prostu jestem chory.. wybacz ... - kichnął

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś mogłem do ciebie przyjść i się tobą zająć.. tak jak ty mną...

- wybacz.. nie miałem siły wziąć telefonu do ręki... - Szepnął

- Za niedługo u ciebie będę.. - odparł i się rozloczyl
Osamu wstał z ławki i skierował się w stronę domu Rudowłosego

Chamaru odłożył telefon a następnie powoli wstał z łóżka, tocząc się o ściany poszedł do łazienki zawiązać bandaż na pociętym nadgarstku a następnie wrócił do łóżka kładąc się plackiem..

Brunet po chwili dotarł pod dom chłopaka a następnie pojechał windą na górę.
Osamu zapukał do drzwi i wysłuchiwał czy ktoś nie idzie
- Chamaru mogę wejść..?

Chłopak słysząc pukanie do drzwi wstał z łóżka i toczącym się krokiem podszedł otworzyć.
Chamaru przekręcił klucz a następnie otworzył drzwi, czując że jego nogi są jak z waty.

Osamu spojrzał się na Chamaru
- Jak ty wyglądasz.. - powiedział po czym  złapał chłopaka kierując się z nim na łóżko żeby usiadł - od kiedy jesteś chory..? - zapytał smutno

- od jakiś dwóch trzech dni... - Mruknął zachrypniętym głosem siadając na łóżku a następnie po prostu się położył.
- nie musiałeś przychodzić... Dałbym radę ...

- Ja mówiłem i to samo jak do mnie wtedy przyszedłeś.. jakbym wiedział wcześniej to bym szybciej u ciebie był..
Gdzie masz leki..?

- w szafce w kuchni nad płytą indukcyjną... Ale nic mi nie pomagają, bo już je tu mam i brałem chyba wszystkie... - wydukał

- pójdę zobaczyć co tam trzymasz, tylko najpierw powiedz mi co cię boli

- wszystko..- powiedział cicho przykrywając się kołdrą

- zaczekaj, zaraz ci przyniosę i zrobię ci ciepłej herbaty z miodem i cytryną - powiedział po czym udał się do kuchni .
Osamu przeszukał szafkę z lekami, biorąc te które pomogły by Chamaru. Dazai zrobił mu jeszcze herbatkę a następnie wrócił do sypialni.

Chamaru leżał skulony mając zamknięte oczy iż światło już zaczęło delikatnie go razić... Chłopak był zmęczony jak cały jego organizm... Bolały go wszystkie mięśnie, miał trudności z oddychaniem przez zatkany nos i w dodatku męczył go okropny kaszel. Plus miał okropne samopoczucie, bo przestał brać psychotropy, przez co pociął się jednego wieczoru.

Osamu wrócił do Chamaru i usiadł obok niego. Herbatę dał obok na małą szafkę a z opakowania wyciągnął dwie tabletki nalewając do szklanki wody .
- Trzymaj te powinny na pewno pomóc.. a jak nie zabiorę cię do lekarza

Chłopak spojrzał na Osamu a następnie podniósł się powoli do siadu i zabrał leki od Dazaia popijając je wodą.
- dzięki... - odparł a następnie położył się z powrotem

Amnezja /Soukoku Where stories live. Discover now