Rozdział 26

121 6 28
                                    

❗ nie sprawdzony ❗

*
*
Rankiem Chamaru obudził się jako pierwszy... Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu a następnie sapnął cicho i podniósł się do siadu.
Chamaru zerknął na Osamu po czym wstał z łóżka i udał się łazienki mimo że była dopiero 8.

Osamu obudził się nie całe pół godziny później i wstał do sodu przecierając osobie oczka i spojrzał się na miejsce gdzie spał Chamaru
- Chamaru? - zapytał trochę zdziwiony że nie było go obok. Osamu spojrzał  w koło ziewając a następnie na  zegarek - dopiero 8:33? - westchnął cicho i w końcu postanowił wstać i udał się do łazienki .

Chłopak w tym czasie stał przed lustrem po czym odetchnął i postanowił wyjść z łazienki. Kiedy wychodził wpadł prosto na Dazaia.
- oh.. przeraszam! - odparł niepewnie .

- Huh.. a w porządku - odparł i przesunął się na bok żeby Chamaru miała jak przejść.

Chłopak przeszedł obok Dazaia a następnie ziewnął i poczuł jak przechodzi go dreszcz.
Osamu spojrzał się za nim a następnie wszedł do łazienki i zrobił swoje sprawy. Brunet podszedł do lustra poprawiając sobie włosy i cicho westchnął, po czym wyszedł z łazienki i udał się do salonu.

Chamaru stał przy oknie patrząc na pogodę, która była taka sobie. Chłopak widząc Dazaia usmiechnął się słabo a następnie do niego podszedł.

- Wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej od wczoraj wieczoru zanim poszedłeś spać.. chyba że znowu wzięła cię gorączka.. - odparł i złapał czoło Chamaru

- nie mam gorączki - odparł zabierając dłoń Osamu z czoła - po prostu Dziwnie się czuję wiedząc że to był twój i Chuuyi dom... Jest mi głupio że go tu zastępuje...

Dazai spojrzał się na niego smutno
- Może i był to dom mój i Chuuyi ale nie musisz czuć się głupio że tu jesteś - odparł smutno się uśmiechając - i nie zastepujesz go..

- wiem... Ale i tak... - westchnął a następnie po prostu przytulił się do Dazaia.

Osamu także przytulił Chamaru
- No już będzie dobrze nie smutaj tak...

Chamaru wzmocnił przytulasa.
- Chuuya Pewnie uśmiechał się częściej ode mnie .. mam rację...?

- Może i uśmiechał się częściej ale ty też się dużo uśmiechasz - odparł z delikatnym uśmiechem

- może... Ale na pewno nie strzelał takimi chumorami jak jak

- No nie strzelał.. ale jesteś sobą i to się liczy nawet możesz strzelać fochy ja i tak się nie obraże - śmiechnął cicho patrząc na Chamaru

Chamaru spojrzał z dołu na Dazaia.
- Kocham cię.. - powiedział a następnie ponownie się wtulił

- Ja ciebie też.. - odparł obejmując bardziej Chamaru.

- nie puszczę cię dzisiaj... Będę się do ciebie lepić aż w końcu będziesz miał mnie dość...

Osamu się zaśmiał.
- A jak cie nie będę miał dość to co wtedy zrobisz? - zapytał patrząc na niego

- tooooo sprawie że będziesz mieć dość - śmiechnął - właśnie a co z tą Ozaki..? Będziesz z nią gadać to ja mogę wyjść... Na ten czas

- Tak właściwie to nie wiem czy dzisiaj przyjdzie wygoniłem ją wczoraj nooo i tak jakoś wyszło .

- to zadzwoń do niej - powiedział patrząc na Osamu

- Huh.. w porządku - odparł i odsunął się od Chamaru - mam nadzieję że nie będzie zła za wczoraj - śmiechnął cicho i poszedł po telefon

Amnezja /Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz