2. Rozwydrzona Brunetka

11.3K 372 218
                                    

POV: REESEPHINE VALENTINE

-I tak po prostu wyszedł? - usłyszałam głos Lily zza drzwi garderoby.

-Wiesz, że nie lubię się powtarzać. - odpowiedziałam leżąc na łóżku do góry nogami w moim pokoju. Próbowałam streścić mojej przyjaciółce sytuację ze wczoraj, ale ona wypytując mnie o każdy szczegół sprawiła, że rozmawiałyśmy o niej od godziny. -Tak! Tak po prostu wyszedł i zostawił mnie w szoku. Nie wiem co to oznacza. Co o tym myślisz? - musiałam w końcu zaczerpnąć zdania osób trzecich, aby jasno na to spojrzeć.

Przecież nie mogło mu zależeć, ale w takim razie dlaczego tak postąpił? Może moja mama go o to poprosiła a on z czystej uprzejmości nie odmówił a teraz głupio wpajam sobie coś co nie istnieje?

-Cóż, Aleksander zaskakuje i to jeszcze bardziej niż mogłam się spodziewać. - wyszła z wieloma sukienkami w ręku i szerokim uśmiechem na twarzy. -Fajnie dodatkowo się czymś w nim zaskoczyć niż tylko ładną buźką czy dużym kutasem.

-Lily! - krzyknęłam zażenowana rzucając w nią poduszką. Czasami jej sprośne odzywki mnie przerastają. Tym bardziej o nim.

-No co? Ten gościu ma dosłownie wszystko. Każdy szczegół, który widać. - poruszyła zabawnie brwiami. -Jest w nim perfekcyjny. Nie zastanawiałaś się jaki rozmiar ma tam na dole? Oj, już nie kłam.

-Oczywiście, że się nie zastanawiałam. Wręcz jest to na ostatnim miejscu mojej listy rzeczy, które mnie obchodzą. Szczególnie jeśli chodzi o niego.

-Reese złotko, mnie nie oszukasz. Każda dziewczyna widząc Aleksandra Vaer'a się nad tym zastanawia.

-Cóż, widocznie nie każda. - wzruszyłam ramionami.

-Słuchaj czy ty właśnie chcesz mi powiedzieć, że mówimy o tym samym Aleksandrze Vaer'ze? Tym przystojnym brunecie, którego widzisz każdego lata pół nagiego w basenie we własnym domu i również tego, który wczoraj przyniósł tobie jedzenie prosząc cię, żebyś pomimo tego, że się nie lubicie nie rezygnowała z jedzenia bo się o ciebie martwi? Tego, który...

Tutaj się już wciełam w jej wypociny.

-Tego nigdy nie powiedział. Aleksander Vaer się o mnie nie martwi. Jak teraz tak to przedstawiasz to w końcu zdałam sobie sprawę o jego zamiarach. - wstałam gwałtownie, gdy Lily zwróciła ku mnie wzrok.

-Reese, jakich zamiarach? - spojrzała na mnie pobłażliwie.

-Ten głupi chuj coś mi dosypał i chciał mnie pewnie otruć.

-Jesteś niemożliwa. - pokręciła głową.

-Ale ja mam rację!

-Przyznam ci ją tylko wtedy kiedy pomożesz mi wybrać, którąś z tych sukienek. Najchętniej wzięłabym całą twoją garderobę do swojego domu. Dziewczyno masz zarąbiste ciuchy! Teraz nie będę wiedziała jak ci pomóc z doborem na dzisiejszą imprezę, a przecież po to tutaj parę godzin przed przyjechałam- zrzuciła wszystkie obok mnie na łóżku. -A ta różowa? Jest boska! - wzięła sukienkę do rąk.

-To weź ją.

-Co? - powiedziała udawanie zaskoczona.

-No już nie udawaj. Robisz z mojej garderoby darmowy sklep z ubraniami co tydzień, a w tej sukience będzie ci pięknie, Lily. - zanim zdążyłam dokończyć zdanie blondynka już uciekła do garderoby jedynie wykrzykując:

-Kocham cię!

~•~

Gdy tuszowałam swoje rzęsy, które były już wykończeniem mojego makijażu, usłyszałam otwieranie drzwi.

My WomanWhere stories live. Discover now