9. Zły Humor

7.5K 181 19
                                    

POV: ALEKSANDER VAER

Od przyjazdu do naszego miasteczka czułem się dosyć przytłoczony. W końcu wszystko niedługo miało się diametralnie zmienić.

Wraz z dźwiękiem szkolnego dzwonka skierowałem się do sali omijając już tak znane mi spojrzenia w moją stronę. Już dawno straciłem rachubę czy są wywołane moją popularnością w tej szkole, moim wyglądem czy nowymi nagłówkami w głupich artykułach dotyczącymi majątku bądź ,, osiągnięciami" mojego ojca. Gdyby faktycznie te pseudo dziennikarki były tak dobre to już dawno by napisały nie o wzrostach a o poważnym spadku elastyczności popytu w firmie mojego ojca.

W drodze do sali spotkałem się z pewnymi tęczówkami i zauważyłem lekki i pewny uśmiech Rees. Z przyjemnością bym dowiedział się co temu małemu diabełkowi chodzi teraz po głowie, ale wiedziałem że nie skończy się to dobrze. Jedynie odpowiedziałem jej skinięciem głowy i ruszyłem na teraźniejszą lekcję biologii.

Nie miałem ochoty na dziecinne zagrywki pod tytułem ,,nie widzę cię", ale wiedziałem też, że po naszym ostatnim zbliżeniu nie mogę pozwolić, aby to się powtórzyło a bliskość Rees z pewnością mi w tym nie pomoże, dlatego musiałem ograniczyć nasze spotkania do minimum jak bardzo bym tego nie chciał. Byłem po prostu świadom tego, iż przy tej dziewczynie mogę oszaleć z rozkoszy a to natomiast byłoby bardzo sprzeczne z moimi oświadczynami, które miały być już za niedługo. Po raz kolejny miałem mętlik w głowie.

A cały tydzień był istną maskarą. Nie miałem ani chwili odetchnięcia. Ciągle przytłaczały mnie nowe sprawy, które były związane z zawarciem nowego kontraktu z firmą ojca Glorii. Co do samej dziewczyny. Ostatnio poświęciłem jej trochę czasu. Jej wyznanie mnie poruszyło, ale nie nawiązywałem do czegoś więcej niż jej samopoczucie czy decyzje związane z ślubem. Z niewiadomego powodu czułem się po prostu z tym źle. Miałem w głowie inną kobietę, która w tym tygodniu szczególnie próbowała nawiązać ze mną kontakt i boże, czułem się jak ostatni chuj po tak intymnej sytuacji wystawiając ją na lodzie i nie dając jej uwagi, na którą zasługuje, ale wiedziałem, że tylko tak przysporze wiarygodności moim słowom, które niedawno miał ujrzeć świat dzienny.

,,Słynny Aleksander Vaer się żeni ".

Z racji ilości obowiązków termin oświadczyn miał zostać przełożony na kolejny tydzień. Natomiast w tym zamiast do rodziny Valentine miałem wybrać się do Glorii, aby omówić głębsze ruchy w kierunku marketingu naszego małżeństwa. Było to tak chujowe. Bo ta mała dziewczyna nie zasługiwała na to w ogóle a jednak została podstawiona pod tak ważną decyzją.

Miało to też inne konsekwencje. Dzisiaj od parunastu lat złamię tradycję obiadów z rodziną Valentine. I choć mogło się to wydawać błahostką to szczególnie przywiązywałem uwagę do takich rzeczy. Tym bardziej, że mógłbym spędzić więcej czasu z moją królewną i wcale nie byłoby to uważane jako z mojej inicjatywy. A na tym mi teraz zależało. Abym był cudownym narzeczonym a później pierdolonym mężem.

Po przekroczeniu domu poznałem kolejnego członka - brata Glorii, który znany był mi już jako czterdziestolatek, który z pewnością nie dobierze się do mojej królewny. Ten wieczór nie spędziłem tylko na tęsknocie. Również dzięki niemu utwierdziłem się w dwóch przekonaniach.

Camden był pierdolonym gburem, który jedynie otwierał usta tylko po to, aby siebie pochwalić. Był tym typem, który nie widzi w sobie wad jednocześnie nie mając problemu, aby na około wypominać je innym. Mówił zdawkowo i wyraźnie ukazywał brak zainteresowania i chęci do towarzyszenia w posiłku. Od początku wiedziałem, że nie będzie w stanie dać Rees takiej miłości na jaką zasługuje.
Przez cały obiad również patrzył na mnie z pogardą oraz nie ominął szansy, aby mnie i moje perfidnie komentować, co nie przepuściłem mu płazem na co mój ojciec bardzo się wzburzył. Po kilku minutach miałem już cholernie dosyć tego obiadu a na myśl, iż od momentu ślubu będzie to zamiennikiem obiadów z Rees, moja klatka piersiowa się mocno zaciskała.

My WomanDonde viven las historias. Descúbrelo ahora