30. Róża

4K 74 51
                                    

~°~
perspektywa: nieznana

Miłość.

Dopóki jej nie doświadczysz uznasz ją za kuszącą, piękną. Zapragniesz jej jak nic innego. Widząc ją zza szklanego obramowania zaczniesz poszukiwać własnej. Przyglądanie, zamieni się w gonitwę. Wejdziesz do ogrodu pełnych róż. Nie skupisz się na ich gatunku, zapragniesz swojej, jaka ona by nie była. W końcu jest różą, prawda? Twoim skrytym marzeniem. Twoim pragnieniem. Twoją ,,wolnością".

I kiedy zapach jednej z nich cię pochłonie, przepadniesz. Bez opamiętania. Nie będziesz wiedzieć kiedy. To po prostu się stanie. Twój głód zostanie uciszony. Będzie milczał, aż nie odkryjesz, że róża równie bardzo piękna na zewnątrz, jest tak samo mocno bolesna, gdy tylko sięgniesz po więcej jej wnętrza. Więcej bliskości, więcej wyłączności, gdy tylko zapragniesz po regularnym pielęgnowaniu, zdobyć ją z ogrodu i postawić w szklanym obramowaniu twojego serca. Zasłaniające przez piękno róży kolce, pokują cię do tego stopnia, że otworzą się głębokie rany. Ich głębokość zależy od ilości twoich prób wyrwania róży z ogrodu. Im bardziej będziesz wkładał siły w wyjęcie róży, tym bardziej będzie ona kuła do krwi twoje spragnione miłości dłonie. I choć kolor twoich ran i róży jest podobny, wcale nie oznacza on miłości. To tylko iluzja. Iluzja doprowadzająca do tragedii.

Kiedy już ból będzie do niewytrzmywania, zrozumiesz. Zrozumiesz, że twoje starania nie doprowadziły do własnej szklanej kuli. Zrozumiesz, że regularne podlewanie, nawozy czy opieka nad kwiatem jest bezużyteczna. Bezużyteczna dopóki nie odszukasz miłości w samym sobie.

Inaczej przepadniesz. Wykonasz wszystko dla tej drugiej osoby mimo ogromnego bólu. Zaczniesz stawiać ją na pierwszym miejscu. Zapomnisz o samym sobie.

Zrobisz wszystko, aby róża dostała wszystkie wartości odżywcze.

Zrobisz wszystko, dla tej jednej osoby.

POV: REESEPHINE VALENTINE

~•~Parę godzin wcześniej~•~

Nie potrafiłam wyrazić swoich uczuć stojąc pod jednym z największych, o ile nie największych biur w naszym kraju. Byłam jednocześnie przygnębiona, zdezorientowana, ale i równie zmotywowana do działania.

Po sytuacji w szpitalu długo nie mogłam pojąć co właściwie się stało.

Jednego dnia mamy coś, aby następnego, przewróciło się w czysty popiół.

Wtedy pierwszy raz poczułam niepokój. Ujrzałam w Aleksandrze coś, co dotąd nie widziałam, bądź nie chciałam wcale zobaczyć. Nie byłam w stanie zdobyć się na żadną reakcję oprócz płaczu. Był tak naturalną reakcją w moim organizmie, że nawet go nie poczułam. Skupiłam się na tym, aby przetworzyć obraz, który dany było mi zobaczyć.

Niedługo po tej sytuacji rodzice zabrali mnie do domu, abym odpoczęła. I jak bardzo mocno nie chciałam opuszczać w tamtym momencie Pani Monici, tak równie mocno moje ciało nie potrafiło się sprzeciwić do kierowanych kroków.

Mimo ogromnego przerażenia, nie mogłam odpuścić. Nie mogłam tak po prostu chodzić do szkoły i udawać, że wszystko jest w porządku. Że wcale osoby, które kocham nie są w dwóch różnych klatkach. Jedna w swojej własnej, walcząc ze swoim zdrowiem, druga natomiast w miejscu, na które wcale nie zasłużyła. Nie mogłam po raz kolejny udawać, kiedy już tak daleko zaszłam i tyle poświęciłam, aby zdjąć z siebie ostatnie zbroje, które zostały przeze mnie nałożone, aby choć trochę dopasować się do obecnego środowiska. Bo czym ono teraz jest? Czy w tym momencie jego zdanie ma jakiekolwiek znaczenie, kiedy wszystko powoli zatacza się w ruinach? Czy tak bardzo jest ważne zdanie społeczeństwa, które nie ma kompletnego pojęcia co się dzieje za zamkniętymi drzwiami?

My WomanWhere stories live. Discover now