13. Valentine, jestem zaręczony

6.1K 147 47
                                    

POV: ALEKSANDER VAER

Po raz kolejny moja próba przywiązania krawatu spotkała się z wieloma niepowodzeniami. Z niewidomych przyczyn trzęsły mi się ręce i robiłem wszystko pięć razy dłużej. Podświadomie tak naprawdę wiedziałem dlaczego tak się dzieje. W końcu dzisiaj był ten dzień.

Bankiet, na którym miałem ogłosić przed wszystkimi, iż niedługo będę brał ślub.

Było to cholernie nierealne. Pomimo kolejnej świadomości niestety nie zdobyłem się na odwagę na rozmowę z Rees. Było to okropne z mojej strony, ale byłem po prostu tchórzem. Pasowała mi nasza tutejsza relacja choć nie była ona idealna. W końcu wieczne dogryzanie sobie nawzajem, aby później po ukradku się do siebie uśmiechać mogło zdawać się niczym specjalnym, ale wiedziałem, że jeśli Rees się dowie o moim przyszłym małżeństwie, najprawdopodobniej już nigdy się do mnie nie odezwie. A to jest ostatnie czego chcę.

Dlatego zachowałem się jak cholerny dupek i pozwoliłem czasowi przelecieć mi przez palce, byle by zwlekać tę rozmowę do ostatniego momentu. I o to tu jestem. W dniu bankietu - oczywiście bez żadnej rozmowy.

Skierowałem swój wzrok na moje wejściowe drzwi. W progu nich stała moja mama, która okręciła się właśnie wokół własnej osi pokazując mi swoją piękną różową sukienkę. Była dosyć elegancka, ale nie ciężka. Komponowała się idealnie z charakterem mojej mamy a na widok jej obrotu uśmiechnąłem się sam do siebie. Nie mogłem uwierzyć jak tak cudownej kobiecie mogło zdarzyć się tyle nieszczęść.

-Jak wyglądam?

-Pięknie. - wypowiedziałem ze szczerym uśmiechem, który moja mama odwzajemniła podchodząc w moją stronę i zawiązując mój krawat za co po cichu jej podziękowałem. Dokładnie popatrzyłem się w jej szmaragdowe oczy, które z resztą po niej odziedziczyłem. Nie panował na nich zawsze obecny blask. Wydawały się być takie... odległe.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz na taką zagubioną i... przybitą? - spytałem się z zmartwieniem.

-Aleksander, mój wzrok odzwierciedla twój. Stań przed lustrem i spytaj się tego samego. Wszystko w porządku, synu? Jeszcze nie wszystko stracone.

Oj, mylisz się mamo. Termin już dawno przepadł.

-Kocham cię wielką miłością. Jesteś moim synem, dlatego widzę, gdy coś jest nie tak. Będę cię wspierać w każdej decyzji. Aleksander, jesteś pewny Glorii? - zapytała z wyraźnym zmartwieniem przez co poczułem się jeszcze bardziej źle.

Oczywiście, że nie. Nie jestem tego wszystkiego pewny, jak mógłbym być? Ale jedyne na czym potrafię się teraz skupić oraz jestem bezgranicznie pewny to zielonookiej brunetki, która zawróciła mi w głowie już wieki temu.

Jednak kiedy ta sama dziewczyna powoli się na mnie otwiera i być może,  odczuwa to samo, następują takie sytuacje. Jak ma być kiedykolwiek dobrze, skoro wiem, że jeśli teraz poślubię Glorię to raz na zawsze moja szansa u Rees przepadnie, a co za tym idzie przepadnę również cały ja?

-Pewnie, że tak. - okłamywanie własnej mamy było okropnym doświadczeniem. Poczułem, iż moje i tak już zdeptane serce zostało dodatkowo wyrwane, ale nie chciałem dokładać zmartwień kobiecie, która tak dużo przeszła przez ustawiony związek. Nie miałem serca powiedzieć jej, że niedługo ja też w takim będę uczestniczyć. Wiedziałem, że chciała dla mnie jak najlepiej.

I choć musiałem trzymać ręce w kieszeni garnituru, ponieważ wciąż mi się trzęsły to uważam, że wcale nie jestem, aż tak złym aktorem jak można było się spodziewać. W końcu mamie zszedł z buzi ten współczujący wzrok. Ponadto przez całą drogę próbowałem o tym nie myśleć choć było naprawdę ciężko. Nie wiedziałem co powiem Rees, a dodatkowo nadal nie miałem przygotowanej jakieś oklepanej przemowy, aby ukazać jak bardzo chcę poślubić miłość mojego życia. Szkoda, że będę ją przemawiał do kompletnie innej osoby bliskiej mojemu sercu.

My WomanWhere stories live. Discover now