3. Pamiętna Impreza

11.6K 372 183
                                    

POV:ALEKSANDER VAER

Z całym szacunkiem i moją miłością do tego auta, ale miałem ochotę teraz jebnąć tą kierownicę.

Kiedy wróciłem do domu nawet do niego nie wchodząc podbiegłem do garażu i wyjechałem autem mierząc wszystkie kluby, do których mogła ona pojechać.

I zajęło mi to godzinę.

Na myśl ile mogłoby się stać przez tą godzinę przyprawiała mnie o migrenę a ręce już dawno ze mną nie współpracowały trzęsąc się ze zdenerwowania podczas jazdy.

Już nawet irytował mnie mój własny dzwonek w telefonie.

Na nazwę osoby dzwoniącej zmarszczyłem brwi.

Lily?

Ledwie pamiętałem jej imię i znając życie, gdyby nie była zapisana swoim imieniem w kontaktach całkowicie zapomniałbym jak się nazywa. A miałem ją w kontaktach tylko dlatego, bo pięć lat temu moja mała królewna wpadła na genialny pomysł.

Podczas szlabanu za to, że przy zdmuchiwaniu świeczek wtopiła mi twarz w mój własny tort urodzinowy, wymknęła się z domu przez okno i wyszła spotkać z Lily. Kto by pomyślał, że ten mały geniusz uważając, że nie ma mu równych i wspnie się na drzewo wywołał ,, mały wypadek". Nie mogła przecież poprosić rodziców o pomoc ze względu na szlaban i późnej godziny, więc Lily zwróciła się o pomoc do mnie, prosząc w imieniu Rees.

Generalnie po jej przymilaniu się do mnie, gdy zjawiłem się, żeby pomóc chociażby chodzić tej małej królewnie, szybko domyśliłem się, że Rees wcale tego nie chciała.

Nie chciała nawet na mnie patrzeć.

Typowe.

Niosłem ją przez pół miasta na rękach  bezpiecznie do domu, położyłem do łóżka i podłożyłem poduszkę pod nogę, przykładając lód do obolałego miejsca.

Udało się nam.

Zrobiliśmy to niezauważeni.

I może nasz plan, aby jej rodzice się  nie dowiedzieli, że ich córka wymknęła się o pierwszej w nocy by się udał, ale na drugi dzień, tak ją bolała noga, że musiała zmyśleć historię o spadnięciu ze schodów, w którą oczywiście jej nie uwierzyli i dopiero po wyjawieniu prawdy zawieźli ją do lekarza gdzie okazało się, że jej noga jest złamana.

Koniec historii.

Tak o to ta nachalna blondynka dostała mój numer, który zapisałem na wszelki wypadek. Na przykład taki jak ten. Jednak dziewczyna czasami mnie przeraża.

Teraz jednak może okazać się przydatna.

I to nawet bardzo.

-Hej, przystojniaku!

-Lily? Tu Aleksander, coś się stało? - zapytałem z przejęciem słysząc przez słuchawkę upojony stan dziewczyny.

-Aleksander? A nie Archer? Musiałam źle - czkawka - wcisnąć. Ale to nic. Wręcz jeszcze wspanialej!

-Lily, odpowiedz mi na pytanie.

-Ale jakie pytanie, Panie wielki kutas?

Jeśli ona jest tak pijana to znaczy, że moja Rees też może taka być. A wtedy może nie zdołać się obronić i... muszę tam natychmiast być.

-Adres klubu. Teraz. - powiedziałem dosyć mniej uprzejmie niż zamierzałem, ale nie mogłem teraz bawić się w jakiekolwiek gierki.

-Czekaj skąd wiesz, że jesteśmy w klubie? Jesteś pieprzonym stalkerem małej Valentine! - wypiszczała tak, że musiałem oddalić telefon.

My WomanWhere stories live. Discover now