5. Przeklęta Uroczystość

10K 278 31
                                    

POV:REESEPHINE VALENTINE

-Nie wierzę, że mam takiego pecha i los cały czas kładzie nas sobie pod nogi. - wyżalałam się Lily o kolejnej sytuacji z Aleksandrem na czele.

Miałyśmy co czwartkowy maraton filmów z dużą ilością lodów, które teraz też pałaszowałam.

Nie ma rzeczy, którą kocham bardziej niż karmelowe lody.

-Zawsze i wszędzie muszę spotykać Aleksandra Vaer'a. - wypowiedziałam oburzona. -W parku, w bibliotece, w galerii handlowej, w restauracji a nawet na imprezie poza miastem!

-Z tym akurat trochę mu pomogłam. - powiedziała niewinnie a ja w szoku się na nią spojrzałam.

-Że niby co zrobiłaś?

Że niby co zrobiła? Przecież wiedziała, że chcę odpocząć od ludzi z tego przeklętego miasta.

A na myśl, że gdyby Lily mu nie ,, pomogła" a tamta noc by się nie wydarzyła i nie czułabym się jeszcze bardziej źle przy Aleksandrze i nie musiała mówić tych wszystkich okropnych rzeczy i przeżywać tą okropną ciszę jeszcze bardziej rwała mi serce.

Lily, dlaczego?

-Lily, dlaczego?

-No... po prostu.

-Jak po prostu? Tak po prostu zrezygnowałaś za mnie od chociaż jednego dnia świętego spokoju?

-Mieliśmy umowę.

-Jaką znowu umowę? - spytałam się już w ogóle bezradna.

-Nie mogę ci powiedzieć, ale wiedz, że dzięki tej umowie ci pomogłam na przyszłość.

-Lily, o czym ty mówisz? - zapytałam już kompletnie zbita z tropu.

-Nie mogę ci powiedzieć. - uśmiechnęła się wiedząc jak bardzo nie lubię kiedy jasno nie wiem na czym stoję.

Oj, odwdzięczę się kochana przyjaciółko.

-W takim razie powiedz mi czemu Aleksander powiedział mi, że nazwałaś go per panem kutasem? - zapytałam z powagą. Jej uśmiech diametralnie znikł.

-Posłuchaj to... to było dla ciebie. Przecież ostatnio błagalnie się nad tym zastanawiałaś a ja ci tylko pomogłam!

-Pomogłaś?

-Tak i wiedz, że możesz uderzać. - powiedziała dumna z siebie.

-W niby co? Lily mam po dziurki w nosie rozmiar Aleksandra.

-Czekaj, coś tu jest nie tak.

-Co ma być? Przecież już wcześniej ci mówiłam, że mnie to kompletnie nie interesuje.

-Nie mówię o tym. - spojrzała na mnie podejrzliwie.

Ewidentnie to coś z tobą jest nie tak.

-To o czym?

-Od kiedy Vaer stał się Aleksandrem.

-Co?

-Już dwa razy przetoczyłaś w naszej rozmowie jego imię. Widocznie nie tylko ja mam coś za uszami.

I wtedy dopadł mnie ten moment kiedy chciałam jej opowiedzieć o naszej nocy, ale choć była moją przyjaciółką nie mogłam. Musiałam wyrzucić to z pamięci a nie jeszcze bardziej się w tym osiadać, bo inaczej pozbycie się tego wspomnienia nigdy mi nie wyjdzie.

A przecież to właśnie to nas zniszczyło.

Chwila słabości i zapomnienia.

Nie mogłam dopuścić, żeby rozpamiętywanie o tym zniszczyło również mnie.

My WomanWhere stories live. Discover now