20. Kłamstwo to wybór

4.5K 94 15
                                    

TW! Rozdział nie jest dla osób wrażliwych, jeśli nie czujesz się na siłach, nie zmuszaj się do przeczytania go.

POV: ALEKSANDER VAER

Pocałowałem czoło Rees na znak zapewnienia, że wszystko jest w porządku. Nie było.

Ale nie musiała o tym wiedzieć.

Ze wszystkich ludzi świata a przypominam jest ich prawie osiem miliardów akurat on musiał w takim momencie przekroczyć próg tych zasranych drzwi. Ale nawet to nie skłoni mnie do myśli, że nie było warto. Jedynie byłem wściekły na siebie, że dałem się ponieść emocjom wiedząc, że to tylko zaszkodzi, jednak popełnił bym poważne kłamstwo mówiąc, że żałuję. Każda spędzona z nią chwila jest warta.

Wszystkiego.

Gładząc ją jeszcze po włosach, zapewniłem ją po raz kolejny, że wszystko na pewno będzie w dobrze, kierując się w stronę salonu, w którym czekał już na mnie mój ojciec z przypisaną dla siebie poważną i wyniosłą miną. Gardziłem nim, tak cholernie każdego dnia mojego życia. I choć próbowałem ze wszystkich sił się od niego uwolnić, powoli godziłem się z przypisanym mi losem. Jak bardzo by mnie to nie bolało.

Mężczyzna napił się kolejnej kropli trunku, patrząc na mnie z wyraźnym niezadowoleniem i kpiną. Tak właśnie o mnie myślał, jako swoim największym błędzie, zawodzie i byłem doskonale tego świadom, ale jego zdanie interesowało mnie tyle co nic.

Z wysoko podniesioną głową, będąc racjonalistyczny w stosunku do sytuacji, w której mnie zastał, stanąłem przed nim, pokazując mu to czego najbardziej nienawidził.

Braku strachu przy nim.

-Masz zupełny brak taktu, nawet nie wszedłeś w małżeństwo a już zdradzasz swoją partnerkę. Brzmi to obrzydliwe, nie sądzisz?

-Brzmi dokładnie jak ty. - mówię wciąż z pewnością w głosie. Wiedziałem, że Rees jest na piętrze, a ja nie mogę pokazać przy niej słabości, musi być zapewniona, że wszystko jest w porządku. Dłużej nie zniosę jej rozczulającego zmartwienia.

-Jesteś śmieszny.

-Szczery.

-A raczej kłamliwy. To twój błąd Aleksandrze, nawet nie wiesz na co się piszesz.

-Kłamstwo to wybór, nie błąd. - poprawiam go, zupełnie ignorując jego kolejne groźby.

-Ty bezczelny gówniarzu. Jeszcze jedno słowo a nie ręczę za siebie.

Wiedziałem, że opanowanie to klucz do zwycięstwa. Jednak wprawianie mężczyzny w obłęd i poczucie bezsilności wprawiało mnie w pewnego rodzaju ekstazę. Pokazywało, że nawet taki potwór jak on, nie jest niezniszczalny. Ma swoje słabe punkty i tematy, które zmierzają do czystej euforii i niepohamowania się.

-Słowo. - wypowiedziałem bezczelnie, mając już po dziurki w nosie konsekwencji. Następnie poczułem to, na co moje ciało było już dogodnie przygotowane. Na ostry ból spowodowany kolejny uderzeniem z jego strony.

-Mało ci po wczoraj?! - krzyczał bez opamiętania, szarpiąc mnie za materiał mojej koszulki. -Nie wystarczająco ci pokazałem jaką mam nad tobą władzę?! - i kolejny krzyk rozszerzający mój uśmiech. Był taki słaby. -No odpowiedz wreszcie! - rzucił mną niczym lalką. Nie miałem siły mu się sprzeciwiać. Już nie. Brałem każdy cios na klatę z wiedzą, że końcowo musi się to kiedyś skończyć.

Po każdej burzy wychodzi słońce, jakoś tak to szło, prawda?

A moje słońce właśnie przeszło przez próg drzwi salonu i wykonało coś czego nigdy, pomimo jej zawziętości bym się nie spodziewał.

My WomanOnde as histórias ganham vida. Descobre agora