1. Jest ok.

12.7K 531 311
                                    

#TODwatt

Laurette

Babcia jak zwykle nie oszczędzała na świętach. Jej uroczy domek robił prawdopodobnie za największą atrakcję okolicy z tymi swoimi tysiącami światełek i rzeźbami Świętych Mikołajów ułożonych w równym rządku przy żelaznej bramie.

I choć zwykle do świąt podchodziłam raczej z neutralnym stosunkiem, to w tym roku nie potrafiłam odpędzić kroczącego za mną niczym drugi cień podłego nastroju.

Bo nic nie było w porządku.

Moi rodzice kłócili się odkąd tylko przyjechaliśmy do Lynmouth, czego zmuszona byłam wysłuchiwać i co babcia ignorowała, jakby uznając to za normalne.

Aston trafił do aresztu. Cholera, Aston naprawdę trafił do pieprzonego aresztu pod zarzutem morderstwa, które przecież, do jasnej cholery, popełnił. I choć podobno mieli wypuścić go po czterdziestu ośmiu godzinach w związku z brakiem jakichkolwiek dowodów, to nie mogłam być spokojna.

Nieustannie wyczekiwałam jakichkolwiek wieści. Zasypywałam Cassiana wiadomościami, które w pewnym momencie zaczął zbywać, obiecując mi tylko, że da znać, gdy czegoś się dowie.

Po tym, jak Astona wyprowadzono z balu, ten zakończył się przedwcześnie, a wszystkich uczniów odesłano do domów. Mama, usłyszawszy rozniesione w zaledwie godzinę po całym Londynie plotki, stwierdziła, że wyjedziemy do babci wcześniej niż to planowaliśmy. W rezultacie wepchnęli mnie do samochodu w sukni balowej, a ja zdołałam zapakować jedynie kilka przypadkowych ubań, co i tak było cholernie trudne, bo ze zdenerwowania trzęsły mi się ręce.

Wszystko jest, kurwa, nie tak.

Znajdowałam się gdzieś na granicy załamania nerwowego. Prawie nie spałam, bowiem leżąc nocą w pokoju gościnnym mogłam jedynie odtwarzać przebieg wydarzeń tego feralnego balu. Bez przerwy do głowy napływało mi wyobrażenie Astona, który siedzi w celi kompletnie samotny, przestraszony i zdezorientowany. Ta wizja łamała mi serce do tego stopnia, że w ciągu niecałych dwóch dni wymiotowałam częściej niż przez całe swoje życie.

Zalewałam się łzami w obawie, że nasze kiedyś zamieni się w nigdy. A ta opcja była więcej niż prawdopodobna. I łamała mnie doszczętnie.

W ten sposób w tak krótkim czasie stałam się jedynie zlepkiem nieskończonej ilości kofeiny, nerwów i smutku, który widziałam w swoich oczach, ilekroć zerkałam w lustro.

A wisienką na torcie w tym całym zamieszaniu była moja matka, która przy każdej możliwej okazji szczyciła się swoim „A nie mówiłam?", twierdząc, że Aston jest zwykłym kryminalistą, z którym nigdy nie powinnam była wchodzić w żadną interakcję.

I próbowałam. Naprawdę próbowałam wmówić wszystkim wokół, że ten chłopak jest niewinny, wykorzystując do tego ostatki własnych sił. Tak bardzo się starałam.

I nikt mi nie wierzył.

Już nie.

Ale jak mieliby mi niby wierzyć, skoro sama również znałam prawdę, a ta nie miała nic wspólnego z kłamstwami spływającymi z moich ust?

Ponieważ Aston to zrobił. Zabił potwora, który skrzywdził jego siostrę.

No właśnie. Violet...

Z tego, co opowiadał mi Aston, dziewczyna była spokojna tylko w jego obecności. Jak więc musiała się czuć, skoro jej braciszek nie odwiedzał jej od prawie dwóch dni?

Tears of DarknessWhere stories live. Discover now