14. Koszmary już dawno cię zdradziły.

11.3K 542 207
                                    

#TODwatt

Aston

„Proszę, zostaw mnie."

„Błagam, nie dotykaj mnie."

„Odsuń się."

„Błagam, Ray. "

„Prooooszę. Proszę, po prostu mnie zostaw!"

Elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kiedy po raz pierwszy z jej ust padło imię tego chuja – wtedy, gdy obserwowałem ją, jak spała po imprezie w naszym salonie – myślałem, że tylko się przesłyszałem. Po chwili do tych bezsilnych jęków doszły również błagania, aż w końcu Laurette zaczęła wierzgać się w każdą stronę, jakby w próbie wydostania się okrutnych sideł koszmaru.

Wcześniej ich nie miewała. Spaliśmy razem tak często, że przecież zauważyłbym, gdyby miała skłonność do złych snów. Ale naprawdę nigdy przedtem taka sytuacja nie miała miejsca.

Wiedziałem więc, że nie jest to bezpodstawne. Że coś się wydarzyło.

Coś kurewsko złego.

I najwyraźniej ona o niczym nie wiedziała. A ja zacząłem nad nią czuwać.

Tamtej nocy byłem szczerze przerażony, gdy tak pochłonął ją koszmar. Od razu zerwałem się z fotela i przysiadłem obok Laurette, a następnie przyciągnąłem dziewczynę do swojej klatki piersiowej. Nie obudziła się, ale zaczęła się uspokajać. Później nie przyśniło jej się już nic złego, a ja musiałem wyjść, by ochłonąć.

Początkowo planowałem po prostu pojechać do tego śmiecia i go zamordować. Wypełniły mnie tak wielkie pokłady furii, że byłbym w stanie wbić mu nóż prosto w serce, patrząc mu przy tym w oczy. Bez krzty współczucia. Niektórzy na nie po prostu nie zasługiwali. Z radością obserwowałbym jego cierpienie.

Ale potem zacząłem analizować – coś, czego nie robię zbyt często. Zazwyczaj działałem pod wpływem impulsu, a przecież teraz nie mogłem tak po prostu dokładać sobie kolejnych problemów do i tak ogromnej już puli.

Policja miała mnie na oku, wszyscy kontrolowali moje zachowanie, patrzyli na mnie, czekali na odpowiednią okazję, by mnie przymknąć. Gdybym zabił tamtej nocy Ray'a, już nigdy więcej nie zobaczyłbym Laurette. Zamknęliby mnie w celi bez możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym.

A ja przecież wciąż miałem nadzieję, że ona mnie potrzebuje.

Bo ja na pewno potrzebowałem jej.

Zamiast tego pojechałem na siłownię i przez kilka długich godzin obmyślałem sposób na zapewnienie jej bezpieczeństwa. Nie chciała mojej obecności, wciąż upierała się przy tym, by nie wyznać mi prawdy, której część chyba i tak już poznałem.

Ale za to mogłem siedzieć przy niej nocami. Zawsze miałem jedno oko otwarte, gotowy zareagować, co okazało się słusznym posunięciem.

Bowiem każdej nocy historia zataczała koło. Każdej nocy płakała przez sen i próbowała się bronić przed niewidzialnymi cieniami. Krzyczała i błagała o litość, zdzierając sobie przy tym gardło. A ja zawsze siadałem obok, pozwalając jej na to, by wtulała się w moją klatkę piersiową. Pomagało. Uspokajała się, gdy byłem obok.

A potem wkurzała się nad ranem, gdy widziała mnie siedzącego przy toaletce. Ale to nic. Przynajmniej mogłem ją w ten sposób jakkolwiek chronić, nawet jeśli zgarniałem za to od niej niezły ochrzan.

Tears of DarknessWhere stories live. Discover now