16. Już nikt więcej cię nie skrzywdzi.

12.6K 529 327
                                    

#TODwatt

Laurette

Od kilkunastu minut czekałam na Astona, który wypalał papierosa za papierosem przed domem.

Opowiedziałam mu o wszystkim. Dosłownie o wszystkim.

Wcześniej przenieśliśmy się do domu jego i chłopaków, bo temperatura na zewnątrz spadała coraz bardziej i zaczynało się robić ciemno.

Na mojej twarzy wypłakane wcześniej łzy stworzyły zaschnięte już ślady, ale mimo to czułam w sercu jakiś dziwny spokój. Wyznanie prawdy okazało się zbawienne. W końcu nie musiałam trzymać tego ciężaru samotnie. Teraz mój ból związany z napaścią Ray'a podzielał i Aston.

Szczerze obawiałam się jego reakcji; w końcu chłopak był impulsywny do szaleństwa. Widziałam, jak iskierki czystej złości budzą się do życia w jego oczach, gdy kolejne wyznania spływały z moich ust.

Ale nic nie zrobił. Właściwie milczał przez cały ten czas. Czasami tylko kiwnął głową, jakbym po prostu potwierdzała jego wcześniejsze przypuszczenia.

A teraz wymknął się przed dom, by trochę ochłonąć. I choć potrzebowałam w tym momencie jego bliskości bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, to nie mogłam go za to winić.

To musiał być cios. Potężny, kurwa, cios.

Najpierw skrzywdzono Violet. Spotkał ją los o wiele gorszy od mojego, ale to, przez co musiałyśmy przejść, mieściło się w tej samej kategorii. Aston pewnie zastanawiał się, dlaczego każda kobieta w jego otoczeniu pada ofiarą czegoś tak okrutnego.

I pewnie się obwiniał, choć przecież nie miał za co. Nic z tego nie było jego winą.

Krążyłam po korytarzu i z nerwów zaczęłam obgryzać skórki przy paznokciach. Nigdy wcześniej nie miałam takiego nawyku. W stresowych sytuacjach co najwyżej podrygiwała mi noga. Ale teraz odczuwałam inny rodzaj zdenerwowania. Aston wciąż nic nie powiedział. Kompletnie nic.

Najchętniej wyszłabym do niego na zewnątrz, ale czułam, że potrzebuje chwili samotności.

Dom świecił pustkami, a nieprzyjemna cisza roznosiła się po pokojach pod postacią mojego osobistego wroga. Wolałabym zająć czymś swoje myśli. Posłuchać głosu płynącego z telewizora albo wsłuchać się w ulubioną piosenkę.

Jezu, ile można palić?

Kierowana wiszącą na włosku cierpliwością już miałam ruszyć do drzwi, gdy te wreszcie otworzyły się zamaszyście. Wstrzymałam oddech w oczekiwaniu, gdy Aston odwieszał skórzaną kurtkę na haczyk przymocowany do ściany, jednocześnie mierzwiąc wilgotne końcówki czarnych niczym sama noc włosów.

Nawet nie wiedziałam, że zaczęło padać.

Nasze spojrzenia spotkały się w pełnej napięcia atmosferze. Chyba troszkę ochłonął, ale wciąż wyglądał na spiętego i nie mogłam zignorować niebezpiecznego błysku w jego oku, który zapowiadał same złe rzeczy. Zazwyczaj.

Chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili powstrzymał się, zaciskając szczęki z całej siły. Niemalże mogłam usłyszeć zgrzyt jego zębów.

– Powiedz coś – wyszeptałam z sercem podchodzącym do gardła.

Odetchnął ciężko, po czym powoli skrócił dzielącą nas odległość. Choć jego spojrzenie było mroczne, nie cofnęłam się. Gdy znalazł się już na tyle blisko, bym mogła wyraźnie poczuć ciągnący się za nim zapach dymu papierosowego, poczułam ulgę.

Tears of DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz