10. Coś we mnie umiera.

10.3K 489 389
                                    

#TODwatt

Laurette

Ostatnio moje pobyty w gabinecie dyrektorki polegały już tylko na przypominaniu mi, jak bardzo się staczam.

Jakbym sama tego nie wiedziała.

Otwarcie okazywała swoje zmartwienie, a ja nie potrafiłam rozgryźć czy robi to dlatego, że naprawdę jej na mnie zależy, czy może obawia się o reputacje Golden Lakes School. W końcu przez całą tę aferę z Astonem szkoła dostała nieźle w kość, a teraz jedna z najlepszych uczennic zawalała kolejne sprawdziany i przestała przypominać samą siebie.

Siedząc tak na miękkim fotelu przy jej rozległym biurku, przypomniała mi się nasza rozmowa sprzed kilku miesięcy. Ostrzegała mnie wtedy, że związek z Astonem mnie zniszczy i pogrąży. Nie powiedziałabym, że miała racje, ale ta relacja na pewno nie zostawiła mnie bez szwanku.

– Twoje oceny uległy pogorszeniu. – Czytała z kartki wszystkie zebrane na mnie skargi bezosobowym tonem. Jedynie lekkie marszczenie brwi sugerowało mi, że dręczy ją ta cała sprawa. – Opuściłaś się na treningach. Oddaliłaś się od rówieśników... – Przetarła twarz dłonią z cichym westchnieniem. – Trenerka wspomniała, że ostatnio podupadła również twoja kondycja. Masz jakieś problemy zdrowotne?

– To stres – odparłam machinalnie. Ostatnio zmęczenie i stres stały się moimi wymówkami na wszystko.

– Z nauką też masz problem? Stąd te kiepskie wyniki?

Kiepskie? Jasne, uczyłam się gorzej niż zwykle, ale wciąż mogłam pochwalić się dobrymi ocenami. Nigdy nie miałam z tym problemu. Nie musiałam ślęczeć bezsensownie przed podręcznikami, by wykazać się wiedzą, bo ta wpadała mi do głowy jakby samoistnie.

– Nie mam problemów z nauką. Jestem może tylko troszkę roztrzepana.

– Roztrzepanie do ciebie nie pasuje – stwierdziła. – Jeśli zechcesz ze mną o czymś porozmawiać, to wiedz, że tu jestem. – Uśmiechnęła się pocieszycielsko, ale nie potrafiłam odwzajemnić tego uprzejmego gestu. – Obok znajduje się również gabinet szkolnego psychologa...

– Nie potrzebuję psychologa – wtrąciłam być może zbyt ostrym tonem. – Nie potrzebuję – powtórzyłam już nieco ciszej.

Może i nabrałam trochę odwagi do tego, by stawiać się rodzicom i kłócić z ludźmi, którzy mnie denerwują, ale wolałam trzymać się jakichkolwiek ram przyzwoitości w kontaktach z dyrektorką. Moja przyszłość i tak stała pod wielkim znakiem zapytania, po co miałabym więc dokładać sobie niepotrzebnych problemów?

– Nie chciałam być niemiła – dorzuciłam ze skruchą. – Tak jak wspominałam: to stres. Szkoła niedługo się kończy, muszę złożyć podanie na studia...

– Obawiasz się o swoją pozycję na uczelni? – zainteresowała się.

Bardzo.

– A uważa pani, że powinnam? – Odbiłam piłeczkę.

W oczach pani Morrison zawitało zamyślenie, jakby naprawdę potrzebowała chwili, by poznać odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie.

– To zależy, po jakiej stronie się opowiesz.

– Rozumiem, że sugeruje mi pani, abym trzymała się z daleka od Astona Richmonda? – Uniosłam brwi.

– Sugeruję, żebyś trzymała się z daleka od problemów – zaznaczyła. – A tak się składa, że ten chłopak je aktualnie oznacza.

Tears of DarknessWhere stories live. Discover now