Dwa tygodnie od wydarzeń z Michael'em i Nicolas'em były dla mnie pełne emocji i niepewności. Postanowiłam na razie odciąć się od tego świata, choć nie było to łatwe, pracując w tym samym budynku co Nicolas. Codziennie mijałam go na korytarzach, a on próbował się z nią skontaktować. Ignorowałam jego próby, wciąż będąc zraniona odkryciem prawdy o jego powiązaniach z Michaelem i światem mafii.Starała się znaleźć spokój w codziennych obowiązkach, unikałam rozmów o przeszłości i starałam się skupić na teraźniejszości. Lizz, była dla mnie dużym wsparciem. Wiedziałam, że Lizz nie jest częścią tej ciemnej strony życia, i nie chciałam się z nią kłócić.
Gdy ochłonęłam podziękowałam jej za szczerość i pomoc w odkryciu prawdy, choć tak naprawdę czułam się zdradzona przez wszystkich wokół. Wiem, że to głupie bo przecież nie znałam Michaela długo, ale chodzi o sam fakt tego, że mnie okłamywali. No i może gdzieś tam w środku zaczynało mi na nim zależeć.
Michael z kolei skontaktował się ze mną tylko dwa razy. Z jednej strony byłam wdzięczna za przestrzeń, którą mi dał, ale z drugiej strony jego milczenie budziło we mnie dziwny niepokój i smutek.
W końcu Lizz wpadła na pomysł, który miał na nowo połączyć z powrotem mnie z rzeczywistością. Postanowiła, że pójdziemy na imprezę, gdzie mieli być także Michael i Nicolas. Miałam mieszane uczucia co do tego pomysłu. Z jednej strony bałam się konfrontacji, z drugiej strony czułam, że muszę to zrobić, aby zamknąć pewien rozdział w swoim życiu i ruszyć dalej
Grzebałam i wypisywałam jakieś papiery do pracy, gdy napisała do mnie Lizz:
Lizz: Nie dam rady po ciebie przyjechać, muszę jeszcze coś załatwić.
No tak, zapomniałam powiedzieć, że ostatnio tak się nawaliłam u Lizz, że moje auto zostało u niej pod mieszkaniem, a ja wróciłam do siebie uberem.
Musze pomyśleć o zapasowym samochodzie - pomyślałam.
Ja: Ohh, czyli jednak nie będe musiała ich oglądać. Jak mi przykro.
Lizz: Niezupełnie...
Ja: Lizz... co ty znowu wymyśliłaś.
Lizz: Możliwe, że przyjedzie po ciebie Miki...
Ja: Lizz... ZABIJE CIĘ
Lizz: Oj tam. Nie strasz, nie strasz;)
Właśnie miałam jej odpisać, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam je i wtedy ujrzałam go. Michael właśnie stał w moich drzwiach z tym swoim pieprzonym uśmieszkiem.
- Co ty tu robisz - zapytałam głupio, gdy wprosił się do środka bez zaproszenia.
- Elizabeth ci nie pisała - zapytał.
- Pisała, ale co tu robisz tak wcześnie. Do imprezy jeszcze trzy godziny - powiedziałam zerkając najpierw na zegar, a potem na niego.
- Postanowiłem dopilnować, żebyś się znów nie spóźniła - powiedział siadając przy stole i zerkając na papiery.
- Ohh, wielki mafioza się zmartwił o moje spóźnianie - powiedziałam przewracając oczami i usiadłam obok niego zajmując się papierkową robotą.
- Jęczeć będziesz potem - powiedział na co spojrzałam na niego wkurzony spojrzeniem - i nie zmartwiłem się, tylko po prostu nie chciało by mi się znowu czekać na księżniczkę.
- A ponąć mógłbyś czekać na mnie wieczność. Nie wolno tak kłamać - powiedziałam.
Przewrócił oczami na mój, komentarz, a ja wróciłam spojrzeniem na papiery, których za cholerę nie umiałam wypełnić.
![](https://img.wattpad.com/cover/348086625-288-k50132.jpg)
YOU ARE READING
Układ
RomanceGdy zaczęłam falować lekko włosy napisał do mnie numer, który podał mi Nick. Nieznany: czekam księżniczko;) Zapisałam numer jako Michael i postanowiłam, że nie odpisze. Dokończyłam falować włosy, poprawiłam błyszczykiem usta i zeszłam na dół. Gdy o...