rozdział 8

3.5K 72 14
                                    


Od rana miałam bardzo dużo pracy. Musiałam się spakować, posprzątać dom, a potem uszykować się na bal zaręczynowy.
Było mi trochę smutno, bo nie zdążyłam się jeszcze dobrze przyzwyczaić do mieszkania tutaj, a już miałam się przeprowadzać. Plus był taki, że będę miała trochę bliżej do biura.

Około godziny 14.00 podjechał bus, który zabrał moje rzeczy i meble. A ja około godzinę później odjechałam z pod mieszkania do mojego nowego domu. Okazało sięz że meble już były na swoim miejscu, a rzeczy w garderobie powieszone według rodzaju i koloru.
Przeglądając tak moje ubrania zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam co założyć na ten cały bal.
Poprosiłam, więc Michaela by pojechał że mną do sklepu i pomógł wybrać kreację na wieczór.
Było ciężko, ale w końcu udało mi się go namówić. W końcu to on wiedział co będzie najlepsze na taką okazję.

- Zgodzę się pod warunkiem, że to ja zapłacę - powiedział.

- Ohh, no dobrze - odparłam, wiedząc, że nie warto się z nim o to kłócić, bo i tak postawi na swoim.

Wsiedliśmy, więc do jego samochodu i udaliśmy się w kierunku sklepów.

- Czy ty zwariowałeś - powiedziałam, gdy wysiedliśmy na ulicy, gdzie znajdowały się takie marki jak Channel, Prada, Versace czy Dior.

- Nie mówiłaś o jaki sklep ci chodzi, więc wybrałem te najlepsze.

Po 2 godzinach chodzenia i trzech pełnych torbach z ubraniami i dodatkami udaliśmy się do sklepu Versace. Michael gdzieś na chwile zniknął zostawiając mnie samą. Po 15 minutach z powrotem do mnie dołączył. Wybrałam trzy suknie i udałam się do przymierzalni, a Michael usiadł na kanapie przed nią. Ekspedientka cały czas próbowała poderwać Mikiego. Zaczęło mnie to wkurzać.
Przymierzyłam pierwszą suknie i wyszłam z przymierzalni.

- Za dużo w niej pokazujesz, nie - powiedział Michael na co udałam się do przymierzalni.

Gdy usłyszałam, jak ta suka wciska swój numer mojemu narzeczonemu.( Yghh jak to brzmi - pomyślałam). Wyjrzałam delikatnie zza zasłony i powiedziałam:

- Kochanie, pomóż mi z tym zamkiem.

- Idę - powiedział z ulgą Michael i ruszył w moją stronę na co ekspedientka obrażona odeszła w stronę innego klienta.

- Możesz już iść, chciałam po prostu, żeby sobie poszła - powiedziałam.

- Miałem ci pomóc, więc ci pomogę - powiedział obracając mnie tyłem i odpinając zamek.

- Nie mam stanika - powiedziałam chwytając się za piersi.

- To jeszcze lepiej kochanie - odparł naśladując moje wcześniejsze słowa.

- Michael wyjdź, nie powinniśmy - powiedziałam lekko zestresowana i podniecona.

- Naprawdę chcesz żebym wyszedł - zapytał zbliżając się do mnie.

Zsunął moją sukienkę do końca i chwycił za moje biodra. Zaczął mnie lekko całować w okolicy szyi.

- Tak - powiedziałam wachając się - wyjdź.

Gdy otworzyłam oczy go tam już nie było. Ubrałam kolejną sukienkę i znów wyszłam z przymierzalni.

- I co myślisz - zapytałam na co on na mnie spojrzał.

- Jest idealna, ty jesteś idealna - odparł, a jego oczy znów pociemniały.

Po pół godzinie byliśmy z powrotem w domu, a ja odrazu udałam się na górę by rozpakować torby.

- Za dwie godziny bądź gotowa - powiedział z dołu.

Nic nie odpowiadając ruszyłam dalej. Po 20 minutach byłam już wykąpana i właśnie suszyłam włosy, gdy zadzwoniła do mnie Lizz.

UkładWhere stories live. Discover now