rozdział 11

3.2K 66 10
                                    

Gdy przebudziłam się rano, tym razem nie poczułam przygniatającego mnie ciała. Tak było lepiej, nie pasujemy do siebie. Bynajmniej tak sobie wmawiam. Już ostatnio się zawiodłam, nie pozwolę sobie na to drugi raz. Tak naprawdę nikt z nas nie wie, która godzina spośród wszystkich mijających w ciągu życia wpłynie na nasz los i zmieni jego bieg.
Pukanie do drzwi przerwało moje przemyślenia.
Założyłam szybko na siebie bieliznę i długą zieloną sukienkę, a następnie otworzyłam drzwi.
Okazało się, że to Edoardo.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale mam dla ciebie prezent - powiedział podając mi kluczyki z małą prezentową kokardą.

- Nie umiecie dawać innych prezentów niż auta - zapytałam z uśmiechem na twarzy.

- Michael i ja pomyśleliśmy, że skoro niedawno jedno rozbiłaś to jako zastępcze posłuży ci to.
Oczywiście tamto do ciebie wróci, a to będziesz mogła zatrzymać.

- Mam mieć teraz dwa auta?

- No wiesz Michael ma ich cały garaż. Te dwa przy jego kolekcji to nic - powiedział, gdy wyszliśmy na podjazd - Oto twoje nowe auto. Jest to... - nie dałam mu dokończyć.

- Ferrari Roma, tak wiem. Jest typowym włoskim gran turismo z układem siedzeń 2+2. Pod jego maską pracuje podwójnie turbodoładowane V8 o pojemności 3,9 litra, które rozwija 620 KM i 750 Nm. Ma 8-biegową skrzynie dwusprzęgłową. Ta konfiguracja zapewnia przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 3,4 s, oraz prędkość maksymalną przekraczającą 320 km/h - skończyłam swój wywód rozmarzona przejeżdzając dłonią po boku samochodu.

- O łał nie wiedziałem, że wiesz tyle o tym samochodzie - powiedział nadal w szoku.

- Ojciec kochał samochody, więc coś tam wiem - odparłam z dumą.

- Dobra to powiedz coś o Aston Martin Valour - powiedział cwanie się uśmiechając.

- Model Valour napędza 5,2-litrowa jednostka V12 z podwójnym turbodoładowaniem. Silnik wytwarza 715 KM mocy oraz 753 Nm maksymalnego i jest połączony wyłącznie z manualną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach - wyrecytowałam - Uwielbiam szybkie auta, niczym mnie nie zaskoczysz, a teraz zamiast sprawdzać moją wiedzę, chodźmy zjeść śniadanie.

- Wiesz więcej niż ja, a uwierz, że to wcale nie jest łatwe. Co jeszcze umiesz? Tylko nie mów, że strzelać bo nie uwierzę - powiedział prychając, gdy zasiedliśmy do śniadania.

- Właściwie to umiem, jakieś 3 lata temu zaczęłam chodzić na strzelnicę i od tamtej pory się w tym zakochałam - odparłam patrząc na jego szok.

- Umiesz strzelać, znasz się na autach, mówisz po włosku - wymieniał - wyjdź za mnie - powiedział z uśmiechem na końcu.

- Już raz to słyszałam i przez to tu z tobą jestem - powiedziałam ironicznie.

Resztę śniadania spędziliśmy na śmianiu i dokuczanie sobie nawzajem.
Lubiłam Edoardo, z dnia na dzień coraz bardziej.

Postanowiłam rozejrzeć się trochę po domu. Okazało się, że jest tu siłownia. Dosyć dawno nie ćwiczyłam, więc postanowiłam się na nią wybrać i trochę wrócić do formy.
Na siłowni było dosyć dużo mężczyzn, którzy wpatrywali się we mnie jak w obrazek. Nie przeszkadzało mi to bo po pierwsze - nie wstydziłam się swojego ciała, a po drugie - wiedziałam, że nic mi nie zrobią.
Niektórzy z nich byli bardzo mili, a jeden nawet postanowił, że będzie mnie uczył samoobrony. Miał na imię Mateo. Był nawet przystojny...

Pokazywał mi różne chwyty, gdy do pomieszczenia wszedł Edoardo rozmawiający przez telefon. Gdy mnie zobaczył powiedział coś do rozmówcy i mnie zawołał.

- O co chodzi - zapytałam.

- Gdyby Michael wiedział co wyprawiasz z jego napalonymi pracownikami, to by im jaja powyrywał.

- Ale Michaela tu nie ma, więc obydwoje skorzystajmy z chwili świętego... - niedokończyłam.

- A jednak tu jestem - odparł Michael, który jak się okazało był tym rozmówcą Edoardo.

- Czemu mnie nie ostrzegłeś. Myślałam, że się przyjaźnimy - powiedziałam z wyrzutem do Edoardo.

- Mogłaś powiedzieć, że chcesz trenować to bym ci pomógł - powiedział Michael.

- Po pierwsze, nawet nie wiedziałam, że jest tu siłownia, a po drugie, nie będziesz mnie dotykał.

- Ostatnio jakoś nie narzekałaś, gdy cię dotykałem - na jego komentarz przewróciłam tylko oczami.

- To było co innego, poza tym robiłam to by sprawić sobie przyjemność, a ty akurat się napatoczyłeś - odparłam obojętnie.

- Aha, czyli mnie wykorzystałaś.

- Tak jak ty mnie przedtem - powiedziałam zirytowana - a teraz wybacz, ale wracam do treningu.

Odeszłam stamtąd z chęcią mordu co tylko ułatwiło mi wykonywanie ćwiczeń jakie zadał mi Mateo.

Gdy byłam już bardzo zmęczona, pożegnałam się z Mateo i ruszyłam do łazienki, żeby zmyć z siebie pot.
Postanowiłam, że trochę popracuję, więc poszłam przygotować sobie herbatę i zaczęłam sprawdzać maile.

Tak spędziłam następne trzy dni.
Dziś był dzień, w którym dowiem się razem z Lizz jaką płeć będzie mieć jej dziecko. Nie przepadałam za dziećmi, ale dla tego zrobię wyjątek. Będe starała się być najlepszą ciocią jaką można sobie wymarzyć

Wstałam rano i jak co dzień poszłam na siłownie, która o dziwo była cała pusta. Udałam się w kierunku materacy i tam zastałam oczywiście nikogo innego niż Michaela. Był tylko w spodniach dresowych bez, żadnej koszulki. Gdy go takiego zobaczyłam, prawie dostałam zawału.

- Co tu robisz? Myślałam, że wracasz za 2 dni.

- Nie byłem już tam potrzebny, więc wróciłem wcześniej - odparł.

- Gdzie Mateo, mam z nim zaraz trening - zapytałam.

- Powiedzmy, że zachorował...

UkładWhere stories live. Discover now