Rozdział 6 ,, Głupi Piotrek"

245 8 4
                                    

~ ❄︎ ~

Minęło kilka dni od przeczytania listu od mojego taty. Dalej było mi smutno, a pogoda wcale nie pomagała. Od tych kilku dni cały czas lał deszcz. Na podwórku było szaro, a wczoraj to w ogóle była burza. Była tak silna, że myślałam, że urwie nam dach. Tak się na całe szczęście nie stało. Solidny, stary daszek.

Od kilku dni spędzałam więcej czasu z Edmundem. On słuchał jak grałam i w między czasie również rozmawialiśmy. W ogóle nie przypominał tego zmarkotniałego chłopca, który przyszedł do nas w odwiedziny ze swoją mamą ponad tydzień temu. Co do reszty rodzeństwa. Nawet z nimi nie rozmawiałam. Zuzanna mnie dalej irytowała i cały czas patrzyła się na mnie tym swoim chamskim wzrokiem, a ja odpłacałam jej się tym samym. Z Łucją czasami pograłam w jakieś planszówki, bo nie dawała mi spokoju. Ale nie irytowała mnie tak, jak jej starsza siostra. Może i nawet ją trochę lubiłam. Co do Piotra to wkurzał mnie jeszcze bardziej, niż wcześniej. Kłóciliśmy się codziennie o głupoty. Nawet zaczęłam rozumieć dlaczego tak bardzo denerwował Edmunda. Był po prostu chamski, a jak on był chamski to ja byłam wtedy jeszcze bardziej chamska. On zaczynał, a ja kończyłam i tak było od kilku dni. Gosposia jak i reszta rodzeństwa miała dość naszych sprzeczek, ale ja nie zamierzałam mu się dawać, a już na pewno nie odpuszczać.

Napisałam również list do mamy. Nie napisałam w nim tego co naprawdę czułam. Nie napisałam też, że tęskniłam i, że ją kochałam, ale ciężko było mi to napisać. Chyba 10 razy wyrzuciłam list do śmietnika i pisałam go od początku. W ogóle samo napisanie tego listu wiele mnie kosztowało, ale w skrócie opisałam jej jak żyło się u profesora. Jeszcze mi nie odpisała, ale miałam nadzieje, że to zrobi. Byłam strasznie ciekawa co u niej słychać.

Siedzieliśmy wszyscy w naszym pokoju. Było tak strasznie nudno. Nawet czytanie książki nie sprawiało mi przyjemności, wiec robiłam wyścig kropel, które leciały po szybie. Edmund układał po raz chyba setny pionki na szachownicy. Łucja leżała na łóżku, patrząc tępo w sufit, a Piotr i Zuzanna grali w jakaś głupią grę. Jeszcze nigdy w życiu mi się tak nie nudziło, a praktycznie przez cały czas byłam dla siebie jedynym towarzystwem, więc ciężko było to przebić. A jednak się dało.

- Defenestracja. - Zuzanna powiedziała kolejne słowa, a ja przewróciłam oczami. Piotrek wyglądał, jakby w ogóle nie wiedział co to znaczy.

- To z łaciny? - Zapytał chłopak, dalej zastanawiając się nad znaczeniem tego słowa.

- Tak. - Potwierdziła brunetka. Sama osobiście nie mogłam już tego słuchać.

- Jest to akt wyrzucenia kogoś lub czegoś przez okno. Jak nie przestaniesz gadać to wyrzucę tą książkę przez okno. - Zagroziłam, a ta posłała mi tylko piorunujące spojrzenie. Naprawdę ta ich gra była straszna. Już nawet nie miałam siły ich słuchać i głowa bolała mnie od tych wszystkich słów. Znałam znaczenie prawie każdego słowa, bo kiedyś z nudów się tego uczyłam. Za to Piotrek nie znał żadnego i wyglądał, jakby był tam za karę.

- To najgorsza gra na świecie. - Stwierdził Edmund, przyznając mi tym samym rację. Jemu również Zuzanna posłała zabijające spojrzenie. Piotrek natomiast parsknął śmiechem, a zrezygnowana dziewczyna zamknęła ogromną księgę.

- O wiem! - Krzyknęła radośnie Łucja, wstając ze swojego łóżka. Każdy z nas patrzył na nią uważnie. - Pobawmy się w chowanego. - Zaproponowała z szerokim uśmiechem. Szczerze powiedziawszy ja bardzo dawno nie bawiłam się w chowanego, więc ta opcja w sumie mi odpowiadała.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now