Rozdział 7 ,, Dlaczego ich okłamałeś?"

226 8 1
                                    

~ ❄︎ ~

- Wstawajcie! Obudźcie się! - Obudził mnie czyjś krzyk. Powoli otworzyłam swoje zaspane oczy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam dłońmi powieki, które były naprawdę zmęczone. Wyciągnęłam rękę i zapaliłam lampkę nocną, która dawała delikatnie światło. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam Łucję, która uśmiechnęła się szeroko, a obok niej stał Edmund, ale on nie był tak radosny jak jego siostra. Piotrek jak i Zuzanna również byli zaspani. Co oni znów wymyślili? - I co? Miałam rację. Wcale mi się nie zdawało.

- Ale co? - Zapytałam prawie, że ziewając.

- Nie wymyślałam sobie Narnii i znów byłam u pana Tumnusa. - Mówiła zadowolona i pełna radości. - Z resztą Edmund też tam był. - Dodała. Jak na zawołanie wszyscy spojrzeliśmy na niego. Chłopiec był bardzo niepewny i jeszcze bardziej blady, niż zazwyczaj. Usta miał sine, jakby był długo na zimnie. Ale to niemożliwe, bo przecież było lato. Musiałby chyba wejść do lodówki.

- I widziałeś fauna? - Zapytał Piotrek, a jego brat pokiwał przecząco głową. Nic już z tego nie rozumiałam.

- No, bo my nie zawsze byliśmy razem. Co ty tak właściwie tam robiłeś? - Spytała najmłodsza, zwracając się co Edmunda. Ten natomiast wydawał się być strasznie zmieszany i zestresowany. Każdy z nas patrzył wyczekująco na bruneta.

- Bawiłem się z nią tylko. Przepraszam, podpuściłam ją trochę, ale małe dzieci już takie są. Nie rozumieją, że każda zabawa się kiedyś kończy. - Powiedział, jak gdyby nigdy nic, wzruszając ramionami. Natomiast Łucja. Ona... Ona wybuchnęła głośnym płaczem. Nie minęła sekunda, gdy wstała i wybiegła z pokoju. Edmund natomiast stał najwyraźniej dumny z siebie. Za Łucją poszła Zuzanna, obdarowując bruneta zawiedzionym spojrzeniem. W jej ślady poszedł również Piotr, który popchnął chłopaka na drugie łóżko. Spojrzałam na Edmunda wyczekująco, ale ten nie zamierzał się odezwać.

- Zadowolony z siebie jesteś? Dlaczego ich okłamałeś? - Zapytałam, zakładając ręce na piersi. Chłopak spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. Wiedziałam, że kłamał. Może i nie znałam go długo, ale spędziłam z nim na tyle dużo czasu, żeby wiedzieć, kiedy coś było nie tak.

- O co ci chodzi co? - Odbił piłeczkę, ale ja nie zamierzałam odpuszczać.

- Byłeś tam z nią. Nie udawaj teraz głupiego. - Powiedziałam nieco ostrzej, niż miałam w zamiarze. Brunet odwrócił ode mnie swój wzrok i patrzył na okno.

- To ty cały czas udajesz! - Krzyknął, wracając do mnie wzrokiem. - Przez cały pobyt tutaj byłaś wredna i obojętna. Teraz nagle udajesz tą dobrą?! Weź ty daj mi spokój. - Warknął, zakładając ręce na piersi. Chłopak był widocznie zdenerwowany, bo jego policzki przybrały kolor jasno czerwony. Ja również nieco zdenerwowałam się w tamtej chwili oraz było mi też przykro. Przykro, ponieważ bardzo go polubiłam, a on wypowiedział w moją stronę te krzywdzące słowa. Wstałam ze swojego łóżka i podeszłam do chłopca. Mój wyraz twarzy pozostawał obojętny. Usiadłam obok niego i patrzyłam uważnie w jego brązowe oczy.

- Posłuchaj mnie ty mały gnojku. Nie po to kłóciłam się z Piotrem, stając w twojej obronie, żebyś teraz odwalał takie akcje. Ale dobrze skoro mam dać ci spokój, proszę bardzo. - Rzekłam spokojnie i odsunęłam się od niego. Wstałam z łóżka i już chciałam wychodzić z pokoju, gdy zatrzymałam się jeszcze na chwilę oraz spojrzałam na bruneta, który był wyraźnie zdziwiony moimi słowami. - A i tak na przyszłość. Udawanie dorosłego nie wyjdzie ci na dobre. Kłamstwo tym bardziej. - Dodałam z wrednym uśmieszkiem i wyszłam stamtąd.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now