Rozdział 34

61 3 0
                                    

~ ❄︎ ~
❄︎ PRZEKLĘTY POJEDYNEK ❄︎

Siedzieliśmy z Piotrkiem na wielkiej skale i patrzyliśmy na Edmunda, który szedł z Olbrzymem Olim i Centaurem Felix'em do obozu Miraza. Miał wyzwać go w imieniu Piotra do walki. Wcześniej napisałam długi dekret, ponieważ Piotrek nie był na tyle bystry, aby spójnie go napisać, więc, żeby brzmiało to dobrze zrobiłam to za niego. Edmund miał go dostarczyć. Skłamałabym, mówiąc, że się nie martwiłam o młodszego z braci, bo martwiałam się strasznie. Mimo, iż nie był sam i Kaspian zapewnił mnie, że Miraz nie może mu zrobić krzywdy przed ostateczną wojną, to ja i tak czułam okropny niepokój. W mojej głowie cały czas krążyły myśli co będzie, jak wuj mojego przyjaciela się nie zgodzi? Albo, jak nas zaatakują z zaskoczenie, kiedy nie będziemy się tego spodziewać? Było wiele niewiadomych, jednak wszyscy musieliśmy być wytrwali. Tylko od nas zależało, czy wszystko się uda.

Dziewczyny szykowały się już do wyjazdu, a my z Piotrkiem chcieliśmy chwilę posiedzieć sami. Taka chwila spokoju przed wojną była na wagę złota. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach i czując jego obecność mniej myślałam o walce, która zbliżała się wielkimi krokami.

- Wiesz, po powrocie z polowania na Białego Jelenia odrazu chciałem ci się oświadczyć. - Odezwał się nagle Piotr, a ja uśmiechnęłam się szeroko.

- W moim śnie to zrobiłeś. - Oznajmiłam dalej z uśmiechem i odwróciłam głowę w stronę jego twarzy. Blondyn posłał mi jedynie pytające spojrzenie.

- Jakim śnie?

- Gdy zasnęłam to w moim śnie tak jakby tylko zemdlałam i obudziłam się w swojej komnacie. Było to strasznie realistyczne, a kiedy Kapsian mnie pocałował nie wiedziałam co się stało. - Chłopak skrzywił się delikatnie, gdy wspomniałam o pocałunku z ciemnowłosym. Nie zwróciłam, jednak na to uwagi i kontynuowałam. - Kiedy wróciłeś z polowania oświadczyłeś mi się, twierdząc, że bez sensu czekać, bo może być za późno. Potem wzięliśmy ślub i żyliśmy razem szczęśliwi. - Dokończyłam, wzruszając ramionami. Piotrek patrzył na mnie zdziwiony.

- Chciałem oświadczyć ci się na... - Zaczął, ale nie dałam mu dokończyć i odrazu przerwałam.

- Na pięknej łące z różowymi tulipanami. Mówiłeś mi o tym w śnie. Uciekliśmy z własnego ślubu i siedzieliśmy na tej polanie całą noc. - Przypomniałam sobie to piękne wspomnienie, a chłopak obok mnie parsknął śmiechem.

- Może tak by wyglądało nasze życie, gdybym nie opuścił Narnii. - Zastanowił się i posmutniał wyrazie.

- Może i tak, ale mam to gdzieś. Przecież to nie ważne. Ważne jest to co jest teraz, a teraz jesteśmy razem. I tylko to się liczy. - Odparłam spokojnym głosem, gładząc jego dłonie. Nie miałam zamiaru rozmyślać o tym śnie. Mimo, iż był przepiękny to była to fikcja. Zwykła jawa. Nic z tych rzeczy nie zdażyło się naprawdę, więc nie mogliśmy rozmyślać co by było gdyby. Musieliśmy iść naprzód.

- Skoro miałem zamiar ci się oświadczyć, a w twoim śnie to zrobiłem, to chyba w prawdziwym życiu również powinnienem to zrobić. - Spojrzałam na niego niezrozumiale, a ten odsunął się ode mnie i klęknął na jedno kolano. Wyciągnął z kieszeni żółty pierścionek z magicznym, świecącym diamentem. Był taki ładny i bardzo mocno błyszczał się w słońcu. - Noszę, go ze sobą od momentu opuszczenia Narnii. Na narnijskie lata ma, aż 1300 lat. Stary jest, ale jeszcze się nie rozpadł. - Powiedział, a ja parsknęłam cichym śmiechem. Przez chwile zapomniałam jak się oddychało. Nie mogłam uwierzyć, że on chciał to zrobić.

- Czy ty Madison Felice Anderson, Wielka Królowo Narnii uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją żoną? - Zapytał z uśmiechem. Patrzyłam na niego, nie wiedząc co powiedzieć. Byłam w totalnym szoku, bo w ogóle się tego nie spodziewałam.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now