Rozdział 24

55 3 1
                                    

~ ❄︎ ~

❄︎ WODOSPAD ❄︎

Minęły 2 lata od naszej wspólnej nocy z Piotrkiem. Od tego czasu nie zmieniło się za wiele. Nie byliśmy razem. Dalej pozostawaliśmy przyjaciółmi, jednak byliśmy pewniejsi co do siebie. Czasami się nawet całowaliśmy, ale nic poza tym.

Nasza relacja była trochę dziwna. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, na wspólnych rozmowach czy wygłupach. Nie kłóciliśmy się prawie w ogóle. Przez ten czas też bardzo rzadko spałam w swojej sypialni. Można wręcz rzec, iż byłam tam gościem. Częściej bywałam w komnacie Piotra. Tam spalam, tam się budziłam i tam przebywałam dniami i nocami, spędzając czas z pewnym blondynem. Każdy o tym wiedział, ale nikt o tym nie wspominał i nie rozmawiał. Wszyscy wiedzieli, że łączyło nas coś niezwykłego.

Robiliśmy wszystko to co robili ludzie w związkach. Jednak mimo to, dalej nie byliśmy razem. Dziewczyny były złe na mnie, że robiłam mu nadzieje. Widziałam ukradkiem te ich spojrzenia z wyrzutem. To nie była jednak moja wina. Chciałam, aby Piotrek był kimś więcej, niż tylko przyjacielem, ale nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. On z resztą sam nie wykazywał żadnych chceci na coś więcej. Co gdybym spróbowała, a on powiedzieliby, że nie chce być ze mną w związku? Nasza przyjaźń ległaby w gruzach i przez cały czas byłoby niezręcznie. Od dwóch lat nawet nie zaczął tematu związku, więc ja też nie drążyłam. Bałam się strasznie tego co zawsze. Bałam się, że jeśli wyjdę pierwsza z inicjatywą to zniszczę to co udało się nam zbudować. On był taki szczęśliwy, zawsze uśmiechnięty, a ja uwielbiałam na niego patrzeć. Nie mogłam tego zniszczyć. Chociaż od jakiegoś czasu zauważyłam, że chodził jakiś taki poddenerwowany i zestresowany. Gdy pytałam czy wszystko w porządku, nigdy nie patrzył mi w oczy i odpowiadał, że tak. Martwiło mnie jego zachowanie, bo nigdy nie był tak rozkojarzony i zawsze twardo stąpał po ziemi. Pytałam jego rodzeństwo czy wiedzą co się dzieje. Dziewczyny wydawały się równie zdziwione tak samo jak ja, natomiast Edmund cały czas szczerzył się, jak głupi do sera i odpowiadał, że nie miałam się czym martwić. To znaczyło, że coś wiedział. Przez kilka miesięcy chodziłam za nim bez przerwy, próbując się dowiedzieć o co chodziło, jednak on nie pisnął ani słówka. To denerwowało mnie jeszcze bardziej.

Właśnie znajdowałam się w stajni, razem z Edmundem i Łucją. Szykowaliśmy nasze koniki na przejażdżkę po puszczy. Podczas naszego małego wypadu chciałam wypytać Edka o Piotrka i jego dziwne zachowanie. Miałam nadzieję, że może przypadkiem się wypala. Chociaż próbowałam to z niego wydusić przez kilka dni i nie pisnął nawet słówka. Zastawiałam się dlaczego Piotrek nie chciał, abym wiedziała. To ewidentnie było coś poważnego.

- Powiedz mi, czemu on jest taki nieobecny? - Zapytałam, zakładając siodło na Felicję.

- Kto? - Zapytał, poprawiając siodło swojego konia i sprawdzając, czy nie jest za mocno zaciśnięte. Patrzyłam uważnie na jego poczynania, a on po chwili odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie na dosłownie sekundę.

- No Piotrek. - Odpowiedziałam, trzymając w dłoni kawałek sznurka, który przewracałam w każdą stronę. Naprawdę bardzo chciałam się tego dowiedzieć i nie zamierzałam się poddać.

- Ma swoje powody. - Odpowiedział, wsiadając na Filipa. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej nich.
Dotknęłam grzbietu konia, a Edmund spojrzał na mnie z góry.

- Powiedz jakie.

- Nie mogę. - Zaprzeczył, a ja westchnęłam ciężko.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now