Epilog

88 4 2
                                    

~ ❄︎ ~
❄︎ WSPÓLNE ŚWIĘTA ❄︎

Leżałam obok Piotra, patrząc pusto w sufit. Było jakoś po północy, a ja przewracałam się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Gdy zamykałam oczy po chwili odrazu je otwierałam. Czułam w sobie straszny niepokój, a wszystkie kości mi niesamowicie drętwiały. Było mi zimniej, niż zwykle i na dodatek po moim ciele przechodziły dziwne dreszcze. Miałam też chore  przeczucie, że w Narnii działo się coś złego. Nie wiedziałam dlaczego tak czułam, ale było to naprawdę niespotykane. Może tylko sobie to wmawiałam, bo tęskniłam za tą krainą? Być może.

Odkąd opuściliśmy Narnię minął ponad rok. Przez ten czas działo się naprawdę wiele rzeczy i ja sama się ich w ogóle nie spodziewałam. Po tym jak wróciłam do domu spędzałam całe dnie z rodzicami. Chciałam nadrobić stracony czas i wynagrodzić lata, w których zachowywałam się niewybaczalnie wręcz. Nie widziałam się wtedy z Piotrkiem i jego rodzeństwie przez miesiąc, ale cały czas wymieniliśmy się listami. Razem z najstarszym z rodzeństwa ustaliliśmy, że narazie najlepiej będzie nie mówić rodzicom o naszych oświadczynach. Na pewno ta informacja mogła ich nieźle zszokować i ja sama bałam się ich reakcji. W naszym świecie byliśmy tylko nastolatkami, poza tym rodzicie nie wiedzieli co tak naprawdę łączyło mnie i Piotra. W Narnii minęło kilkanaście lat, a u nas zaledwie rok odkąd ,,opuściliśmy" posiadłość profesora. Poza tym z ich perspektywy nie widziałam się z blondynem od tego czasu. Uznaliby nas za niezrównoważonych i nieodpowiedzialnych, że po tak krótkim czasie, do tego nie znając się  chcieliśmy brać ślub. Nie wiedzieli tylko, że zdążyliśmy siebie poznać na wylot.

Nie udało nam się tego, jednak długo ukrywać. Po trzech miesiącach moją mamę zaczął ciekawić pierścionek na moim palcu. Próbowałam się jej tłumaczyć, że to tylko zwykła biżuteria, ale ona nie była głupia. Zapomniałam, że miałam go serdecznym palcu, u lewej ręki. Do tego Piotrek zaczął mnie prawie codziennie odwiedzać, to tym bardziej mnie zdradzało. Mama powiedziała o tym tacie i kiedy rozmawiałam z nimi czułam, że nie mogłam ich okłamywać w tak ważnej sprawie. Powiedziałam im prawdę o wszystkim. O oświadczynach, o Narnii i o moim całym życiu w niej. Byli w szoku. Nie uwierzyli mi i byli coraz bardziej zdenerwowani, że wymyślałam jakieś głupie historyjki. Jednak gdy pokazałam tacie perły od Kapsiana, które zmieniły kolor i zdobienia pierścionka w końcu mi uwierzył. Był niesamowicie zdumiony i prosił, abym opowiedziała mu więcej o tej krainie. Z mamą było ciężej, ale po czasie też uwierzyła. Piotrek również powiedział swoim rodzicom, ale tylko o oświadczynach. Chłopak uznał, że wrzucanie ich na tak głęboką wodę to za dużo. Jego rodzice przyjęli tą wiadomość lepiej, niż moi. Chociaż on nie powiedział im o Narnii to może dlatego.

Po kolejnych trzech miesiącach razem z Piotrkiem uznaliśmy, że chcemy kontynuować naukę, ale ze szkołami było ciężko, ponieważ była wojna. Dlatego zwróciliśmy się o pomoc do profesora Digory'ego Kirke. Staruszek zgodził się na nauczanie nas i po kilku dniach wyruszyliśmy na wieś. Tam spędziliśmy ponad pół roku. Oprócz nas było tam jeszcze dwóch chłopaków James i Mattheo. James był w wieku Piotrka, a Mattheo w moim. Obaj byli braćmi i byli do siebie okropnie podobni. Jakbym ich nie znała pomyślałabym, że są bliźniakami. Zdecydowanie zainteresowała ich moja osoba, co nie spodobało się mojemu narzeczonemu. Blondyn był strasznie zazdrosny o barci i łaził za mną krok w krok. Często się z nimi kłócił, a najbardziej chyba z Mattheo, który jeszcze specjalnie go prowokował. Piotrek zdecydowanie wtedy przesadzał. Zachowywał się tak, jakbym miała zostawić go dla ich obojga. Mimo, iż bracia byli strasznie przystojni, to z charakteru byli okropni, a ja i tak z resztą kochałam tylko Piotrka.

Kiedy opanowaliśmy wszystkie najtrudniejsze rzeczy razem z Pevensie'm stwierdziliśmy, że lepiej by było opuścić posiadłość profesora. Chcieliśmy zamieszkać razem. Moi rodzice wyjechali do Ameryki, a posiadłość była pusta, więc mogliśmy się tam wprowadzić. Jeszcze przed ich wyjazdem podpisaliśmy papiery, więc dom był oficjalnie nasz.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now