Rozdział 19

68 3 1
                                    

~ ❄︎ ~
❄︎ TELMAR ❄︎

Od moich 18 urodzin minęły dwa lata. Nawet nie wiedziałam kiedy to tak szybko minęło. Te dwa lata były naprawdę pracowite i miałam bardzo mało czasu dla siebie. Cały czas jakieś ważne spotkania, wyjazdy,  publiczne zgromadzenia i inne. Często wstawałam wcześnie rano, a kładłam się bardzo, bardzo późno lub wcale nie szłam spać. To było strasznie wyczerpujące. Reszta rodzeństwa również miała dużo na głowie. Z taką różnicą, że oni potrafili zorganizować sobie czas wolny. Ja jednak wolałam zrobić wszystko odrazu, co sama mogłam przyznać nie było zbyt odpowiedzialne. Chciałam po prostu być dobrą królową. Gdyby nie Łucja zaharowałabym się na śmierć. To ona zawsze przychodziła i odciągała mnie od mojej pracy, a ja jak zawsze nie mogłam jej odmówić. Przez ostatnie dni nauczyłam się, że nie musiałam wcale brać wszystkiego na siebie i po prostu starałam się nie przemęczać bez powodu.

Właśnie siedziałam na naszej osobistej naradzie i bazgroliłam coś na kartce. Te narady były nudne. Na początku były fajne, bo wszyscy rozmawialiśmy na każdy możliwy temat, dzieląc się swoimi przemyśleniami. Atmosfera była miła i ciepła. Po czasie te cudowne spotkania starały się okropnie nudne i na każde szłam z przymusem. Tak samo myślała również Łucja i Edmund. Za to Zuzanna i Piotr uważali, że te spotkania były potrzebne. Ich zdaniem musieliśmy mieć swoje własne spotkania tylko w piątkę, aby dyskutować o lepszych losach państwa. A naprawdę to wcale tak nie wyglądało. Przez dwie godziny musieliśmy słuchać ich wymądrzania się i kłótni. Na początku te kłótnie Zuzi i Piotrka były śmieszne, później natomiast sały się irytujące.

- Słuchasz mnie Maddie? - Jak poparzona spojrzałam na Piotrka, który stał przed wielkim stołem, opierając się o niego rękoma. - Oczywiście, że nie. - Sam sobie odpowiedział, nie dając mi dojść do głosu.

- Tak przynudzasz, że powinieneś cieszyć się, że jeszcze nie zasnęłam. - Odparłam, opierając swoję brodę na ręku. Spojrzałam na Edmunda, który siedział, a raczej spał obok mnie. Piotrek przewrócił tylko oczami, szturchając brata w ramię.

- Co?! - Obudził się nagle, a jego wyraz twarzy był przekomiczny. Razem z Łucją parsknęliśmy śmiechem. Natomiast Piotrek i Zuzanna patrzyli na niego z politowaniem. Nawet nie wiedziałam, w którym momencie naszego życia stali się oni tacy poważni.

- Więc tak jak mówiłem Król Kaspian chce omówić szczegóły sojuszu. Wy zajmiecie się wszystkimi bieżącymi sprawami tutaj. - Powiedział wskazując, na trójkę swojego rodzeństwa. - Natomiast ja i Maddie udamy się na Telmar. - Dodał, patrząc na mnie. Spojrzałam na niego przerażona.

Nie chciałam tam jechać za żadne skarby. Kilka miesięcy temu, Pan Gibbs zaczął opowiadać mi legendy o nich. Powiedział, że pojawili się w Narnii przypadkiem, a ich przodkowie pożerali innych ludzi. Gdy skończyło się pożywienie w ich świecie przybyli tutaj, aby znaleść nowe ofiary. Opowiadał to z takim przekonaniem, że kiedy tego słuchałam ciarki pojawiały się na całym moim ciele. Po tej jego historii miałam koszmary przez miesiąc i musiałam spać z Piotrkiem. Może i były to tylko legendy, ale i tak nie chciałam tam jechać.

- A nie możesz zabrać Edmunda? - Zapytałam, wykręcając swoje palce w przeróżne strony.

- Nie, potrzebna mi będziesz ty. - Oznajmił, a ja westchnęłam ciężko. Nie chciałam z nim dyskutować, bo to nie miałoby sensu i tak bym to nie przekonała.

❄︎❄︎❄︎

Staliśmy przed zamkiem, pakując do naszego transportu potrzebne rzeczy. Cały czas chodziłam jak na szpilkach i przedłużałam to ile było można. Strasznie bałam się tam jechać. Może robiłam z igły widły, ale te opowieści były tak realistyczne, że strach przeszywał mnie od środka.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now