Rozdział 11 ,, Nie dam rady..."

166 5 0
                                    

~ ❄︎ ~

Rano obudziłam się w objęciach Piotra. blondyn spał w najlepsze, więc nie chciałam go budzić. Położyłam z powrotem głowę na jego klatce piersiowej, a wtedy on objął mnie jeszcze bardziej swoimi ramionami. Ognisko już wygasło, ale mi to nie przeszkadzało, gdyż miałam przy sobie coś dużo lepszego. Miałam jego. Czułam się dobrze po naszej wieczornej rozmowie i wiedziałam, że przy nim nie musiałam już wcale udawać. Czułam się przy nim dobrze i bezpiecznie. Tamtej nocy nie przyśnił mi się już żaden koszmar. Nie przyśnił mi się, bo on był ze mną. Dopóki ten chłopak był obok mnie wiedziałam, że byłam bezpieczna i nic mi nie groziło. Tak jak powiedziała babcia.

Było bardzo wcześnie rano, każdy jeszcze spał. Ja nie chciałam nikogo obudzić, więc siedziałam wtulona w Piotrka i kreśliłam palcem niewidzialne wzory na jego klatce piersiowej. Wyglądał tak niewinnie i uroczo gdy spał. Gdy spojrzałam na jego twarz nie mogłam się powstrzymać. Zbliżyłam swoją twarz do jego i musnęłam jego policzek swoimi wargami. było to swego rodzaju podziękowanie, za to, że mnie wysłuchał. Chłopak poruszył się delikatnie, po czym powoli otworzył swoje zaspane oczy.

- Dzień dobry. - Przywitał się zaspanym głosem, patrząc głęboko w moje oczy.

- Dobry, dobry. - Odpowiedział mu bóbr, a my jak poparzeni odwróciliśmy się w drugą stronę skąd dobiegał głos. Przy ognisku stał bóbr, który budził właśnie Łucję i Zuzię, a obok niego jego żona, która patrzyła na nas uśmiechając się promiennie.

- Tak słodko wygadaliście, że nie miałam serca was budzić. - Oznajmiła Pani bóbr. - Tak się cieszę, że kolejna przepowiednia się spełnia. - Dodała, a mu spojrzeliśmy na nią zdziwieni.

- Jaka przepowiednia? - Zapytał Piotrek, który dalej obejmował mnie szczelnie swoimi ramionami.

- No tak wy nieobeznani. Jest przepowiednia, która mówi, że Wielki Król i Wielka Królowa Narnii są połączeni przez Aslana na wieki. On ma być tylko jej królem, a ona tylko jego królową. - Wytłumaczyła bobrowa. Natomiast ja jak i Piotr spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Nawet nie mogliśmy nazwać się przyjaciółmi, a co dopiero być połączeni na wieki.

- Oni chyba zbyt bardzo wierzą w te głupie swoje
proroctwa. - Powiedziałam szeptem, aby tylko on to usłyszał. Blondyn zaśmiał się cicho, po czym schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.

Gdy Zuzanna i Łucja wstały ruszyliśmy w drogę. Teraz nie mogliśmy marnować już nawet minuty. Musieliśmy odnaleźć obóz Aslana i uratować Edmunda. Szliśmy przez wielkie wzgórza, pokryte śniegiem i przez puszczę, również pokrytą śniegiem. Nie rozmawialiśmy z Piotrkiem o poprzedniej nocy. Jednak nie mogłam powiedzieć, że nic ona nie zmieniła, bo zmieniła naprawdę dużo. Chłopak był dla mnie dużo milszy i czasami nawet rozmawialiśmy. Z dziewczynami też dogadywałam się naprawdę dobrze. Atmosfera była naprawdę magiczna i gdy szliśmy rozmawiając lub śmiejąc się z suchych żartów Piotra to czas i droga miały zdecydowanie szybciej. Cieszyłam się, że sprawy przybrały taki obrót. To wszystko mnie już powoli wykańczało, a teraz czułam się jakbym zrzuciła niepotrzebny balans.

W końcu doszliśmy na samą górę wielkich wzgórz. Z tamtąd widok był niesamowity. Widać było dokładnie calutką Narnię, która tak na marginesie z góry wyglądała jeszcze piękniej.

- Aslan rozbił swój obóz w dolinie przy kamiennym stole. - Powiedział bóbr, wskazując na małą, zieloną część krainy, a jak nie było tam śniegu to znaczyło to, że było tam ciepło. Już nie mogłam doczekać się, aż tam dotrzemy. - Żeby się tam dostać trzeba przejść przez rzekę. - Dodał zwierzak.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now